Reklama

Pierwszy raz tabloidy zasugerowały istnienie córki Alberta II z nieprawego łoża w 1997 roku, 4 lata po objęciu przez niego tronu po zmarłym bracie. Jeszcze w 2005 roku w wywiadzie dla francuskich mediów Delphine skarżyła się, że król odmówił jej pomocy (jej mamę ścigali paparazzi) i zaprzeczył byciu jej ojcem.

Reklama

Jak się po latach okazało, czekający na swoją kolej na tronie książę miał związek z belgijską baronową Sybille de Selys Longchamps (według niej samej aż 18-letni) z którego w 1968 przyszła na świata Delphine. W tym samym czasie jego żoną od 10 lat i matką trójki jego dzieci była włoska księżniczka Paola Ruffo di Calabria.

Z opowieści Sybille wynika, że przyszły monarcha Belgii posługujący się wtedy tytułem księcia Liège na pewnym etapie chciał się nawet rozwieść i dołączyć do żyjącej w Londynie kochanki i córki. Ponoć to sama baronowa Sybille nie zgodziła się na wyjazd Alberta II z Belgii, bojąc czekających go tam politycznych konsekwencji.

Para miała utrzymywać telefonicznie kontakt aż do 1984 roku. O tym, kto jest jej tatą, Delphine dowiedziała się w dniu 18. urodzin. Gdy w 2013 roku Boël pozwała króla i jego dzieci, w belgijskich mediach zrobiła się wrzawa.

Monarcha był co prawda nietykalny, ale jego potomkowie już nie. Gdy tłumaczący się słabym zdrowiem Albert II zrzekł się władzy na rzecz najstarszego syna Filipa, przekazał mu z tronem także immunitet.

Były król miał nadzieję, że sprawę dziecka z nieprawego łoża zamknie pozytywny dla niego wyrok z 2017 roku. Choć sąd uznał wówczas pozew Delphine Boël za bezpodstawny, jej prawnicy skutecznie apelowali. W kolejnym procesie w listopadzie 2018 roku nakazano byłemu królowi dostarczenie próbki krwi do badań DNA.

Sprawa przeciągała się aż do maja 2019 roku. Wówczas sędzia sięgnął do kieszeni Alberta II i oświadczył mu, że każdy kolejny dzień zwłoki w wykonaniu nakazu sądowego będzie kosztował byłego króla 5000 euro. Argument finansowy przemówił do wyobraźni, krew trafiła do badań.

Po ogłoszeniu wyników badania DNA, w styczniu tego roku były monarcha przyznał, że Delphine Boël w istocie jest jego biologiczną córką. Sprawa w sądzie apelacyjnym nadal jednak trwała. Pozostała kwestia praw przysługujących Delphine i jej dzieciom.

Ostatecznie rzeźbiarka i jej potomkowie nie dostali pieniędzy ani prawa do dziedziczenia tronu, a jedynie prawo posługiwania się tytułami rodowymi. I tak Boël stała się Księżniczką Belgijską z dynastii sasko-koburskiej, bocznej linii Wettynów. Albert II musi opłacić całość kosztów sądowych trwających 7-lat procesów. W sumie 3,4 mln euro.

Reklama

Prawnik artystki Yves-Henri Leleu w komunikacie przesłanym CNN stwierdził, że jego klientka ”jest zachwycona decyzją sądu kończącą szczególnie bolesną dla niej i jej rodziny procedurę”. – Wyrok nie zastąpi jej miłości ojca, ale oferuje jakieś poczucie sprawiedliwości – dodał.

Reklama
Reklama
Reklama