Nie da się nic zrobić? Nieprawda! 12 mitów na temat światowego głodu
Czy problem światowego głodu to problem ekonomiczny? Czy w istocie jest tak, iż zderzyliśmy się z sytuacją, która jest zbyt skomplikowana i niemożliwa do naprawienia. Być może problemem jest jednak istnienie wielu mitów i stereotypów na temat tego problemu, które powstrzymują nas często przed podjęciem konkretnych działań. Mity te często są przerysowane i dają poczucie, że rozwiązanie problemu głodu jest zupełnie poza zasięgiem współczesnego świata.
Tekst: Tomasz Trzciński
więcej o problemie światowego głodu na stronie www.hungergeneration.com
1 z 12
shutterstock_347949860
Na świecie jest po prostu zbyt mało jedzenia.
Światowa produkcja żywności osiągnęła swój limit. Ludziom, którzy głodują po prostu nie da się zapewnić jedzenia.
Odpowiedź: światowy przemysł żywnościowy jest w stanie codziennie wyprodukować ilość jedzenia, która każdej osobie żyjącej na świecie może dostarczyć 3500 kalorii dziennie. To ilość pożywienia, które (o ile to pożywienie zostałoby skonsumowane) spowodowałaby globalny problem nadwagi. Szacunek ten nie dotyczy nawet potraw bardziej wyszukanych. Ryb, orzeszków, owoców. Nadwyżka zasobów żywnościowych nie odnosi się tylko do krajów rozwiniętych i bogatych, takich jak np. Stany Zjednoczone. W 1997 roku The American Association for the Advancement of Science przeprowadził badania, które pokazały że 78 % dzieci poniżej 5 roku życia żyje w krajach, w których występuje nadwyżka żywności. Co więcej wiele z krajów, w których szaleje głód eksportuje więcej produktów żywnościowych, niż importuje. Dotyczy to też krajów Afryki Subsaharyjskiej, gdzie problem głodu jest potężny.
Fot. Shutterstock
2 z 12
shutterstock_308335427
Winna jest natura. Susze i powodzie powodują wystąpienie klęski głodu.
Odpowiedź: nie istnieje rzeczywisty związek pomiędzy ilością i skalą klęsk żywiołowych w danym regionie, a ilością ofiar. Badania szwedzkiego Czerwonego Krzyża oraz organizacji Earthscan pokazały, że w latach 60-tych i 70-tych ilość ofiar klęsk żywiołowych wzrosła sześciokrotnie, choć nie doszło do tak radykalnego nasilenia klęsk żywiołowych. Problem według badaczy polega na tym, że wzrosła wrażliwość (vulnerability) populacji zamieszkującej Ziemię. Możemy mówić o istnieniu klęsk społecznych, a nie klęsk naturalnych. Te pierwsze (np. wojny, czy polityka ekonomiczna wielkich korporacji) powodują pojawienie się klęski głodu. Ponadto dopóki to rynek i dystrybutorzy roszczą sobie prawo do sprzedawania żywności problem głodu pozostaje nierozwiązany. Klęska głodu jest często tragedią dla dotkniętych ją ludzi, ale pozostaje też sposobem na utrzymywanie dotychczasowych trendów cenowych i koniunktury dla wielkich graczy na rynku produkcji jedzenia. Podtrzymywanie mitu o tym, że problem głodu jest nierozwiązywalny pozwala dyktować określone ceny produktów i „chronić” dotychczasową strukturę rynku żywności.
Fot. Shutterstock
3 z 12
shutterstock_305690636
Zbyt wielu ludzi należałoby wykarmić. Musimy ponadto powstrzymać światowy przyrost naturalny.
Odpowiedź: Dane pochodzące z krajów, gdzie istnieje problem głodu nie potwierdzają takiej zależności. Np. Trynidad i Tobago wykazują niewielki procent opóźnionych w rozwoju dzieci, podczas gdy w Gwatemali jest on bardzo znaczący. Tymczasem proporcjonalnie liczona ilość ziemi uprawnej w Trynidad i Tobago jest dwukrotnie mniejsza, niż w Gwatemali. W takich państwach, jak Brazylia, czy Nigeria, gdzie problem głodu jest ogromny, gęstość zaludnienia nie jest znacząca. W 1989 roku socjologowie Frederic Buttel i Laura Raynolds z Cornell University zbadali związek pomiędzy przeludnieniem w krajach Trzeciego Świata, a poziomem głodu. Badania pokazały, że taka korelacja nie istnieje. Wzrost zaludnienia w określonym obszarze - boom demograficzny jest wynikiem istnienia niedoskonałości w funkcjonowaniu systemu społecznego, TAK SAMO, jak problem głodu.
Fot. Shutterstock
4 z 12
shutterstock_283820546
Produkcja żywności dla głodujących ludzi „uderzy” w środowisko naturalne. Masowa uprawa roślin doprowadzi do erozji gleb, zniszczenia ogromnych połaci lasów i zatrucia środowiska przez pestycydy. Wiele badań i analiz naukowych prowadzonych w dwudziestym wieku ostrzegało, że:
- ok. 30 procent obszarów rolnych na świecie może zamienić się w pustynie
- jeżeli będziemy prowadzili nadal „politykę” ekspansji nowych metod rolniczych i urbanizacji naturalnych terenów ilość lasów deszczowych (tropikalne) ulegnie w 2031 roku redukcji.
- Ze względu na duże użycie pestycydów, co minutę 6 osób ulega zatruciu w wyniku kontaktu z tymi substancjami. Zaś rocznie 220 tys. ludzi umiera z tego powodu.
Odpowiedź:
- Nie możemy w sposób jednoznaczny stwierdzić jaka ilość ziem nadających się do uprawy zamienia się na pustynie. Ponadto, wielu afrykańskich hodowców zwierząt uważa, że rośliny, które ucierpiały po jakimś czasie odradzają się.
- Lasy deszczowe pokrywają 7% naszej planety. Znajduje się w nich 50% gatunków istniejących na ziemi. To prawda, że powierzchnia lasów deszczowych ulega znacznej redukcji. Zjawisko te możemy zaobserwować w Azji, Ameryce Południowej i Afryce. Przyczyn tego stanu jest wiele, np. wypalanie lasów. Mamy tu do czynienia z prymitywną kulturą, która zdobywa nowe zasoby terytorialne niszcząc to, co bezcenne. Jednak nie możemy założyć, iż zwiększenie produkcji żywności spowoduje niszczenie lasów deszczowych. Nie istnieje taka bezpośrednia korelacja.
- Ilość pestycydów, która przedostaje się do środowiska jest ogromna. W samych Stanach Zjednoczonych to ok. 2 miliardów funtów (mniej niż 1 mld kilogramów) rocznie. Natomiast pestycydy używane w krajach rozwijających się. np. zrzucane z samolotów są skrajnie trujące i niebezpieczne. Jednak, czy użycie pestycydów jest konieczne dla skutecznej produkcji dużej ilości żywności. Czy nie mamy tu do czynienia z agresywną polityką reklamową producentów tych substancji. Według przewidywań naukowców, np. w odniesieniu do uprawy pszenicy i kukurydzy, straty spowodowane działaniem szkodników, w przypadku rezygnacji z użycia pestycydów wyniosłyby tylko ok 2%.
Fot. Shutterstock
5 z 12
shutterstock_73058101
Problem głodu może rozwiązać Zielona Rewolucja.
Zielona rewolucja to programy rozwoju rolnictwa prowadzone w XX w. przez ONZ, a dokładnie przez Organizację do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). Ich celem było zlikwidowanie zjawiska głodu na Ziemi poprzez zwiększenie efektywności rolnictwa (zwłaszcza w krajach tropikalnych i subtropikalnych). Chciano to osiągnąć poprzez zastosowanie wydajniejszych odmian roślin uprawnych i rozwój agrotechniki. Zielona Rewolucja spowodowała zastąpienie dotychczasowych tradycyjnych metod uprawy przez nowe technologie rolnicze. Czy jednak działania te przyniosły realny efekt?
Jak piszą Frances Moore Lappe i Joseph Collins rewolucja dostarczyła ekspertyzy naukowej i technologicznej, ale nie spowodowała zmiany systemu ekonomicznego i społecznego – bez jego zmiany rozwiązanie problemu głodu jest niemożliwe. Konieczna jest skuteczna dystrybucja siły ekonomicznej i możliwość nabywania nowych ziem przez rolników. Trudno będzie wdrożyć nowe technologie, jeśli nie posiadamy ziemi na której moglibyśmy zasadzić rośliny.
Fot. Shutterstock
6 z 12
shutterstock_73779205
Nie zabierajmy ziemi wielkim producentom.
Wielcy producenci żywności mają doświadczenie w tym zakresie i znają dobrze technologie produkcji żywności. Jeśli przekażemy ziemię niedoświadczonym lokalnym rolnikom dojdzie do spadku poziomu produkcji żywności.
Odpowiedź:
Wielcy posiadacze ziemscy nie wykorzystują do celów rolniczych wszystkich posiadanych ziem. Np. w Brazylii do produkcji żywności używają oni tylko 11.3 % posiadanych zasobów terytorialnych. Co więcej małe farmy są dużo bardziej produktywne. Badania przeprowadzone w 15 krajach (głównie w Afryce i w Azji) pokazały, że wydajność małych farm jest 4 – 5 razy większa od wydajniejsza wydajności wielkich farm. Wynika to z tego, że drobni farmerzy wkładają dużo więcej wysiłku w uprawę roślin, niż osoby pracujące na wielkich farmach. W Kolumbii np. 20 razy więcej. Poza tym żywność pochodząca z małych farm ma większy potencjał energetyczny – zawiera po prostu więcej kalorii.
Fot. Shutterstock
7 z 12
shutterstock_273427310
Problem rozwiąże wolny rynek.
Rządy nie powinny ingerować w proces produkcji i dystrybucji żywności. Mechanizmy kapitalistycznej ekonomii w zupełności wystarczą.
Odpowiedź:
Każda dobrze funkcjonująca gospodarka wymaga współdziałania sektora prywatnego i państwowego. W Stanach Zjednoczonych i w Europie systemy społeczne i ekonomiczne bez działań państwowych, np. opiekuńczych po prostu zawaliłyby się. Rynek jest ślepy. Podąża za trendami koniunkturą, ale nie przewiduje skutków. Interwencja i regulacja pewnych procesów ze strony państwa jest zatem niezbędna. Poza tym rynek i reguły jego działania powodują koncentrację „siły ekonomicznej” w określonych obszarach, a zjawisko to sprzyja rozwojowi problemu światowego głodu. Przykładem niech tu będzie koncentracja praw do posiadania ziemi w Gwatemali, i zwiększenie się poziomu głodu w tym kraju. Jak dotąd mechanizmy wolnego rynku, opartego np. na zjawisku konkurencyjności nie były w stanie wyeliminować zjawiska głodu. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych Międzynarodowy Fundusz Walutowy postanowił dokonać szerokich zmian strukturalnych i spowodować zmiany niewydolnych modeli ekonomicznych w krajach biednych. Kluczem do tego miały być ogromne pożyczki. Jednak pieniądze te trafiły do elit. Doszło do koncentracji „siły ekonomicznej” w określonym obszarze społecznym. Nie rozwiązało to oczywiście problemu głodu. Dodatkowo W Ameryce Łacińskiej wybuchła epidemia cholery. W Afryce obok epidemii cholery pojawiło się AIDS. Ogromna jest natomiast rola rządu jako instytucji wspierającej rozwój biednych obszarów. To rząd projektuje i funduje budowę dróg oraz koordynuje system opieki zdrowotnej. Poza tym rząd ma możliwość i obowiązek monitorowania tendencji na rynku.
Fot. Shutterstock
8 z 12
shutterstock_120829300
Wolny rynek jest rozwiązaniem.
Bez protekcjonistycznych barier, światowa ekonomia mogłaby dużo zyskać. Każdy kraj mógłby pokazać swój ekonomiczny potencjał. Państwa mogłyby zwiększyć eksport i zyskać środki finansowe na import żywności.
Odpowiedź:
Zatem dlaczego w tak wielu krajach, które radykalnie zwiększyły poziom eksportu problem głodu nie został rozwiązany, a jego poziom nawet się zwiększył. Stało się tak dlatego, że zyski z eksportu trafiły wyłącznie do rąk bogatych, których los biednych nie interesuje. Np. w Brazylii nastąpił ogromny wzrost poziomu eksportu w latach 70 – tych dwudziestego wieku. Brazylia stała się światowym liderem w eksporcie soi. W międzyczasie doszło do zwiększenia się procentu ludzi żyjących w biedzie. W latach sześćdziesiątych była to jedna trzecia populacji, zaś w latach osiemdziesiątych już dwie trzecie. W Tajlandii w latach 1985 i 1995 eksport zwiększył się aż o 65 procent. Kraj ten stał się azjatyckim liderem w eksporcie żywności, zwłaszcza ryżu. Tymczasem Tymczasem 43 % populacji żyjącej na wsi zaczęło żyć w nędzy. Podobne mechanizmy miały miejsce także w Boliwii i Chile. We współczesnym świecie ekonomia oparta choćby na zasadzie konkurencyjności nie jest w stanie rozwiązywać problemów związanych z klęskami demograficznymi. Co więcej rządy bogatych krajów często pozwalają bogatym korporacjom na dewastację zasobów naturalnych, oferują im też szalone zwolnienia podatkowe wychodząc z założenia, że działalność korporacji w danym obszarze rozwiąże problemy ekonomiczne regionów. Tak się jednak nie dzieje, a korporacje wykorzystują lokalną ludność jako tanią siłę roboczą.
Fot. Shutterstock
9 z 12
shutterstock_251333350
Zbyt głodni, aby się buntować.
Impuls do zmiany musi pochodzić od biednych. Jednakże są oni zbyt pasywni. Popadli w stan bezradności.
Odpowiedź:
Ludzie biedni są zdeterminowani. Potrafią wykrzesać z siebie ogromną energię. Czasem nawet podróżować setki kilometrów, aby znaleźć zatrudnienie. Co więcej nawet niewykształceni ludzie potrafią zrozumieć prawa ekonomii, uczyć się (a uczyć chcą się bardzo) i co ważne potrafią organizować się i działać kolektywnie. Duże znaczenie ma tu wiara i kontakt z organizacjami religijnym. Pozwala to odnajdywać nadzieję i wierzyć biednym ludziom, że nie są oni skazani na biedę i cierpienie. W swej książce Frances Moore Lappe i Joseph Collins piszą o kobiecie z Nikaragui, która w wyniku praktyk modlitewnych i rozmów z pewnym księdzem uświadomiła sobie, że jest stworzona na obraz Boga. Ma swą wartość i swoje prawa, np. prawo do życia. Również na Filipinach silna wiara dała ludziom energię do przeciwstawienia się dyktatorskim rządom i odzyskania upragnionej wolności.
Fot. Shutterstock
10 z 12
shutterstock_118426102
Stany Zjednoczone muszą zwiększyć swoją pomoc krajom głodującym. To rozwiąże problem.
Odpowiedź:
Stany Zjednoczone to kraj, który aktywnie włącza się w pomoc ludziom żyjącym poza granicami USA, często angażując w to ogromne środki. Ale ta pomoc nie rozwiązuje najważniejszych problemów. Dlaczego ? Po pierwsze pomoc ekonomiczna Stanów Zjednoczonych dotyczy tylko określonych krajów. USA interweniują tam gdzie widzą w tym swój interes polityczny i gospodarczy. Dla przykładu w 1996 roku największe środki finansowe przekazano Izraelowi, Egiptowi, Rosji i Ukrainie. Etiopia znalazła się dopiero na 11 miejscu. Po drugie USA wsparły pakiety pomocowe udzielane przez Bank Światowy i Światową Organizację Handlu na cele związane ze zmianami strukturalnymi w danych regionach. Jednak zmiany o charakterze strukturalnym pogłębiły tylko różnice społeczne w krajach biednych. Po trzecie żywność przekazywana w formie darowizn w ogóle nie trafia do najbardziej potrzebujących. Np. na Haiti amerykańska pomoc dała na początku duży pozytywny impuls. Żywność oferowana robotnikom była np. czynnikiem, który wspierał budowę nowych dróg. Jednak zmiany były krótkotrwałe i nie odniosły długofalowego efektu. Beneficjentami pomocy byli (często wyznaczeni i obdarzeni zaufaniem bogaci), którzy wykorzystali pomoc dla własnych celów. Po czwarte, paradoksalnie pomoc żywnościowa może zahamować rozwój kultury rolniczej w danym regionie. Przykładem niech będzie Somalia. Kraj ten w wyniku zawirowań politycznych otrzymał pomoc żywnościową od USA. Spowodowało to jednak taką perturbację cen na rynku żywności i zasad jego funkcjonowania, że wielu rolników straciło możliwość zbytu swoich towarów, co spowodowało konieczność porzucenia farm i skłoniło ich do poszukiwania nowego zajęcia. Po piąte Stany Zjednoczone biorą udział w działaniach wojennych, też często je sponsorują. Tego typu wydarzenia powodują najczęściej eskalację klęsk humanitarnych i zwiększają poziom głodu w określonych rejonach.
Fot. Shutterstock
11 z 12
shutterstock_227755447
Świat korzysta ze zjawiska głodu.
To cyniczne, ale prawdziwe. Ci ludzie są gotowi pracować za grosze, aby przetrwać. Wiedzą o tym rządy i cynicznie to wykorzystują. Jest zatem mało prawdopodobne, aby „bogaty świat” zechciał pomóc biednym.
Odpowiedź:
Pogłębiający się problem głodu w światach niezamożnych nie stanowi „ekonomicznej okazji” dla cynicznego świata kapitalistycznego. Stanowi w rzeczywistości zagrożenie. Zagrożeniem są na przykład niedemokratyczne rządy krajów nierozwiniętych, które korzystają z problemu głodu wzmacniając swoją władzę i wpływy. Zagrożenie to może mieć charakter militarny. Dezorganizacja demokracji wiązać się może ze zjawiskiem nietolerancji religijnej prowadzącej do napadów i morderstw. Mamy więc do czynienia z zagrożeniem ludzkiego życia. Kraje biedne i nierozwinięte mogą też być zalążkiem inicjatyw terrorystycznych.
Czy ludzie korzystają zatem na istnieniu głodu na świecie, np. w Afryce. Wydaje się, że korzystać mogą na tym korporacje, które reprezentują interesy wąskich elit finansowych, ale nie koniecznie są powiązane z danym państwem, czy narodem, Nie możemy pozwolić, aby interesy korporacyjne hamowały rozwiązanie problemu głodu. To niemoralne, a ludzie mieszkający w bogatych regionach świata wcale nie są beneficjentami światowej biedy. Poza tym ogromna (często nieskuteczna pomoc finansowa) nie pozostaje bez wpływu na kondycję finansową krajów rozwiniętych. Koszty obsługi tych pożyczek ponoszą zwykli obywatele w postaci wyższych podatków, które muszą płacić. Zjawisko głodu w trzecim świecie powoduje też istnienie paradoksów. Stany Zjednoczone masowo eksportują do biednych krajów pestycydy, które zawierają zabronione w USA substancje. Potem żywność wyprodukowana przy współudziale tych pestycydów, żywność mająca niską jakość, ale tania jest importowana przez Stany Zjednoczone. Frances Moore Lappe i Joseph Collins piszą o zagrożeniu bezpieczeństwa żywieniowego Amerykanów. Bieda i niedożywienie na świecie wzmagają też problem emigracji. Przykładem może być masowa emigracja Meksykanów do Stanów Zjednoczonych, czy mieszkańców Afryki do Europy.
Fot. Shutterstock
12 z 12
shutterstock_74065795
Żywność albo wolność.
Wyeliminowanie problemu głodu wymaga ogromnych zmian społecznych. Rozwiązania, których przyjęcie jest konieczne wymagają ograniczenia praw obywatelskich.
Odpowiedź:
W rzeczywistości istnieje relacja pomiędzy poziomem rozwoju demokracji i wolności na świecie, a możliwością rozwiązania problemu. To właśnie wdrożenie procedur demokratycznych w krajach biednych może rozwiązać ten problem. Co więcej rozwiązanie problemu głodu sprzyja „demontażowi” zjawiska centralizacji ekonomicznej, daje większą wolność gospodarczą i większe możliwości ekonomiczne obywatelom całego świata. Spowodować by mogło zniknięcie rażących asymetrii ekonomicznych pomiędzy biednymi, średniozamożnymi i bogatymi. Problem światowego głodu, tak ogromny zaburza światowe procesy ekonomiczne, co może rodzić szereg zjawisk zagrażających wolności jednostki.
Co zatem zdaniem Frances'a Moore'a Lappe i Josepha Collins'a możemy uczynić. Przede wszystkim konieczny jest rozwój demokracji na świecie. Procedury demokratyczne powinny być oczywiście wdrażana w krajach dotkniętych głodem. Bez tego nie możliwe będzie jego rozwiązanie. Bardzo ważne jest też porzucenie dogmatów ekonomicznych. Zdaniem autorów stanowią one główne źródło problemu. Wzmacniają niedemokratyczne struktury, prowadząc do koncentracji „siły ekonomicznej”, np. do koncentracji obszarów ziemskich i zasobów żywnościowych w określonych obszarach. Konieczna jest zatem radykalna zmiana perspektywy i porzucenie stereotypów. Zmiana zaczyna się od poszerzenia wiedzy i świadomości. Zmiana zaczyna się w naszych głowach.
Tekst: Tomasz Trzciński
więcej o problemie światowego głodu na stronie www.hungergeneration.com
Fot. Shutterstock