Dlaczego śnimy? Naukowcy wiedzą coraz więcej

Około roku 350 p.n.e. Arystoteles napisał esej O śnie i czuwaniu, zastanawiając się, co właściwie robimy podczas snu i dlaczego. Przez następne 2300 lat nikt nie znalazł dobrej odpowiedzi. W 1924 r. niemiecki psychiatra Hans Berger wynalazł elektroencefalograf, aparat do zapisywania elektrycznej aktywności mózgu i badania snu przeszły ze sfery filozofii do nauki. Ale dopiero w ciągu kilku ostatnich dekad, w miarę jak maszyny obrazujące dawały nam coraz głębszy wgląd w wewnętrzne działania mózgu, zbliżyliśmy się do przekonującej odpowiedzi na pytania Arystotelesa.

Reklama

Wszystko, czego dowiedzieliśmy się o śnie, podkreślało jego znaczenie dla naszego zdrowia umysłowego i fizycznego. Wzorzec snu i czuwania jest centralną cechą biologii człowieka. Jest przystosowany do życia na wirującej planecie z niekończącym się cyklem dni i nocy. Nagroda Nobla w dziedzinie medycyny za rok 2017 została przyznana trzem naukowcom, którzy w latach 80. i 90. XX w. zidentyfikowali molekularny zegar wewnątrz naszych komórek, który ma utrzymywać naszą synchronizację ze słońcem. Jak wykazały niedawne badania, kiedy ten rytm dobowy ulega załamaniu, wzrasta nasze zagrożenie takimi dolegliwościami jak cukrzyca, choroby serca i demencja. A jednak brak równowagi między stylem życia i cyklem snu przybrał rozmiary epidemii.

– Można pomyśleć, że prowadzimy teraz życie w ramach ogólnoświatowego badania negatywnych skutków niedoboru snu – mówi Robert Stickgold, dyrektor Centrum Snu i Percepcji Harwardzkiej Szkoły Medycznej.

Przeciętny Amerykanin śpi dziś niespełna siedem godzin każdej nocy, o jakieś dwie godziny krócej niż sto lat temu. Wynika to głównie z rozpowszechnienia światła elektrycznego, a po nim telewizorów, komputerów i smartfonów. W naszym niespokojnym, zalanym światłem społeczeństwie często uważamy zdrowy sen za przeciwnika, stan, który pozbawia nas wydajności i zabawy. Thomas Edison, wynalazca żarówki, powiedział, że „sen to absurd, zły nawyk”. Wierzył, że w końcu uwolnimy się od niego całkowicie.

Fazy snu: faza NREM – jak przebiega? 1. i 2. stadium snu

Gasimy światło, kładziemy się do łóżka i zamykamy oczy. Jeśli nasz rytm dobowy jest zgrany z cyklem dnia, jeśli szyszynka (gruczoł u podstawy mózgu) pompuje melatoninę i jeśli szereg innych sygnałów następuje zgodnie, nasze neurony szybko zapadają w sen. Neurony, a jest ich około 86 mld, to komórki tworzące mózgowy internet, komunikujące się ze sobą za pomocą sygnałów elektrycznych i chemicznych. Kiedy w pełni czuwamy, stanowią skłębiony tłum, komórkową burzę z piorunami.

Gdy rozbłyskują równo i rytmicznie, co na encefalogramie (EEG) wyrażają zgrabnie pomarszczone linie, to znak, że mózg jest skierowany do wewnątrz, odwrócony od chaosu życia na jawie. W tym samym czasie nasze receptory zmysłowe zostają stłumione i niebawem śpimy. Naukowcy nazywają to zasypianiem, czyli 1. stadium fazy NREM, która stanowi 80 proc. całego czasu snu. Zasypianie trwa jakieś pięć minut. Potem z głębi mózgu wydobywa się szereg iskier elektrycznych, które trafiają do kory mózgowej, siedziby języka i świadomości. Te półsekundowe wybuchy, nazywane wrzecionami, świadczą, że weszliśmy w 2 stadium snu.

Nasze mózgi nie są mniej aktywne, gdy śpimy, jak uważano przez długi czas, tylko działają w inny sposób. Teoria głosi, że wrzeciona pobudzają korę w taki sposób, żeby zachować niedawno zdobyte informacje – i być może powiązać je z wiedzą ustaloną w pamięci długotrwałej. Podczas badań snu stwierdzono, że gdy badanym wprowadza się nowe zadania, umysłowe lub fizyczne, częstotliwość ich wrzecion wzrasta danej nocy. Wygląda na to, że im więcej wrzecion doświadczają, tym lepiej wykonują dane zadanie następnego dnia.

Część naukowców sugeruje, że siła tych co nocnych wrzecion może być nawet wskaźnikiem ogólnej inteligencji. Sen dosłownie tworzy powiązania, których możemy nigdy nie formułować świadomie, choć intuicyjnie zdajemy sobie z nich sprawę. Nikt nie mówi „Przejem ten problem”. Zawsze się z nim przesypiamy. Czuwający mózg jest nastawiony na zbieranie bodźców zewnętrznych, mózg uśpiony na utrwalanie zebranych informacji. Czyli nocą przełączamy się z zapisywania na redagowanie. To zmiana, którą można zmierzyć w skali cząsteczkowej. Nie ograniczamy się do zwyczajnego segregowania naszych myśli – śpiący mózg aktywnie decyduje, które wspomnienia zachować, a które wyrzucić. Niekoniecznie wybiera mądrze. Proces ten nazywany jest edycyjnym.

Zdrowy sen wzmacnia potężnie pamięć. Nie tylko w stadium 2, w którym spędzamy mniej więcej połowę czasu, ale w trakcie całej zapętlonej podróży przez noc. Na przykład w przypadku żołnierzy wracających ze wstrząsających misji, najlepszym rozwiązaniem jest brak snu. Aby uniknąć stresu pourazowego, tacy żołnierze powinni czuwać przez sześć do ośmiu godzin, jak twierdzi neurobiolożka Gina Poe z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Badania prowadzone przez nią i innych naukowców sugerują, że sen po traumatycznym wydarzeniu, zanim część tego przeżycia zostanie psychicznie rozwiązana, zwiększa prawdopodobieństwo przekształcenia go w długotrwałe wspomnienia.

Stadium 2 może trwać do 50 minut w 90-minutowym cyklu nocnego snu (zazwyczaj zajmuje mniejszą część następnych cykli). Wrzeciona mogą przez jakiś czas pojawiać się co kilka sekund, ale kiedy łagodnieją, tętno zwalnia. Temperatura naszych ciał spada. Resztki świadomości otoczenia zanikają. Dajemy nurka w stadia 3 i 4, w głęboki sen.

Fazy snu: faza REM – jak przebiega? 3. i 4. stadium snu

Fazę snu REM (od ang. rapid eye movement – „szybkie ruchy gałek ocznych”) odkryli Eugene Aserinsky i Nathaniel Kleitman z Uniwersytetu Chicagowskiego w 1953 r. – ponad 15 lat po sporządzeniu mapy stadiów od 1. do 4. Sen REM wydaje się niezbędny do regulowania nastroju i utrwalania wspomnień. Za każdym razem, kiedy go doświadczamy, dosłownie, szalejemy. Wcześniej, z uwagi na brak charakterystycznych cech na dawnych EEG, ten okres był uważany za wariant stadium 1. Lecz udokumentowanie charakterystycznego strzelania oczami, któremu towarzyszy obrzmienie narządów płciowych, spowodowało, że praktycznie wszystkie żywe marzenia senne mają miejsce właśnie w fazie REM. Nauka na temat snu została wywrócona do góry nogami.

W śnie REM jesteśmy całkowicie niezdolni do reakcji fizycznej i otępiali, nie możemy nawet regulować ciśnienia krwi. A jednak mózg bez problemu potrafi nas przekonać, że szybujemy w chmurach, zabijając smoki. Do wiary w rzeczy i stany niewiarygodne dochodzi dlatego, że w śnie REM rola zarządzająca mózgu jest usunięta z ośrodków logicznego myślenia i rejonów kontrolujących impulsy.

Produkcja dwóch specyficznych związków: serotoniny i noradrenaliny, zostaje całkowicie wyłączona. Obie te substancje są niezbędnymi neuroprzekaźnikami umożliwiającymi komunikację komórek mózgowych. Bez nich nasza zdolność do uczenia się i zapamiętywania jest poważnie osłabiona – pozostajemy w odmienionym chemicznie stanie świadomości.

Ale to nie jest stan podobny do śpiączki, jak w stadium 4. Podczas snu REM nasz mózg jest w pełni aktywny, pochłania tyle samo energii jak wtedy, gdy czuwamy. Snem REM rządzi układ limbiczny – region w głębi mózgu, w której rodzą się jedne z naszych najbardziej pierwotnych instynktów. Zygmunt Freud miał w praktyce rację, twierdząc, że sny odkorkowują prymitywne emocje. Układ limbiczny jest ośrodkiem popędu seksualnego, agresji i strachu, choć pozwala nam też odczuwać euforię, radość i miłość.

Niewielkie wybrzuszenie na pniu mózgu zwane mostem jest doładowywane w czasie snu REM. Elektryczne impulsy z mostu często trafiają do tej części mózgu, która kontroluje mięśnie w oczach i uszach. Powieki pozostają zazwyczaj zamknięte, ale gałki oczne poruszają się gwałtownie, być może reagując na intensywność snu. Nasze ucho wewnętrzne też jest aktywne, gdy śnimy. Podobnie dzieje się z tymi częściami mózgu, które generują ruch – to dlatego w snach często mamy wrażenie, że lecimy albo spadamy. Śnimy też w kolorach, o ile nie jesteśmy niewidomi od urodzenia. Ilekroć mężczyzna ma sen, nawet jeśli jego treść nie jest seksualna, dochodzi u niego do erekcji; u kobiet nabiegają krwią naczynia krwionośne pochwy. A ponadto w czasie snu, jakkolwiek by był absurdalny, prawie zawsze jesteśmy przekonani, że czuwamy. Najwspanialszy mechanizm rzeczywistości wirtualnej mieści się w naszych głowach.

Dzięki Bogu, że jesteśmy sparaliżowani. Kiedy śnisz, twój mózg próbuje doprowadzać do ruchu, ale działa w nim system, który szczelnie zamyka bramę do neuronów ruchowych. Istnieje parasomnia nazywana zaburzeniem zachowania podczas snu REM, w której ta brama nie zostaje zamknięta do końca, dzięki czemu ludzie zachowują się w spektakularny sposób.

Koniec sesji REM, podobnie jak stadium 4, wyznacza zazwyczaj krótkie przebudzenie. Jeżeli nie używamy budzika, ostatnie marzenie senne danej nocy często kończy nasz sen. Choć optymalny moment przebudzenia jest wyznaczany przez czas, jaki spędziliśmy we śnie, światło dzienne ma właściwości budzące. Gdy światło przesącza się przez powieki i dociera do siatkówki, zostaje wysłany sygnał do położonego w głębi mózgu regionu zwanego jądrem nadskrzyżowaniowym. Dla wielu z nas jest to moment, w którym sen się rozpływa, otwieramy oczy i bardzo szybko wracamy do życia na jawie.

Marzenia senne: skąd się biorą sny i czym są?

Marzenia senne, jak twierdzi część badaczy, to stan psychotyczny – w pełni wierzymy, że oglądamy coś, czego nie ma, akceptujemy fakt, że czas, miejsca i sami ludzie mogą się stapiać i znikać bez ostrzeżenia. Od starożytnych Greków po Zygmunta Freuda oraz wróżki z ciemnych zaułków sny zawsze budziły zachwyt i zastanawiały. Interpretowano je jako przesłania bogów lub naszej podświadomości.

Dziś wielu badaczy snu nie interesuje się określonymi obrazami i zdarzeniami z naszych marzeń sennych. Uważają, że sny są wynikiem chaotycznego odpalania neuronów i nawet jeśli przepaja je wydźwięk emocjonalny, nie mają znaczenia. Dopiero po przebudzeniu świadomy mózg, doszukując się sensu, szybko zszywa cały gobelin z przypadkowych skrawków. Inni naukowcy stanowczo się temu sprzeciwiają.

Treść snów – mówi Stickgold – jest częścią powstałego na drodze ewolucji mechanizmu poszukiwania szerszego znaczenia nowych wspomnień i sposobu ich wykorzystania w przyszłości. Nawet jeśli nigdy nie przypominasz sobie chociażby jednego obrazu, i tak śnisz. Wszyscy śnią.

Brak wspomnień marzeń sennych świadczy, prawdę mówiąc, o zdrowym śnie. Mechanizm marzeń rozgrywa się zbyt głęboko w mózgu, by można go wyraźnie zarejestrować na EEG, ale dzięki nowszej technologii wysnuliśmy wnioski na temat tego, co się dzieje, fizycznie i chemicznie. W jego czasie termoregulacja organizmu nie działa; nasza wewnętrzna temperatura pozostaje nastawiona na najniższą wartość. Jesteśmy, w sensie dosłownym, zimni. W porównaniu do innych stadiów snu tempo uderzeń naszego serca wzrasta. Oddychamy nieregularnie. Nasze mięśnie z kilkoma wyjątkami – oczu, uszu, serca, przepony – pozostają unieruchomione.

Najniezwyklejszą rzeczą w śnie REM jest to, że dowodzi on, iż mózg potrafi działać niezależnie od bodźców zmysłowych. Kiedy czuwamy, mózg ma mnóstwo pracy – musi kontrolować te wszystkie kończyny, zajmować się ciągle prowadzeniem samochodu, zakupami, pisaniem SMS-ów i rozmawianiem.

Lecz kiedy śpimy i rozpoczynamy pierwszą fazę REM, najbardziej wymyślny i złożony instrument, jaki zna wszechświat, może robić, co mu się podoba. Samoczynnie się aktywuje. Śni. Można powiedzieć, że jest to dla mózgu przerwa na zabawę. Marzenia senne występują także podczas snu NREM, zwłaszcza w 2 stadium snu. Te na ogół uważane za coś w rodzaju uwertur. Jednak dopiero we śnie REM doświadczamy pełnej siły naszego nocnego szaleństwa.

Dziś sądzi się, że sny, które błędnie uważano za chwilowe jedynie przebłyski, zajmują prawie całą fazę REM, zazwyczaj około dwóch godzin każdej nocy, choć ten czas spada z wiekiem. Noworodki sypiają do 17 godzin na dobę i połowa tego czasu upływa im w aktywnym stanie podobnym do REM.

Wygląda też na to, że poczynając od 26. tygodnia ciąży, przebywające w łonie płody wciąż pozostają w stanie bardzo przypominającym sen REM. Snuto teorie, że ten czas fazy REM jest odpowiednikiem dokonywania przez mózg testów oprogramowania przed pełnym włączeniem się do pracy. Niektórzy teoretycy snu twierdzą, że sen REM to czas, kiedy jesteśmy najbardziej inteligentni, wnikliwi, kreatywni i wolni.
Może więc od czasów Arystotelesa zadajemy sobie niewłaściwe pytanie o sen. Tak naprawdę zadziwiające jest bowiem nie to, dlaczego wiele godzin śpimy, tylko dlaczego, mając do dyspozycji tak cudowną alternatywę, zadajemy sobie trud, żeby czuwać.

Odpowiedź może brzmieć: musimy zajmować się podstawowymi elementami życia – jedzeniem, płodzeniem potomstwa, walką – tylko po to, by przygotować organizm do snu.

Sen a zdrowie: czym jest głęboki sen? Jak sen wpływa na nasze zdrowie?

Głęboki sen podobny jest do śpiączki. Sen, który jest równie niezbędny dla naszego mózgu jak pożywienie dla ciała. To czas fizjologicznych porządków – a nie marzeń sennych. Zdrowy sen zaczyna się od zjazdu do stadium 4, chwilowego powrotu do czuwania i trwającej od 5 do 20 minut sesji REM. Z każdym kolejnym cyklem czas REM ulega z grubsza podwojeniu. Ogólnie faza REM stanowi mniej więcej jedną piątą całkowitego czasu odpoczynku u dorosłych.

Każde zwierzę, bez wyjątku, przechodzi co najmniej prymitywny cykl snu. Leniwce drzemią jakieś 10 godzin na dobę, więc może nie są aż tak leniwe, ale u niektórych nietoperzy z rodziny rudawkowatych jest to 15 godzin, zaś nocki myszouche obijają się przez 20. Żyrafy śpią mniej niż pięć godzin. Konie przesypiają część nocy na stojąco, a część na leżąco. Delfiny śpią półkulami – połowa mózgu śpi, a druga połowa czuwa, dzięki czemu mogą pływać bezustannie. Fregaty średnie i niektóre inne ptaki potrafią drzemać, szybując w powietrzu. Rekiny wąsate odpoczywają, leżąc pokotem na dnie oceanu.

Sen, definiowany jako zachowanie wyznaczane przez zmniejszoną wrażliwość i ograniczoną mobilność, które łatwo przerwać (w odróżnieniu od hibernacji lub śpiączki), występuje u stworzeń nieposiadających mózgu. W ten sposób śpią na przykład meduzy – pulsowanie ich ciał staje się zauważalnie wolniejsze – a jednokomórkowe organizmy, takie jak plankton lub drożdże, przejawiają wyraźne cykle aktywności i odpoczynku. To sugeruje, że sen jest pradawny, a jego uniwersalna funkcja nie polega na porządkowaniu wspomnień lub ułatwianiu nauki, ale raczej na utrzymaniu życia. Najwyraźniej naturalne prawo głosi, że stworzenie, bez względu na rozmiar, nie może działać na pełnych obrotach non stop.

– Czuwanie jest wymagające – mówi Thomas Scammell, profesor neurologii z Harwardzkiej Szkoły Medycznej. – Żeby przetrwać, musisz pokonać wszystkie inne organizmy, więc potrzebujesz okresu odpoczynku, aby twoje komórki mogły odzyskać siły.

U ludzi dzieje się to głównie podczas głębokiego snu, w stadiach 3 i 4, różniących się udziałem aktywności mózgu, która na EEG ma postać dużych, pofałdowanych fal delta. W stadium 3 fale delta występują przez mniej niż połowę czasu, w stadium 4 przez więcej niż połowę. Właśnie w głębokim śnie nasze komórki wytwarzają najwięcej hormonu wzrostu, który jest potrzebny przez całe życie do regeneracji kości i mięśni.

Istnieją dowody na to, że sen jest niezbędny do zachowania zdrowia układu odpornościowego, temperatury ciała i ciśnienia krwi. Bez jego dostatecznej ilości nie potrafimy panować nad nastrojem i szybko wracać do zdrowia po urazach. Zwierzęta szybciej umierają z powodu pozbawienia snu niż z głodu, twierdzi Steven Lockley z bostońskiego szpitala Brigham and Women’s.

Zdrowy sen prawdopodobnie zmniejsza ryzyko rozwoju demencji. Badanie na myszach przeprowadzone przez Maiken Nedergaard sugeruje, że gdy czuwamy, nasze neurony są ciasno stłoczone, natomiast podczas spoczynku część komórek mózgowych kurczy się o 60 proc., co zwiększa przestrzenie między nimi. Te międzykomórkowe przestrzenie to wysypiska metabolicznych odpadów komórkowych, zwłaszcza substancji zwanej beta-amyloidem, która zakłóca komunikację między neuronami i jest blisko powiązana z chorobą Alzheimera. Tylko w czasie snu płyn rdzeniowy może przepływać jak detergent przez poszerzone korytarze mózgu, wypłukując beta-amyloid.

Kiedy trwają te całe porządki i naprawy, nasze mięśnie są odprężone. Aktywność umysłowa jest minimalna – fale w stadium 4 przypominają te wytwarzane przez pacjentów w śpiączce. Podczas stadium 4 zazwyczaj nie śnimy, możemy nawet nie odczuwać bólu.

– Tu w grę wchodzi dość poważny poziom dezaktywacji mózgu – wyjaśnia Michael Perlis, dyrektor programu Behavioral Sleep Medicine na Uniwersytecie Pensylwanii. – Sen w stadium 4 nie różni się za bardzo od śpiączki lub śmierci mózgu. Choć wzmacnia i regeneruje, to nie jest czymś, co chciałbyś przedawkować.

W stadium 4, czyli w głęboki śnie, możemy pozostawać co najwyżej jakieś 30 minut, po czym mózg wyrywa się z niego. U lunatyków może temu towarzyszyć szarpnięcie ciała. Często przepływamy prosto przez stadia 3, 2, 1 i budzimy się.

Nawet osoby śpiące zdrowo budzą się kilka razy w ciągu nocy, choć większość tego nie dostrzega. Zapadamy z powrotem w spoczynek w ciągu kilku sekund. Ale w tym momencie, zamiast od nowa powtarzać stadia, mózg przestawia się na coś całkiem nowego – podróż w naprawdę dziwaczny świat. Według amerykańskich Centrów Kontroli i Prewencji Chorób ponad 80 mln dorosłych Amerykanów cierpi na przewlekłe niedobory snu, co oznacza, że sypiają mniej niż zalecane minimum siedem godzin. Zmęczenie przyczynia się do ponad miliona wypadków samochodowych rocznie.

Zaburzenia snu: jakie są ich przyczyny i skutki dla organizmu?

W ciągu życia wielu z nas dozna co najmniej jednego rozpoznawalnego zaburzenia snu: od przewlekłej bezsenności, poprzez bezdech senny i zespół niespokojnych nóg, aż po znacznie rzadsze dolegliwości.

Osoby cierpiące na zespół eksplodującej głowy słyszą w mózgu dudniące dźwięki, gdy usiłują zasnąć. Harvardzkie badanie wykazało, że porażenie przysenne – niezdolność do poruszenia się przez kilka minut po przebudzeniu – jest źródłem wielu opowieści o porwaniu przez kosmitów. Ataki narkolepsji, niekontrolowane przypadki nagłego zaśnięcia, są często wywoływane przez silnie pozytywne emocje, takie jak wysłuchanie dowcipu, bycie łaskotanym albo skosztowanie czegoś pysznego. Ludzie z zespołem Kleinego-Levina raz na kilka lat śpią niemal bez przerwy przez tydzień lub dwa. Potem wracają do regularnych cyklów czuwania bez żadnych dostrzegalnych skutków ubocznych.

Bezsenność jest zdecydowanie najczęstszym problemem. To główna przyczyna tego, że 4 proc. dorosłych w USA (i 5 proc. Polaków) zażywa środki nasenne w dowolnym miesiącu. Cierpiące na nią osoby dłużej zasypiają, budzą się w nocy na dłuższy czas albo jedno i drugie. Skoro sen jest tak wszechobecnym zjawiskiem naturalnym, można się zastanawiać, dlaczego tylu ludzi ma z nim problemy. Zrzuć winę na ewolucję; zrzuć winę na współczesny świat. Albo na dysharmonię między nimi.

Ewolucja wyposażyła nas, podobnie jak inne stworzenia, w sen, którego czas jest plastyczny i który łatwo daje się przerwać, jeśli wymagają tego ważniejsze sprawy. Mózg posiada system bezpieczeństwa działający we wszystkich fazach snu, który może nas obudzić w sytuacji, którą uzna za awaryjną – kiedy np. usłyszymy płacz dziecka albo zbliżającego się drapieżnika. Kłopot polega na tym, że w dzisiejszym świecie nasz prastary, wrodzony system budzenia jest bezustannie włączany przez sytuacje, które nie zagrażają życiu, takie jak niepokój przed egzaminem, problemy finansowe albo alarm samochodowy, który rozlega się w pobliżu.

Przed rewolucją przemysłową, która przyniosła nam budziki i stałe godziny pracy, mogliśmy często przeciwdziałać bezsenności, śpiąc po prostu dłużej. Niestety, z tym już koniec. A jeśli należysz do osób dumnych z tego, że potrafią szybko zasnąć niemal wszędzie, możesz przestać się tym chwalić. To oznaka tego (zwłaszcza jeśli masz mniej niż 40 lat), że cierpisz na ostry niedobór snu. Pierwszym segmentem mózgu, który zaczyna się wypalać, kiedy nie zapewniamy sobie wystarczającej ilości snu, jest kora przedczołowa, ośrodek podejmowania decyzji i rozwiązywania problemów. Niedospani ludzie są bardziej drażliwi, humorzaści i irracjonalni.

– Wygląda na to, że niedobór snu wpływa w jakiś sposób na każdą funkcję poznawczą – mówi Chiara Cirelli, neurobiolożka z Instytutu Snu i Świadomości w amerykańskim stanie Wisconsin.

Wykazano, że niedospane osoby zatrzymane przez policję są gotowe przyznać się do wszystkiego, byle tylko pozwolono im odpocząć. Każdy, kto regularnie śpi mniej niż sześć godzin na dobę, jest bardziej zagrożony depresją, psychozą i udarem. Brak snu ma też bezpośredni związek z otyłością. Bez wystarczającej ilości snu żołądek i inne narządy wytwarzają za dużo greliny, hormonu głodu, dzięki czemu jemy więcej, niż potrzebujemy. Drzemki nie rozwiązują problemu, podobnie jak farmaceutyki.

Reklama

– Sen nie jest monolityczny – mówi Jeffrey Ellenbogen, badacz snu z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa kierujący projektem Sound Sleep, który ma instruować firmy, w jaki sposób ich pracownicy mogą osiągać większą wydajność poprzez zdrowszy odpoczynek – Sen to nie jest maraton, tylko raczej dziesięciobój. To tysiąc różnych rzeczy. Chciałoby się manipulować snem za pomocą leków lub urządzeń, ale nie wiemy jeszcze o nim wystarczająco wiele, by ryzykować sztuczne wpływanie na jego elementy.

Reklama
Reklama
Reklama