Bizango: ludzie, którzy rządzą żywymi trupami. Jak powstała ta tajna organizacja na Haiti?
Tajne stowarzyszenie działające jak „państwo w państwie” przez pokolenia straszyło nieposłusznych Haitańczyków przemianą w zombie. Oto tajemnicze Bizango.
W tym artykule:
Haiti od pokoleń jest państwem niestabilnym. Już u jego zarania wielką rolę pełniły tajne stowarzyszenia. To one wywołały haitańską rewolucję przeciw francuskim władzom kolonialnym w 1791 r. Najpotężniejsze z nich to Bizango.
Bizango założyli zbiegli niewolnicy
Władze haitańskie nigdy nie ośmieliły się otwarcie z nim walczyć, choć zdawało się tworzyć „państwo w państwie”. Nic dziwnego, ponieważ uważano je za głęboko patriotyczne. Wywodziło się od dawnych niewolników, uciekinierów z plantacji. Po uzyskaniu niepodległości dostarczało władzom agentów do tajnej policji.
Potem zaś, w czasach amerykańskiej interwencji i okupacji, ruch ten wspierał miejscową partyzantkę. Partyzanci, zwani Caco, mieli wśród wojsk USA przerażającą opinię. Uważano, że potrafią bez skrupułów żywcem obedrzeć schwytanych marines ze skóry, a kolaborantów poćwiartować.
Śmierć voodoo, czyli jak można umrzeć z samego strachu przed klątwą. Nauka zna takie przypadki
Poczucie zagrożenia potrafi nas zabić. Świadczą o tym zarówno przykłady zebrane sto lat temu wśród żyjących tradycyjnych plemion, jak i współczesne – z krajów wysoko rozwiniętych. ..Liderzy Bizango byli przy tym silnie związani z miejscową tradycyjną synkretyczna religią wodu, mieszanką chrześcijaństwa i kultów rodem z Afryki. Amerykanie wierzyli, że bębny woduistów służyły zarówno do religijnych rytuałów, jak i do sekretnego komunikowania się przez powstańców.
Bizango to państwo w państwie
Jak wynikało ze śledztwa przeprowadzonego w latach 80. przez kanadyjskiego badacza Wade’a Davisa, Bizango nie próżnowało także w czasach pokoju. Na podstawie rozmów z członkami organizacji ustalił on, że dbało o poszanowanie tradycyjnych zasad. W razie potrzeby karało winnych we własnym zakresie – wyręczając państwo. Za lekceważenie potrzeb rodziny i narażanie jej na koszty. Za uwodzenie żon, szerzenie szkodliwych dla innych plotek. Za działanie przeciw rodzinom należącym do Bizango. Za opór wobec władzy stowarzyszenia.
Bez wątpienia ten proceder był możliwy tylko przy społecznym wsparciu ze strony zwykłych Haitańczyków, a przynajmniej przy ich akceptacji. Wiedzieli, jakimi karami dysponowało Bizango. Plotkowali, że jedną z nich jest zombifikacja. Czyli przemiana wolnego człowieka w „żywego trupa”, otępiałego i pozbawionego woli.
Jak zwracał uwagę podczas wywiadów haitański biochemik i zarazem kapłan wodu Max Beauvoir, to kara bardzo surowa, lecz… humanitarna. Sprawia, że zły człowiek nikogo już nie skrzywdzi, a nie zostaje pozbawiony życia. Wprawdzie takie praktyki były prawnie zabronione na Haiti, ale Bizango jako „państwo w państwie” nie musiało przejmować się oficjalnym kodeksem. Zwłaszcza, gdy w drugiej połowie XX wieku potajemnie popierało dyktatorskie rządy Duvalierów, chcących oczyścić Haiti z obcych wpływów.
Bizango i dyktatura Duvalierów
Dewiza Bizango nakazująca „porządek i szacunek dla nocy” zdawała się dobrze oddawać stosunki panujące na Haiti. „Porządek” nakazywał posłuszeństwo wobec Duvalierów. „Szacunek dla nocy” kojarzył się z nocnymi nalotami duvalierowskich bojówek, tzw. Tonton Macoute, na niepokornych.
A jednak na początku lat 80. cierpliwość Haitańczyków się kończyła. Nie mogli nie zauważyć, że 40 tysięcy ludzi zginęło, milion wyemigrowało, a ich kraj wciąż tonął w długach, korupcji i nędzy. Jean-Claude Duvalier, następca Françoisa Duvaliera, kradł z państwowej kasy. Ludzie w końcu odwrócili się od dyktatora.
Włoski reportażysta Riccardo Orizio wiąże pechowe dla dyktatury lata 80. także z demaskatorską wizytą etnobotanika Wade’a Davisa, tropiącego podejrzane ślady haitańskich zombie: „ Davis trafił do tajnych świątyń voodoo związanych z Bizango i odkrył, że głównym bóstwem jest w nich prezydent. Wszędzie nad ołtarzami wisiały fotografie Françoisa Duvaliera. Sztandar Bizango miał czerwono-czarne barwy, symbolizujące krew i noc. Po wyborze Duvaliera na prezydenta te same barwy nieprzypadkowo pojawiły się na nowej fladze Haiti”.
„Stowarzyszenie miało swoich cesarzy i królowe, prezydentów i podsekretarzy. Stanowiło dziwny melanż amerykańskiej demokracji, francuskiej arystokracji i afrykańskiego systemu plemiennego. W jego rekwizytorni nie brakowało też czarnych dziewic, serc przebijanych szpilkami, butelek rumu, mieczy i łopat grabarzy. Rytualne ofiary z ludzi wcale nie należały do rzadkości”.
Bizango wyczuło jednak, że ludzie mają dość Duvaliera. Dyktatora obalono, a organizacja przetrwała, w tajemnicy.
Artykuł oparty jest na książce Adama Węgłowskiego „Żywe trupy. Prawdziwa historia zombie".
Bibliografia:
- Wade Davis, Wąż i tęcza, Czarne 2022
- Bernard Diederich, Al Burt, Papa Doc: Haiti and its dictator, Penguin 1972
- Riccardo Orizio, Diabeł na emeryturze, Zysk i S-ka 2004
- Kate Ramsey, The Spirits and the Law, The University of Chicago Press 2011
- Adam Węgłowski, Żywe trupy. Prawdziwa historia zombie, Znak Horyzont 2016