Ile to będzie w muszelkach?
Niewolnicy, złote dukaty, stada bydła, daleka wyprawa łodzią po Nigrze – posiadacze porcelanowej waluty mieli Afrykę u stóp.
Rankiem stanę twarzą w twarz z przeznaczeniem. Umówiłem się na spotkanie z malijskim uzdrawiaczem i wróżbitą Guantigim Traora. Mężczyzna mieszka w niewielkiej wiosce niedaleko miejsca, gdzie się zatrzymałem, i w całej okolicy ma opinię wielkiego mędrca. Podekscytowany czekam, co też ma mi do powiedzenia.
O świcie na sawannie jest bardzo zimno. Starzec siedzący naprzeciw mnie rozgrzewa dłonie nad rozpalonym przed chwilą ogniem w piecyku. Jego długie, niemal przezroczyste palce pokryte są cienką skórą. Poprosiłem go o wróżbę muszelkami kauri, bo na tych ziemiach (mimo że od stolicy kraju Bamako dzieli nas niespełna 100 km) to właśnie przepowiadacze przyszłości stoją na pierwszej linii walki z przeróżnymi problemami. Do nich w pierwszej kolejności zgłaszają się ludzie po pomoc. Malutkie muszle porcelanki, wyświecone od ciągłego dotykania i przechodzenia z rąk do rąk, pozwalają starcowi dostrzec to, „czego inni zobaczyć nie mogą”. Jeśli muszle po rozrzuceniu opadną na podłoże otworkiem do góry (stroną żeńską), można to interpretować dwojako. Jeśli opadną męską stroną do góry, wróżba jest jednoznaczna. Przepowiadacze przyszłości i uzdrawiacze, jak mi powiedziano w Ministerstwie Zdrowia Beninu, odprawiając wróżby, odczytują linie Gbé-Yekou, czyli kie- runki wskazujące „wielką drogę życia”, i oferują stosowne rady. Muszelki mają właściwości uspokajające oraz wiele innych. Jakich? Tego do końca nikt nie potrafił sprecyzować.
Gdy dwie identyczne kauri upadną otworami do góry, zwiastuje to okres spokoju. Jeśli obie spadną tą stroną do dołu, klienta czekają dni smutku i rozpaczy.
Mój przepowiadacz wykonuje ponowny rzut muszlami, po tym jak za pierwszym razem ich układ sugeruje sprzeczne interpretacje. Szesnaście kauri znów opada na okrąg wyznaczony źdźbłami suchych traw. Guantigi przygląda się im ze stoickim spokojem. Jego ruchy są powolne; poza rękoma ciało pozostaje niemal nieruchome. Zbiera muszle i ponownie je rzuca. Zaczynam się denerwować, a wróż widząc to, uspokaja mnie. – Muszle mogą pośredniczyć między człowiekiem a duchami. Niosą pewien przekaz, ale nie wierz we wszystko, co mówią. Kiedyś były naszą walutą. Chodziliśmy na rynek z kauri w sakiewkach. Pamiętam, niektórzy handlarze mieli ich całe góry i na liczeniu porcelanek mijały im długie godziny – opowiada starzec.
Jak widać, stare muszelki nie są specjalnie skuteczne we wróżeniu, ale to właśnie one mnie interesują.
historia małego brzuchonoga, owalnej skorupki o barwie porcelany, jest niezwykła. Można powiedzieć, że jako waluta porcelanki stały się pierwszym symbolem globalizacji. Środkiem wymiany uznawanym od atlantyckiego wybrzeża Afrykipo Chiny na wschodzie. Ale to właśnie tu, wzdłuż Nilu, na sawannach Mali i Burkina Faso, wokół Zatoki Gwinejskiej, u wybrzeży Beninu, Togo i Ghany (dawnych królestw Złotego Wybrzeża oraz Dahomeju) muszle kauri były podstawowym środkiem płatniczym. Dzięki nim władcy średniowiecznej Afryki zbijali imponujące fortuny.
Swą zaskakującą wartość i siłę kauri zawdzięczają uznaniu ich za oręż w wielowiekowej walce przeciwko próbom narzucenia Afryce metalowego pieniądza białego człowieka. Jako oznaka statusu materialnego, dowód bogactwa i nośnik tradycji niepozorne muszelki stały się także symbolami magicznymi.
Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że kauri są już tylko reliktem przeszłości – nadal funkcjonują jako ważny element kulturowej tożsamości Afryki. Na wielkim bazarze w stolicy Togo kupiłem od pewnej staruszki 10 porcelanek po 6 eurocentów za sztukę. – Przywożą je nigeryjscy handlarze – wyjaśniła kobieta. – Są stare. Sprzedaję je szamanom, rzeźbiarzom, rozmaitym wróżbitom – dodała.
W Wa w północno-zachodniej Ghanie poznałem młodego kupca Alego Yacobo. Jego dom jest istnym składem muszelek posegregowanych według rozmiaru. – Przyjeżdżają do mnie ponie wysłannicy króla Aszanti, handlarze z Czadu i Togo; mam też klientów z Hongkongu i Nowego Jorku. Czy można wierzyć Alemu? Chyba tak, bo ceny ma dziesięciokrotnie wyższe niż staruszka w Lomé.
Wiem też, że walutą w Ghanie jest cedi. Słowo cedi w lokalnym języku oznacza „kauri”, zaś na banknocie 200 cedi widnieje muszla. – Te muszelki zbudowały gospodarkę Afryki w średniowieczu i kształtują ją do dzisiaj – Félix Iroku, historyk z Uniwersytetu w Kotonu, opowiada mi o tym, nie kryjąc dumy.
– Waluta kauri paradoksalnie jest symbolem nowoczesnej gospodarki – twierdzą Jan Hogendorn i Marion Johnson, brytyjscy autorzy książki o porcelankach w obrocie handlowym. – Do czasu II wojny światowej jedynie brytyjskie funty i amerykańskie dolary akceptowane były na równie wielkim obszarze na świecie jak kauri – wyjaśniają.
kauri są też symbolem płodności. Ich naukowa nazwa – Cypraea moneta – wywodzi się od nazwy wyspy Cypr, świętej ziemi bogini Wenus. Kauri jest terminem wziętym z sanskrytu, używanym również w hindi i urdu. Ocean Indyjski jest bowiem jedynym miejscem, gdzie występują porcelanki – w rafach koralowych wokół Malediwów i Lakkadiwów. Pierwsze muszle dotarły do wybrzeży Morza Czerwonego na pokładzie statków arabskich handlarzy. Wykorzystywano je jako balast do wyważania statków podczas przepraw z powrotem do kraju. Z portów zabierały je karawany przemie-rzające Saharę. W końcu docierały nad rzekę Niger, a następnie do glinianych pałaców Timbuktu i Djenné – świętego miasta Mali.
Wagę, jaką w tej części świata przykładano do kauri, łatwiej zrozumieć, wczytując się w na-rzekania króla Gezo z Dahomeju. Mówił on: Kauri są lepsze niż złoto. Dzięki nim nikt, nawet biały człowiek, nie oszuka mnie na wadze. Muszli kauri nie da się podrobić. Nie trzeba ich też ważyć jak złota, a zresztą kto zaufałby uncji złota pochodzącej od handlarza? I jak ten miałby ją zważyć? Na własnej wadze? A kauri nigdy się nie zmienia. Ponadto jest fizycznie niezniszczalna: muszle, które kupiłem od staruszki, mogą mieć nawet sto lat. Mocna waluta o wielu zastosowaniach, dowód bogactwa i amulet zarazem.
Arabski podróżnik el-bekri już w 1068 r. opisywał używanie muszli jako pieniądza na bazarze w Konga w Sudanie. W XIV w. średniowieczny poszukiwacz przygód ibn Battuta zanotował w dzienniku, że w Gao w Mali jeden złoty dinar wart był 150 kauri. A w początkach XVI w. Leon Afrykańczyk podczas pobytu w Mali otrzymał 400 muszli za dukata. Dowodzi to ogromnej siły afrykańskiej gospo-darki. W tamtych czasach wyprawa pirogą Nigrem z Djenné do Timbuktu kosztowała około 2 tys. muszli. Na podobną podróż z pewno-ścią nie mógł sobie pozwolić nauczyciel w szko-le muzułmańskiej z tygodniową wypłatą w wysokości siedmiu kauri. XVIII-wieczny odkrywca Mungo Park pisał, że wynajmował chatkę w wiosce Soubou za 200 muszli miesięcznie. Król Ségou z Mali nie wpuścił Mungo do miasta, ale w zamian podarował 500 kauri na jedzenie i zakup bydła na rynku. A w 1889 r. francuski kapitan Binger za zgolenie brody zapłacił 10 muszli, wygórowaną cenę dla białych. Poddani władcy Moro-Naba musieli mu oddawać kosztowny hołd, co roku zasilając jego budżet imponującą kwotą miliona kauri.
Kauri mają też swoją ciemną stronę – jako pieniądz stosowany w handlu niewolnikami. Na Złotym Wybrzeżu w XVII w. niewolnika można było kupić za 55 funtów kauri. Pewien księgowy na pokładzie statku „Dahomet” prowadził rachunki, z których wynika, że na zakup kobiety w portach Zatoki Gwinejskiej trzeba było wyłożyć trzy beczki brandy, dwa kawałki tkaniny, osiem szpulek nici bawełnianych i 123 funty kauri. Kurs wymiany był dokładnie określony. 16 tys. muszelek odpowiadało 41 funtom, co daje 48 tys. kauri za niewiastę, plus fanty rzeczowe. W Sokoto w Nigerii chłopiec kosztował 30 tys. muszli. Ale w konkurencyjnym Bornou za niewolnika płacono jedynie 20 tys. porcelanek.
Zachód przestał tolerować alternatywną walutę w połowie XIX w. Finansiści z Fran-cji, Portugalii, Anglii i Holandii postanowili zniszczyć kauri. Metoda ataku była prosta, ale piekielnie skuteczna. Macherzy wypełnili statki po brzegi innym gatunkiem muszli z rodzaju Cypraea annulus. Te nie były tak piękne jak kauri i miały znacznie mniejszą wartość. Ich skorupki były mniej błyszczące, bardziej szare, z żółtym obrzeżeniem. Na plażach we wschodniej Afryce, na Pembie i Zanzibarze zalegało ich mnóstwo. Między 1868 a 1870 r. angielscy handlarze podrzucili co najmniej 6 mld nowych muszli wzdłuż nabrzeża Lagos w Nigerii. Z wyliczeń Hogendorna i Johnson wynika, że od 1850 do 1869 r. do Afryki Zachodniej przywieziono około 35 tys. ton muszli. Jaki był skutek tej akcji? Inflacja. Jeden srebrny dolar w połowie XIX w. wyceniany był na 2,5 tys. muszli, a w 1857 r. jego wartość podwoiła się. Gospodarka oparta na walucie kauri legła w gruzach, a zachodnie mocarstwa zminimalizowały znaczenie muszli. Jeśli Francja zażąda zapłaty w swojej walucie, a nie w naszej, popadniemy w ruinę – pisał pewien wódz Tuaregów z Dori w dzisiejszym Burkina Faso. Europejski pieniądz objął władzę nad afrykańskim światem. Nawet dzisiaj frank CFA, czyli waluta obo-wiązująca we frankofońskich krajach zachodniej i środkowej Afryki, ma stały kurs wymiany względem euro. Monety wybija się oczywiście we Francji.
tumany kurzu pędzone wiatrem wznoszą się na drodze na końcu wioski. Pojawiają się też czasem na sawannach Beninu, gdzie mówi się na nie egungun, czyli „ci, którzy powracają”. Na ich widok ludzie wypadają przed chaty i rozbiegają się w panice. Ktoś próbuje powstrzymać „powracających”, okładając rozwiewany piach kijem. Bezskutecznie, bo przecież za każdym z tumanów stoi duch przodka. Jeśli cię dotknie, twój los jest przesądzony.
Po chwili w wiosce wróżbity Guantigiego wiatr cichnie i starzec zbiera swoje muszelki. Zauważam jedną leżącą w piachu przed chatą. Podnoszę kauri delikatnie, chwytając dwoma palcami, jakby była krucha. Guantigi spogląda na mnie i niemal niezauważalnie kiwa głową. Możesz ją zabrać – zdaje się mówić. Starożytny amulet sawanny.
Narodziny pieniądza
Pecunia non olet (pieniądze nie śmierdzą) – rzekł ponoć rzymski cesarz, nakładając podatek od latryn. Ale samo brzmienie tej łacińskiej sentencji ma jeszcze dłuższą historię. Otóż w początkowym okresie istnienia Rzymu majątek, nawet państwowy, trzymany był w postaci stad bydła, które nazywało się pecus – stąd pecunia. Podobną funkcję pełnili niewolnicy, traktowani jak mówiące zwierzęta. Taka „waluta” nadawała się do tezauryzacji, czyli gromadzenia, ale już do obrotu nie bardzo – ze względu na swoje „wysokie nominały”. Dobry pieniądz tymczasem powinien być podzielny, poręczny, stabilny, trwały, zdolny obsługiwać transakcje duże i małe. W tej sytuacji, jak zauważył Arystoteles w „Polityce”, zgodzono się, aby przy wymianie dawać i przyjmować taką rzecz, która sama przez się liczyła się do rzeczy użytecznych, a równocześnie przedstawiała tę korzyść, że łatwo dawała się przewozić. Taką rolę pośrednika w wymianie zaczęły więc pełnić wybrane towary powszechnego użytku. Były to tzw. płacidła, pieniądz naturalny, różny w zależności od obszarów i czasów. Trudno wymienić wszystkie płacidła, bo historycy doliczyli się ok. 150 ich form. W starożytnej Grecji używano np. obolos – żelaznych prętów-rożnów (stąd wziął się późniejszy obol, pieniążek wkładany w usta umarłym na podróż przez Styks, do krainy umarłych). W XVII-wiecznej Holandii (a więc już w obrębie rozwiniętej gospodarki pieniężnej!) szczególną formę pieniądza stanowiły cebulki tulipanów. W Afryce i Azji – muszelki. W cywilizacjach Mezoameryki, u Majów i Azteków, kakao. W indyjskim królestwie Gudźaratu – migdały. W amerykańskich koloniach – tytoń. Wczesnośredniowieczni Słowianie jako płacideł używali bursztynu, miodu, kawałków żelaza, skórek zwierząt futerkowych i bryłek soli (frazeologizm „słono zapłacić” ma właśnie takie pochodzenie). A chorwacka waluta kuna, choć młoda, bo wprowadzona w 1994 r., nazwą nawiązuje wprost do średniowiecznych praktyk płacenia skórkami kun. Wynalazek pieniądza w postaci monet, czyli kawałków metalu opatrzonych stemplem gwarantującym określoną wagę, a zatem i wartość, pojawił się w Azji Mniejszej w VII w. p.n.e. (Według dzisiejszego stanu wiedzy nie stali za tym Fenicjanie, jak zwykło się uważać). Odtąd żeby zapłacić za towar, nie trzeba już było niczego odważać, przycinać, mierzyć. Milowy krok w historii handlu. Mimo to pieniądz długo współistniał z płacidłami, nim wyparł je na dobre. Nawet dzisiaj w okresach ostrych gospodarczych kryzysów ludzie wracają do naturalnych form wymiany. Na przykład w stanie wojennym w Polsce powszechnie akceptowanymi płacidłami były papierosy i wódka.