W miniony poniedziałek w Indiach potwierdzono rekordową liczbę 273 810 nowych przypadków koronawirusa. Ale liczby systematycznie rosły od lutego, a w ostatnich dniach przeważnie przekraczały 150 000. To najtragiczniejszy bilans od początku pandemii koronawirusa, która wybuchła w początkach 2020 roku.

Reklama

Najbardziej dotknięte epidemią są miasta, takie jak Delhi, Mumbaj i Ahmedabad. Tam miejsc w szpitalach praktycznie nie ma, a chorzy są odsyłani z kwitkiem, bez szans na uzyskanie pomocy czy podanie tlenu. Nie inaczej wygląda sytuacja w innych miastach, takich jak Lucknow, Bhopal, Kalkuta, Allahabad i Surat – podaje BBC.

W przypadku łóżek na OIOMach sytuacja jest znacznie trudniejsza. Wiele miast dysponuje zaledwie kilkoma łózkami na oddziałach intensywnej terapii. Dopiero teraz – w szczycie drugiej fali – podejmowane są próby stworzenia tymczasowych szpitali i OIOMów w hotelach i na stadionach. Ale szybkie uruchomienie polowych oddziałów OIOM nie jest łatwe. Potrzeba nie tylko sprzętu, ale i wykwalifikowanego personelu medycznego.

– Nie wyciągnęliśmy żadnej lekcji z pierwszej fali. Mieliśmy doniesienia o tym, że w niektórych miastach kończyły się łóżka nawet w czasie pierwszej fali i to powinien być wystarczający powód, aby być przygotowanym na drugą falę – mówi ekspert ds. zdrowia publicznego Anant Bhan.

Krematoria pracują dzień i noc

Skutkiem ogromnych przyrostów zakażeń i trudności w ochronie zdrowia jest też gwałtowna liczba dziennych zgonów, spowodowanych koronawirusem. W poniedziałek w całym kraju odnotowano 1761 zgonów. Od początku pandemii z powodu koronawirusa w Indiach zmarło już ponad 180 000 osób.

„Krematoria działają dzień i noc w kilku miastach, a ludzie muszą godzinami czekać na kremację lub pochówek bliskiego zmarłego” - podaje BBC. Eksperci twierdzą, że obłożenie krematoriów jest dowodem na to, że rzeczywista liczba zgonów może być znacznie wyższa niż ta, jaką można znaleźć w oficjalnych danych.

Dziennikarka BBC dotarła do relacji Sanjeeva Gupty, fotoreportera mieszkającego w mieście Bhopal w środkowych Indiach. Mężczyzna miał sfotografować sytuację w jednym z miejskich krematoriów, ale nie spodziewał się tego, co rzeczywiście zastał na miejscu. Choć w Bhopal zgłoszono tego dnia tylko cztery zgony związane z COVID, na placu krematorium ustawionych było dziesiątki stosów pogrzebowych. Co więcej, kilka ciał czekało też w kolejce do pieca krematoryjnego.

Gupta wspomniał też, że pewien młody mężczyzna poprosił go o sfotografowanie dymu, wydobywającego się z komina krematorium. – Powiedział, że dym symbolizuje jego matkę. To najbardziej bolesna rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem – mówi fotograf.

Inny fotoreporter, z Lucknow - stolicy stanu Uttar Pradesh, powiedział, że naliczył prawie 100 stosów pogrzebowych spalonych w jednym z miejskich krematoriów, podczas gdy oficjalne dane z tego dnia, dotyczące zgonów w całym stanie, wynosiły 85.

Druzgocąca druga fala

10 lutego 2021, na początku drugiej fali, Indie potwierdziły 11 000 przypadków. W ciągu następnych 50 dni średnia dzienna wynosiła około 22 000 przypadków. Jednak w ciągu następnych 10 dni liczba przypadków gwałtownie wzrosła, a średnia osiągnęła 89 800. Eksperci twierdzą, że ten szybki wzrost pokazuje, że druga fala rozprzestrzenia się znacznie szybciej w całym kraju.

Dr A Fathahudeen, który jest częścią grupy zadaniowej Covid w stanie Kerala, mówi, że wzrost ten nie był całkowicie nieoczekiwany. Za przyrost liczby chorych obwinia zbyt wczesne poluzowania obostrzeń, m.in. wielkie zgromadzenia religijne, ponowne otwarcie większości miejsc publicznych i organizację wieców wyborczych.

– Mówiłem w lutym, że COVID-19 nigdzie nie poszedł i uderzy w nas tsunami, jeśli nie podejmiemy pilnych działań. Niestety, tsunami rzeczywiście dotarło do nas teraz. Wkradło się fałszywe poczucie normalności i wszyscy, w tym zwykli ludzie jak i urzędnicy, nie podjęli żadnych kroków, aby zatrzymać drugą falę – dodał dr Fathahudeen.

Indyjski wariant koronawirusa

25 marca Indie ogłosiły, że zidentyfikowano nowy wariant koronawirusa, będący „podwójnym mutantem”. Wariant ten został wykryty w próbkach pobranych z różnych stanów. Wirusolog Shahid Jameel wyjaśnia, że „podwójna mutacja w kluczowych obszarach białka wirusa może spowodować, że wirus będzie bardziej zaraźliwy i zdolny do ochrony przed działaniem układu immunologicznego”.

Jameel twierdzi, że szybkie rozprzestrzenianie się nowego szczepu jest jedynym „logicznym wyjaśnieniem” nagłego wzrostu zachowań i zgonów. Urzędnicy służby zdrowia w Wielkiej Brytanii badają, czy podwójny mutant łatwiej się rozprzestrzenia i czy jest odporny na szczepionki. Dr Jameel dodaje, że Indie zaczęły przyglądać się mutacjom dość późno, co mogło wpłynąć na późne rozpoznanie nowej mutacji.

Sekwencjonowanie genomu wirusa obecnego wśród społeczności jest ważne podczas pandemii, ponieważ pozwala naukowcom monitorować zmiany w wirusie. – Jeśli uda ci się złapać bardziej zakaźną odmianę na wczesnym etapie, możesz szybko zastosować środki ochrony zdrowia publicznego, aby powstrzymać jej szersze rozprzestrzenianie się w społeczności - wyjaśnia.

Reklama

Źródło: BBC

Reklama
Reklama
Reklama