Reklama

W tym artykule:

  1. Stogi siana i ludzie-lamparty
  2. Trujące nasiona z Afryki
  3. Zombifikacja po afrykańsku
  4. Pociągi czarownic
Reklama

Wiadomo, że afrykańskie korzenie ma wiele synkretycznych religii spotykanych w obu Amerykach. To z Afryki pochodzą słowa „wodu” i „zombie”, które przybyły za Atlantyk razem z afrykańskimi niewolnikami na Haiti. Prawdopodobnie podobnie było z tajnymi stowarzyszeniami, przypominającymi haitańskie Bizango. Sprawowana przez nie nieformalna władza sądownicza i repertuar kar, w tym użycie toksycznych środków naturalnego pochodzenia – to wszystko bezpośrednio łączy Karaiby z zachodnią Afryką.

Stogi siana i ludzie-lamparty

W Beninie i Togo nocą wychodzą na ulice lokalni, nieformalni stróże prawa i porządku – Zangbeto. Wyglądają jak stogi siana, wewnątrz których ukryty jest człowiek. Mimo wyglądu chochoła, cieszą się jednak wielkim szacunkiem. Nadzorują i karzą winnych naruszenia obowiązujących norm.

Z kolei w Nigerii podobną estymą cieszą się zamaskowane postacie, znane jako Egungun. Komunikują żyjącym świętą wolę zmarłych. To pojawiające się na moment bogato przebrane „żywe trupy” z zaświatów, chcące przypomnieć o przodkach i mające coś istotnego do przekazania żywym. Egungun są niebezpieczni, święci, nietykalni.

Dziwny przypadek Clairviusa Narcisse’a. Czy ten mężczyzna zmienił się w zombie, czy był zwykłym oszustem?

Clairvius Narcisse urodził się w 1922 roku. Zmarł w 1962. W roku 1980 wrócił z zaświatów i został gwiazdą. Czy był przykładem zombie?
Dziwny przypadek Clairviusa Narcisse’a. Czy ten mężczyzna zmienił się w zombie, czy był zwykłym oszustem? (fot. Jean-Claude FRANCOLON/Gamma-Rapho via Getty Images)
Dziwny przypadek Clairviusa Narcisse’a. Czy ten mężczyzna zmienił się w zombie, czy był zwykłym oszustem? (fot. Jean-Claude FRANCOLON/Gamma-Rapho via Getty Images)

Do dziś istnieją też wśród Nigeryjczyków stowarzyszenia Egbo. Ich członków używali kiedyś do „zadań specjalnych” Efikowie, miejscowa grupa etniczna zajmująca się między innymi handlem niewolnikami. Egbo przypominali kiedyś tzw. ludzi-lampartów. I budzili podobny strach. Odziani w skóry dzikich kotów, ludzie-lamparty wydawali i wykonywali wyroki w imieniu stowarzyszenia, odzyskiwali długi, chronili własność. Kiedy trzeba, potrafili być brutalni. Oskarżano ich także o kanibalizm, mordy rytualne, porwania.

Trujące nasiona z Afryki

Jednak w Afryce Zachodniej przez wieki załatwiano porachunki także w bardziej subtelny sposób: truciznami. Tajne stowarzyszenia używały tam między innymi fasoli kalabarskiej – inaczej bobotrutki. Z drugiej strony, oskarżeni o czary musieli ją zjeść, by udowodnić swoją niewinność podczas swoistych miejscowych „sądów bożych”.

W Afryce Zachodniej występuje także modligroszek różańcowy, z którego nasion wyrabiają koraliki jumbie wyznawcy obeah i innych synkretycznych karaibskich kultów. Nasiona te zawierają trującą abrynę, mającą zastosowanie w tradycyjnej farmakopei.

Z kolei bieluń dziędzierzawa był używany w Afryce Zachodniej zarówno przez trucicieli, jak i podczas rytuałów przejścia młodych mężczyzn. Zaś preparat z pewnego rodzaju albicji uważano za serum prawdy.

Zombifikacja po afrykańsku

Kiedy Kelley Calvert – wolontariuszka i badaczka z Kalifornii – zapytała kapłana w Beninie (z ludu Adja, który wyemigrował tam z Nigerii), czy kiedykolwiek słyszał o zombifikacji, odparł: „Oczywiście. My ją wymyśliliśmy, a nasi przodkowie zabrali ją ze sobą na Haiti” .

W Zachodniej Afryce wierzy się, że „osoby które nie zostały należycie pochowane albo zmarły na skutek machinacji czarownika, mogły zostać przez niego »ożywione«, zabrane z grobu i zmuszone do pracy w odległym miejscu”. Podobne wierzenia nie ograniczały się zresztą tylko do ludów zachodnioafrykańskich.

– Władza nad wskrzeszonym ciałem i wykorzystywanie go do wykonywania prac rolniczych pojawia się również w wierzeniach ludów, których przedstawiciele nie trafili na Haiti i inne wyspy karaibskie, w południowej Afryce. Między innymi wśród Zulusów, wśród Lowedu z Transwalu i w wierzeniach zamieszkującej obszar Zambii grupy etnicznej Cewa – wskazuje antropolog Jan Lorenz.

Pociągi czarownic

Okazuje się, że w południowej Afryce panuje przekonanie, że bezwolnym żywym trupem można się stać na przykład wtedy, gdy w ucho wgryzie się nam niewidzialny robak wysłany przez szamana. Krążyły też historie o „pociągach czarownic” przewożących zombie do pracy. Tyle, że nie na plantacje trzciny cukrowej, a do kopalni.

Zombie żyją też w wyobraźni mieszkańców biednych mieścin, choćby pod Johannesburgiem. Reporterzy z RPA piszący o swoich doświadczeniach w książce „Bractwo Bang Bang. Migawki z ukrytej wojny” wspominali o kobiecie, przekonanej, że jej wnuczka wcale nie zginęła podczas bezsensownej strzelaniny w slumsach. W rzeczywistości miała zostać porwana i zamieniona w zombie, by służyć w obcym domu.

Artykuł oparty jest na książce Adama Węgłowskiego „Żywe trupy. Prawdziwa historia zombie".

Bibliografia:

Reklama
  • Kelley Calvert, The Secret of the World Sleeps in a Calabash, w: „The Best Travel Writing 2008: True Stories from Around the World”, Travelers Tales 2008
  • Wade Davis, Wąż i tęcza, Czarne 2022
  • Jan Lorenz, Blizny od gwoździ: haitański zombie jako idiom kulturowy i metafora traumy, w: „Kultura i Społeczeństwo”, nr 4/2007
  • Greg Marinovich, Joao Silva, Bractwo Bang Bang. Migawki z ukrytej wojny, Sine Qua Non 2012
  • Isak Niehaus, Witches and zombies of the South African Lowveld: discourses, accusations and subjective reality, w: „Journal of the Royal Anthropological Institute”, nr 2/2005
  • Adam Węgłowski, Żywe trupy. Prawdziwa historia zombie, Znak Horyzont 2016

Nasz ekspert

Adam Węgłowski

Adam Węgłowski – dziennikarz i pisarz. Były redaktor naczelny magazynu „Focus Historia”, autor artykułów m.in. do „Przekroju”, „Ciekawostek historycznych”. Wydał serię kryminałów retro o detektywie Kamilu Kordzie, a także książki popularyzujące historię, w tym „Bardzo polską historię wszystkiego” oraz „Wieki bezwstydu”. Napisał też powieść „Czas mocy” oraz audioserial grozy „Pastor” – rozgrywający się na przełomie wieków XVII i XVIII w Prusach. W swoich rodzinnych stronach, na Mazurach, autor umiejscowił także powieści „Pruski lód ” oraz „Upierz”.
Reklama
Reklama
Reklama