Dokąd oni idą? Ten człowiek postanowił zapytać i wysłuchał ich historii
Podczas rodzinnej wycieczki objazdowej po Indiach fotografa Matthieu Paley’ego zaintrygowali ludzie spacerujący wzdłuż autostrady. Zatrzymywał się, by wysłuchać ich historii.
Matthieu Paley ostatnio przez trzy miesiące podróżował po Indiach ze swoją żoną i synami. W używanym vanie, świetnie przez niego wyposażonym na potrzeby czteroosobowej rodziny, przejechali około 10 tysięcy kilometrów.
- Indyjskie autostrady nie przestają zadziwiać: przechodzące wielbłądy, całe stada tysięcy kóz, krowy śpiące na środku drogi, ciężarówki wiozące inne ciężarówki za ciężarówkami. Mnóstwo ciężarówek - opowiada Paley. - Nauczyłem się jeździć na sposób indyjski i nie denerwować się, kiedy na przykład traktor jedzie po autostradzie w przeciwnym kierunku, z włączonymi długimi światłami - na wszelki wypadek dla bezpieczeństwa - dodaje Paley.
Jazda autostradami sama w sobie było przygodą, ale ludzie, którzy szli poboczem drogi dodali wyprawie nowego wymiaru. Zaintrygowany tym widokiem, Paley robił sobie przerwy w trasie, by pytać o ich historie (mówi w języku hindi). Po raz pierwszy podzielił się tymi improwizowanymi zdjęciami “autostradowych piechurów” na Instagramie, a teraz również i w National Geographic.
Co ma w głowie oddany wędrowiec? Chodzi o podróż duchową, potrzebę jasności, uzdrowienie? To pytanie zawsze mnie fascynowało.
Jedne z moich najlepszych wspomnień miały miejsce podczas miesięcznych wędrówek. Może to za zasługa endorfin, ale przeżyłem chwile, kiedy moje życie wydawało się takie proste - wiedziałem dokładnie gdzie jestem i w jakim kierunku chcę iść.
Pierwszą postać z boku drogi ujrzałem na długim odcinku autostrady pomiędzy Delhi i Maharashtra. Wydało mi się to dziwne… Czy ktoś naprawdę spaceruje po autostradzie? Nawet w Indiach nie jest łatwo zatrzymać się na autostradzie, więc pojechałem dalej.
Zobaczyłem kolejną osobę, tym razem po drugiej stronie drogi. W ostatniej sekundzie zjechałem w stronę wyjścia, zawróciłem i poprosiłem rodzinę, żeby poczekali.
Ciężarówki przejeżdżały obok z dużą prędkością. Ciepło pochodzące z autostrady było intensywne. Mężczyzna miał na sobie narzucone koce i nosił dwa różne buty. Nie miał ani torby ani wody. Na jego twarzy malowała się determinacja.
- Nazywam się Binod Yasin. Idę przed siebie - powiedział, kiedy się przedstawiłem.
-Ale Binod to imię hinduskie, a Yasin muzułmańskie, prawda? - zapytałem trochę zdziwiony taką kombinacją.
- Tak. A ma to jakieś znaczenie? To tylko imię - odpowiedział.
Zrobiłem zdjęcie, jak szedł. Uderzył mnie dziwny kontrast pomiędzy światłym celem jego wędrówki i świeżym asfaltem pod naszymi stopami. Zafascynowało mnie to.
Nie wszystkie spotkania były tak uduchowione. Niektórzy wędrowali drogą, bo nie mieli innego wyjścia. W Indiach ludzie z zaburzeniami psychicznymi nie mogą liczyć na dużą pomoc państwa, towarzyszy temu duże napiętnowanie społeczne. Pacjenci przeciążonych instytucji są czasami porzucani w indyjskich lasach. Ostatecznie lądują na autostradach. Spotkałem takie zbłąkane dusze. Widziałem też ofiary, w moim przekonaniu gwałtu lub maltretowania. Ich bezbronność była wyczuwalna. Wyglądali jak chodzące zjawy - nikt ich nie zauważał.
Z powodu różnych czynników (autostrada, czekająca rodzina, szybko jadące samochody) nie mogłem spędzić zbyt dużo czasu z każdą napotkaną osobą. Próbowałem dać im chwilowe pocieszenie, ale w głębi duszy odczuwałem ogromny smutek.
Inni wędrowali w radosnych grupach, jako banda braci i sióstr odzianych w białe stroje. Szli do świątyni albo uczestniczyli w wielomiesięcznej pielgrzymce. W ich oczach widziałem dumę. Niektórzy byli boso - „chodzi o poświęcenie, ale w gruncie rzeczy to też pomaga skupić umysł” - mówili.
Te krótkie spotkania były nowym sposobem patrzenia na ten rozległy kraj - i to one były dla mnie najważniejsze. Pomiędzy uduchowieniem i ubóstwem, ci przydrożni wędrowcy odkryli przede mną prawdziwe i nieoczekiwane oblicze Indii. Teraz patrzę na ten kraj z innej perspektywy.
Matthieu Paley jest mieszkającym w Turcji fotografem pracującym dla National Geographic. Więcej zdjęć można obejrzeć na jego stronie.
Tekst: Matthieu Paley
1 z 9
paley-india-highway-walkers-06.adapt.1900.1
Codziennie Ajit idzie ze swojej wsi na szczyt zbocza na autostradzie, gdzie ciężarówki są zmuszone jechać żółwim tempem. Ajit macha, a kierowca może rzuci mu jakąś monetę przez okno. „Tak zarabiam na życie, prosto … i robię tylko to”.
2 z 9
paley-india-highway-walkers-02.adapt.536.1
Zauważyłem go w ostatniej chwili i musiałem zawrócić, żeby z nim porozmawiać. Miał na sobie koce. I dwa różne buty. Nie miał torby, ani wody. „Nazywam się Binod Yasin, idę przed siebie”.
3 z 9
paley-india-highway-walkers-01.adapt.536.1
Podobnie jak inni pasterze Radżastańczycy, Lakan przemierza duże odcinki kraju, a po drodze wypasa swoje stado liczące ponad 400 kóz.
4 z 9
paley-india-highway-walkers-05.adapt.536.1
Czterej bracia—Barge, Kothar Kar, Talas Kar Sandip, i B.R. Khed Kar—pielgrzymują wzdłuż rzeki Narbada. Przeszli już ponad 2700 kilometrów.
5 z 9
paley-india-highway-walkers-03.adapt.536.1
Nie można go było nie zauważyć - z takimi kolorami! Na gardle wypisane ma słowo „Krishna”. Jest tradycyjnym artystą performerem zwanym behurupiya. „Nazywam się Raje Krishna, idę do świątyni, to właśnie ja”!
6 z 9
paley-india-highway-walkers-07.adapt.536.1
Spotkałem go pomiędzy dwiema ulewami. Po suchych polach bawełny w okolicy miasta Nagpur, wspaniale było widzieć zielone zboża w Madhya Pradesh. Kiedy patrzę na to zdjęcie, myślę o niektórych włóczęgach, jakich spotkałem w Stanach Zjednoczonych - z torbą na drewnianym kiju, obdartymi dżinsami i błyskiem w oku.
7 z 9
paley-india-highway-walkers-11.adapt.1900.1
Deepaka Sunitę, samotnego pielgrzyma, spotkałem w Madyah Pradesh. W puszce niesie wodę święconą z rzeki Narbada. Życie może być proste.
8 z 9
paley-india-highway-walkers-13.adapt.536.1
Wyglądała na zdezorientowaną, twarz przysłaniała drżącą dłonią. Chciałem z nią porozmawiać, chciałem, by poczuła się swobodnie. Mamrotała coś, unikała kontaktu wzrokowego. Mogę jedynie próbować sobie wyobrazić jej życie. Czułem smutek, nie byłem w stanie do niej dotrzeć.
9 z 9
paley-india-highway-walkers-10.adapt.536.1
„Nazywam się Om, po prostu Om”. Był młody i uśmiechnięty. “Wyruszyłem przed wschodem słońca. Idę z domu w Hoshangabad do świątyni w Salkanpur, tam na wzgórzu. Widzisz, właśnie znalazłem pracę, muszę za to podziękować bogom! Dzisiaj wieczorem wracam do domu”. Nie zdawałem sobie sprawy, że szedł boso - miał na sobie świeżo wyprasowaną koszulę, ale nie miał butów.