Reklama

W tym artykule:

  1. Jak dziedziczono władzę w saudyjskiej monarchii
  2. Postępowanie króla oburzyło elity kraju
  3. Luksusowy hotel stał się więzieniem dla książąt
  4. Nagła śmierć księcia Mansoura
  5. Zabójcy pracują dla przyszłego władcy
Reklama

Zmieniając w więzienie najbardziej prestiżowy hotel w saudyjskiej stolicy, urzędujący książę koronny Mohammed bin Salman dokonał w swoim kraju przewrotu. Ten przewrót doskonale skonstruowana saudyjska machina propagandowa nazwała walką z korupcją, przysparzając mu milionów zwolenników. Mohammed bin Salman, oficjalny następca tronu Arabii Saudyjskiej, jest uzurpatorem. To nie on, zgodnie z tradycją, powinien zasiąść na tronie po śmierci obecnego króla Salmana.

Jak dziedziczono władzę w saudyjskiej monarchii

Od śmierci Abdula Aziza al Sauda, ojca narodu i pierwszego króla saudyjskiej monarchii, władza przechodziła na jego synów. Nie była dziedziczona, jak to zwykle bywa w przypadku monarchii europejskich, z ojca na syna. Przechodziła na następnego w kolejności żyjącego brata.

Nie było to proste i nie obywało się bez poważnych problemów w rodzinie. Mimo to finalnie w Rijadzie przez dekady na tronie kolejno zasiadali synowie Abdula Aziza Sauda: Faisal, Khalid, Fahd, Abdullah, a od 2015 roku przedostatni z żyjących braci – Salman. Zaraz po tym, jak Salman objął władzę, niemal automatycznie mianował na stanowisko księcia koronnego Muqrina bin Abdul Aziza – swojego młodszego przyrodniego brata. Jednak zaledwie po trzech miesiącach zwolnił go z tego stanowiska, odbierając szansę na objęcie tronu.

Jego miejsce zastąpił Muhammad bin Nayef, najstarszy z żyjących wnuków założyciela dynastii, czyli pierwszy do objęcia tronu w drugim pokoleniu. Syn obecnego króla, Mohammed bin Salman, objął wtedy nowo utworzony urząd wiceksięcia koronnego. To już wtedy zwiastowało dalsze plany króla.

Niedługo potem Salman odebrał tytuł również swojemu bratankowi. Jego miejsce zajął Mohammed bin Salman, rodzony syn króla. Muhammad bin Nayef, wraz ze swoim wujkiem Ahmedem i przyrodnim bratem Nawafem, trafili do aresztu za krytykę decyzji króla.

Postępowanie króla oburzyło elity kraju

Co istotne, tym razem nikt nie zajął pozycji wiceksięcia koronnego, stworzonego specjalnie dla Mohammeda bin Salmana. Tytuł ten natychmiast zlikwidowano. MBS, bo tak jest powszechnie nazywany, nie ma swojego zastępcy i oczywistym jest, że po śmierci Salmana to on zostanie królem kraju, którym de facto i tak już rządzi.

W rodzinie Saudów zawrzało. Zawrzało również wśród saudyjskich elit. Niektórzy szeptem, inni zdecydowanie głośniej krytykowali grę pozorów. Stworzył ją król tylko po to, by ostatecznie mógł on osadzić na tronie swojego syna, który bez tego miałby na to marne szanse, chyba że w późnym wieku.

Mohammed bin Salman nie chciał czekać. Gdy został księciem koronnym, miał zaledwie trzydzieści jeden lat. Oraz, jak się wkrótce okazało, ogromny apetyt na władzę. Pikanterii sprawie dodaje także to, że MBS, mimo że daleki w kolejce do tronu, nawet wśród swojego rodzeństwa nie był pierwszym, bo ma dwóch starszych braci.

Sprytem i umiejętnością manipulacji zdobył stanowisko. Ma jednak świadomość, że wraz ze śmiercią swojego ojca może zostać obalony. Dlatego postanowił zawczasu pozbyć się wszystkich potencjalnych spiskowców.

Luksusowy hotel stał się więzieniem dla książąt

W chwili śmierci blisko dziewięćdziesięcioletniego króla Salmana książęta będą musieli złożyć przysięgę nowemu królowi. Jej brak może utrudnić objęcie tronu. Żaden dotychczasowy kandydat do tej funkcji nie miał jednak tylu wrogów. Dlatego MBS postanowił wszystkich, którzy mogliby mu stanąć na drodze, zamknąć w luksusowym hotelu. Miejsce miało sprawić, by czuli, że książę jest skłonny zapewnić im dotychczasowy standard życia, ale warunkiem jest posłuszeństwo.

Wielu książąt wykupiło się z niewoli przelaniem sporej części swoich fortun do królewskiego skarbca. Wielu innych, mimo konfiskaty ich majątku, nigdy nie wyszło na wolność. Oficjalnie zostali przeniesieni do regularnego więzienia, choć nie we wszystkich przypadkach udało się to potwierdzić.

Nagła śmierć księcia Mansoura

Metod postępowania z nieposłusznymi arystokratami dwór Mohammeda bin Salmana ma wiele. Niektóre są drastyczne. Taki los spotkał choćby księcia Mansoura bin Muqrina, najmłodszego syna szejka Muqrina bin Abdul Aziza. Król Salman mianował go na swojego następcę zaraz po objęciu tronu, a po trzech miesiącach odebrał mu tytuł.

Dokładnie w chwili, gdy w hotelu w Rijadzie zaczęły się pierwsze negocjacje z więźniami, w Abha, stolicy graniczącego z Jemenem regionu Asir, rozbił się helikopter z księciem Mansourem i z siedmioma jego najbliższymi współpracownikami. Śmierć ponieśli wszyscy znajdujący się na pokładzie. Pałac Saudów oficjalnie zaprzeczył doniesieniom o tym, że śmierć księcia ma cokolwiek wspólnego z jego krytyką nowych władz kraju, a data wiązana z rozpoczęciem „oczyszczania” jest czysto przypadkowa.

Wielu książąt zostało też celowo zarażonych wirusem HIV. Otrzymują leki powstrzymujące jego rozwój, ale jakakolwiek forma sprzeciwu zakończy ich dostawy, a na opuszczenie kraju nie mają szans.

Zabójcy pracują dla przyszłego władcy

MBS ma na swoje usługi grupę płatnych zabójców, nazywanych potocznie Tiger Squad. Udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że Drużyna Tygrysa uczestniczyła w zabójstwie ostro krytykującego księcia dziennikarza Jamala Khashoggiego w saudyjskiej ambasadzie w Stambule. Jednak książę zaprzeczył, jakoby miał z jego śmiercią cokolwiek wspólnego. I świat zdaje się w to wierzyć. Tak jest wygodniej.

Reklama

Mohammed bin Salman do perfekcji doprowadził sztukę kłamania w żywe oczy światowej opinii publicznej. W walce o umacnianie swojej władzy nie cofa się przed niczym, nawet przed najbardziej brutalnymi morderstwami. I mimo bezsprzecznych dowodów na jego winę, wciąż okłamuje świat, zapewniając o swojej niewinności. A świat wierzy, bo dzięki temu ma dostęp do tańszej ropy.

Kłamstwa arabskich szejków
Reklama
Reklama
Reklama