Chiny: powstaje baza sprawców przemocy domowej. Do wglądu dla narzeczonych
Chińskie miasto Yiwu jako pierwsze w kraju uruchomi pilotażowy program mający przeciwdziałać przemocy domowej. Narzeczeni, którzy zgłoszą chęć zawarcia małżeństwa, będą mieli prawo w tajemnicy przed przyszłym małżonkiem lub małżonką sprawdzić, czy ich druga połówka nie figuruje w bazie sprawców przemocy domowej.
- Katarzyna Grzelak
Na uruchomienie bazy zdecydowano się w związku ze wzrostem przypadków przemocy domowej. Nie tylko w Chinach, ale we wszystkich krajach na świecie, blokady i zakazy związane z epidemią koronawirusa, przyczyniły się do nasilenia się przemocy w rodzinach.
Miasto Yiwu we wschodnich Chinach ma rozpocząć pilotażowy program 1 lipca. Baza pozwoli mieszkańcom sprawdzić, czy ich partner bądź partnerka ma w swojej historii wykroczenia dotyczące przemocy domowej.
Zgodnie z oświadczeniem zamieszczonym na oficjalnej stronie miasta, baza danych z możliwością wyszukiwania będzie zawierała informacje o przestępcach z całego kraju – tych, którzy zostali skazani na areszt lub karę pozbawienia wolności, bądź byli oskarżeni z powodu przemocy domowej. Baza obejmie dane od 2017 roku.
– W wielu przypadkach zaangażowane strony dowiadują się o przemocy domowej dopiero po ślubie. Dzięki stworzeniu bazy danych, partnerzy mogą wcześniej się tego dowiedzieć i zastanowić, czy brać ślub – mówi cytowany przez „The Guardian” Zhou Danying, wiceprezes Federacji Kobiet Yiwu, jednego z organów rządowych zaangażowanych w program.
Osoby korzystające z bazy danych muszą podać swój numer identyfikacyjny oraz identyfikator osoby, z którą zamierzają się pobrać, a także numer wniosku złożonego w urzędzie stanu cywilnego. Muszą także podpisać umowę o zachowaniu poufności.
Ci, którzy będą rozpowszechniać lub wykorzystywać informacje zawarte w bazie danych do celów innych niż własne decyzje małżeńskie, poniosą konsekwencje prawne – zapowiedzieli urzędnicy.
Użytkownicy mogą przeszukiwać bazę danych tylko dwa razy w roku, i sprawdzić dane dotyczące maksymalnie dwóch osób.
Przemoc pod znakiem tabu
Przemoc domowa w Chinach to wciąż poważne zagrożenie i temat tabu. Dlatego też komentujący inicjatywę miasta Yiwu twierdzą, że baza może być ograniczona przez fakt, że wiele przypadków przemocy domowej wciąż nie jest zgłaszanych, a nawet zgłaszane incydenty często są odrzucane przez policję i sądy.
W 2016 r. Chiny przyjęły pierwszą w historii ustawę o przeciwdziałaniu przemocy domowej. W ramach ustawy karana ma być przemoc fizyczna, psychiczna i seksualna. Ustawa ma chronić nie tylko małżonków, ale też osoby pozostające w konkubinacie. Nie mogą powołać się na nią pary jednopłciowe, które zostały wyjęte spod jej działania – informowały władze w momencie uchwalani ustawy.
Ustawa była okrzyknięta ogromnym krokiem w walce o prawa kobiet – chińskie władze szacują, że 90 proc. ofiar przemocy domowej to kobiety – jednak niedawno uchwalony kodeks cywilny to krok w tył. W myśl nowych przepisów prawo wymaga od par pragnących się rozstać przejścia 30-dniowego okresu „ochłodzenia” (swoistej separacji), co według krytyków może stanowić zagrożenie dla ofiar przemocy domowej.
Wycofana kara śmierci
Największą dyskusję na temat przemocy domowej w Chinach wywołała sprawa Li Yana. Kobieta w 2011 roku została skazana na karę śmierci za zabicie męża, który się nad nią znęcał. Mąż zaczął ją atakować wkrótce po ślubie w 2009 roku, m.in. gasząc papierosy na jej twarzy, a nawet odcinając część palca. W listopadzie 2010 r. kobieta pobiła go karabinem pneumatycznym po tym, jak zagroził, że skieruje go na nią.
Po głośnej kampanii społecznej i protestach sąd najwyższy zarządził ponowny proces, a karę śmierci ostatecznie zamieniono na dożywocie.
Decyzja zapadła wkrótce po tym, jak chiński sąd najwyższy ujawnił nowe wytyczne dotyczące wyroków w sprawach dotyczących ofiar przemocy, ponieważ rząd chiński rozważał wówczas projekt ustawy o przemocy domowej.
Zwolennicy Li mówią, że desperacko próbowała uzyskać pomoc, zanim zabiła męża. Błagała policję i lokalne kobiety o pomoc, ale nawet po jednym z ataków męża, po którym trafiła do szpitala, nikt jej nie pomógł.
Li w liście z więzienia napisała do swojego brata, że gdyby Chiny miały prawo dotyczące przemocy domowej, jej sprawa mogłaby zakończyć się inaczej.