Nie miała przygotowania naukowego, nikt nie wróżył jej szczęścia. Jane Goodall stała się legendą
W 1960 r. zagorzała miłośniczka zwierząt bez naukowego wykształcenia rozbiła obóz w Tanganice. Zamierzała obserwować szympansy. Dziś nazwisko Jane Goodall jest synonimem ochrony jej ukochanych małp. Przypadek Gombe to jedno z najstarszych i najbardziej szczegółowych studiów gatunku, jakie kiedykolwiek przeprowadzono.
Niewiele osób może powiedzieć, że ich życie diametralnie zmieniło się w konkretnej chwili. A właśnie tak było z Jane Goodall. Rankiem 14 lipca 1960 r. stanęła na kamienistej plaży jeziora Tanganika. To była jej pierwsza wizyta w miejscu, które wtedy jeszcze nazywało się Gombe Stream Game Reserve (ustanowiony przez brytyjski kolonialny rząd obszar chroniony, na którym jednak można było polować) i zajmowało niewielki obszar. Jane miała ze sobą namiot, kilka talerzy, starą lornetkę i afrykańskiego kucharza imieniem Dominic. Za namową osób, które obawiały się o jej bezpieczeństwo w głuszy, towarzyszyła jej matka. Goodall przyjechała badać, a przynajmniej spróbować badać szympansy. Prawie wszyscy byli przekonani, że jej się nie uda. W powodzenie przedsięwzięcia wierzył chyba tylko paleontolog Louis Leakey, który zlecił jej to zadanie.
Witali Jane tubylcy, którzy pomogli jej rozbić obóz na plaży w pobliżu swoich sieci rybackich. Około godz. 17 ktoś powiedział, że widział szympansa. Tego wieczora Jane zapisała w dzienniku: Ruszyliśmy jego śladem i w końcu go dostrzegłam. Małpa zamajaczyła w oddali. Uciekł, kiedy zrównaliśmy się z grupą rybaków, którzy się na niego gapili. Badaczka zauważyła powyginane gałęzie, spłaszczone w kształt gniazda na pobliskim drzewie. Ta krótka obserwacja na temat szympansiego gniazda rozpoczęła jedną z najbardziej znaczących sag współczesnej etologii.
W historii nauki na zawsze zapisały się punkty zwrotne losów tego miejsca i symboliczne wydarzenia, które składają się na jego legendę. Początkowo młoda panna Goodall była zaledwie bystrą absolwentką szkoły dla sekretarek w Anglii, która zawsze kochała zwierzęta i marzyła o tym, żeby badać je w Afryce. Pochodziła z rodziny silnych kobiet, w której brakowało pieniędzy i mężczyzn. Podczas pierwszych tygodni pobytu w Gombe z trudem dawała sobie radę. Po omacku szukała metodologii badań, tracąc czas przez gorączkę (prawdopodobnie malarię).
Przewędrowała dziesiątki kilometrów po zalesionych górach, a mimo to zobaczyła niewiele szympansów. Dopiero po jakimś czasie starszy samiec o szpakowatej brodzie obdarzył ją zaufaniem. Nazwała go Dawidem Siwobrodym. To między innymi dzięki niemu poczyniła trzy obserwacje, które wstrząsnęły ówczesną antropologią: szympansy jedzą mięso (wcześniej uważano je za wegetarian), używają narzędzi (np. łodyg roślin, które wtykają w kopce termitów) i potrafią te narzędzia stworzyć (obdzierając łodygi z liści), co wcześniej uznawano za umiejętność jedynie ludzi. Każde z tych odkryć pomniejszało różnicę w inteligencji i kulturze między Homo sapiens a Pan troglodytes.
Najbardziej epokowa była obserwacja dotycząca sporządzania narzędzi – to ona wywołała największe poruszenie w kręgach antropologów, bo od zawsze uważano, że właśnie to odróżnia nas od zwierząt. Louis Leakey, podekscytowany wiadomością od Jane, napisał do niej: Musimy albo na nowo zdefiniować „narzędzie” i „człowieka”, albo uznać szympansy za ludzi. To pamiętne słowa, które sygnalizują nadejście nowej ery w pojmowaniu istoty człowieka. Warto też pamiętać, że przełomowe dla nauki obserwacje zostały poczynione przez Jane (wszyscy tak ją nazywają) w ciągu pierwszych czterech miesięcy pracy. Zaczęła z wysokiego c. Jednak prawdziwe znaczenie jej misji w Gombe odkryjemy dopiero, patrząc z perspektywy czasu.
Największym osiągnięciem badań w Gombe nie jest wcale to, że Jane Goodall w pewnym sensie na nowo zdefiniowała człowieka. Ważniejsze było podniesienie poprzeczki badaczom zachowań małp na wolności i podkreślenie znaczenia zarówno indywidualnych cech osobniczych, jak i wzorów kolektywnych zachowań. Opracowała program badawczy składający się z ustalonych procedur i kodeksu etycznego. Wprowadziła intelektualny ferment. Stworzyła związek między światem nauki a konkretną społecznością szympansów.
Aż trudno uwierzyć, że to dzieło jednej osoby. Projekt Gombe się rozwijał, przechodził kryzysy, ewoluował tak, że przekroczył wyobrażenia zarówno Jane, jak i Louisa Leakeya. Zaczęto wykorzystywać mapy satelitarne, zdobycze endokrynologii i genetyki molekularnej. Na przykład analiza molekularna próbek kału i moczu zwierząt żyjących na wolności pozwoliła zauważyć zależności między kodem genetycznym szympansów a mikrobami, które u nich wykryto. Ale im więcej wiemy o szympansach z Gombe, tym więcej mamy powodów do troski o ich przetrwanie.
Najlepiej poznana populacja szympansów świata żyje niejako na samotnej wyspie, na terenie zbyt małym, żeby mógł zapewnić długoterminowe przetrwanie. Co więcej – wygląda też na to, że część małp umiera na chorobę podobną do AIDS.
Pomysł na życie podsunął Jane Louis Leakey. Już po pierwszym sezonie pracy w Gombe postanowił zapisać ją na studia doktoranckie w zakładzie etologii uniwersytetu w Cambridge. Tymczasem Jane wydawało się to nierealne z dwóch powodów. Po pierwsze, nie miała żadnego tytułu naukowego (nawet licencjatu). Po drugie, zawsze interesował ją naturalizm, ewentualnie dziennikarstwo – słowo „naukowiec” nie pojawiało się w jej marzeniach. – Nie wiedziałam nawet, co to takiego ta etologia – powiedziała mi ostatnio. – Minęła dobra chwila, zanim dotarło do mnie, że oznacza to po prostu badanie zachowań.
Kiedy już rozpoczęła studia w Cambridge, okazało się, że nie po drodze jej z kadrą wydziału, bo kwestionowała uznawane przez wszystkich pewniki. Przeżyłam szok, kiedy powiedziano mi, że wszystko robiłam źle. Dosłownie wszystko – notowała. Przez 15 miesięcy w Gombe zebrała mnóstwo materiału, większość na podstawie cierpliwych obserwacji zwierząt, którym nadała imiona: Dawid Siwobrody, Mike, Olly i Fifi. Takie spoufalanie się nie było mile widziane w Cambridge. Uważano, że przypisywanie zwierzętom indywidualności i zdolności do odczuwania to antropomorfizacja, a nie etologia.
Na szczęście przypomniałam sobie o moim pierwszym nauczycielu, który, gdy byłam jeszcze dzieckiem, przekonał mnie, że to nieprawda. Jej pierwszym nauczycielem był pies Rusty. Nie można dzielić życia z jakimkolwiek zwierzęciem o wykształconym mózgu i nie uświadomić sobie, że zwierzęta mają osobowość. Nie dała się stłamsić i 9 lutego 1966 r. została dr Jane Goodall.
W 1968 r. ten niewielki rezerwat przyrody też w pewnym sensie wkroczył w dorosłość – stał się Parkiem Narodowym Gombe. Jane otrzymywała już wtedy fundusze na badania od Towarzystwa National Geographic. Wyszła za mąż, urodziła syna. Była sławna na całym świecie – m.in. dzięki artykułom w naszym magazynie oraz filmowi Panna Goodall i szympansy. W celu zdobycia funduszy i zapewnienia ciągłości badań przekształciła swoją bazę w Gombe Stream Research Center (GSRC). W 1971 r. ukazała się bestsellerowa książka W cieniu człowieka, w której opisywała pierwsze lata w Gombe. Zaczęła też gościć studentów i badaczy, którzy pomagali w obserwacjach małp. Leakey był najbardziej hałaśliwym piewcą jej zasług dla współczesnej prymatologii. Jej podopieczną była wtedy m.in. Anne Pusey, dziś szefowa katedry antropologii ewolucyjnej w Duke University oraz kierowniczka Centrum Studiów nad Naczelnymi w Instytucie Jane Goodall (założonym w 1977 r.).
Do jej obowiązków należy nadzór nad 22 szafami pękającymi od teczek pełnych danych zebranych podczas 50 lat obserwacji szympansów w Gombe. Nie zawsze w trakcie tych 50 lat było sielankowo. Nocą 19 maja 1975 r. trzej Amerykanie i Holenderka zostali porwani przez rebeliantów, którzy przeprawili się przez jezioro Tanganika z Zairu. Zakładników w końcu zwolniono, ale przyjmowanie gości z zagranicy w Gombe Stream Research Center nie wydawało się już zbyt bezpieczne, jak przekonywał mnie Anthony Collins.
Collins był wtedy młodym brytyjskim biologiem z ogromnymi bokobrodami. Zajmował się pawianami oliwkowymi – drugim po szympansach najbardziej zauważalnym w Gombe gatunkiem. Poza prowadzeniem badań pełnił różne funkcje w Instytucie Jane Goodall i w samym GSRC, z krótkimi przerwami, przez niemal 40 lat. 19 maja 1975 r. wspomina jako dzień, w którym świat Gombe zmienił się na zawsze. Collins był tej krytycznej nocy nieobecny, ale szybko przyjechał na miejsce. – Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – powiedział. Minus był taki, że zagraniczni badacze nie mogli już pracować w Gombe. Przez kilka lat nawet Jane nie mogła tam przebywać bez wojskowej ochrony. Plusem było to, że z dnia na dzień odpowiedzialność za zbieranie danych spadła na zatrudnionych na miejscu Tanzańczyków.
Każdy z nich miał za sobą przynajmniej roczne szkolenie, ale i tak większość pełniła funkcje pomocnicze. Znajdowali szympansy, identyfikowali rośliny. Pilnowali, żeby mzungu (czyli biali) badacze bezpiecznie wracali do obozu przed zmrokiem. Po porwaniu Tanzańczycy przejęli pałeczkę. Prace wstrzymano tylko na jeden dzień. Dziś szefem zespołu badającego szympansy w Gombe jest Gabo Paulo. Wśród jego podwładnych obserwujących szympansy są: Methodi Vyampi, Magombe Yahaya, Amri Yahaya i 20 innych Tanzańczyków.
Konflikty międzyludzkie to niejedyne burze nawiedzające Gombe – polityka szympansów też potrafi być przesycona agresją. Począwszy od 1974 r. stado Kasekela (główny obiekt badań w Gombe) przeprowadziło serię ataków na mniejsze stado Kahama. Ten okres zapisał się w historii Gombe jako Wojna Czteroletnia, doprowadził do śmierci niektórych osobników, wyniszczenia Kahamy i zajęcia jego terytorium przez szympansy ze stada Kasekela. Nawet wewnątrz społeczności Kasekela zdarzają się brutalne walki o pozycję samca alfa. Bywało, że jedna matka zabijała dziecko innej samicy. Jane pisała: Kiedy zaczynałam badania w Gombe, myślałam, że szympansy są łagodniejsze od nas. Czas pokazał, że to nieprawda – potrafią być tak samo okrutne i podłe.
Gombe nigdy nie było Edenem. Nie ustrzegło się przed zarazą. W 1966 r. pojawiła się epidemia wirusa (prawdopodobnie polio, którym zwierzęta zaraziły się od ludzi), przez którą sześć szympansów zmarło lub zaginęło. Sześć innych zostało częściowo sparaliżowanych. Dwa lata później Dawid Siwobrody zaginął z czterema innymi osobnikami podczas epidemii choroby układu oddechowego (grypy?). Dziewięć szympansów zmarło na początku 1987 r. na zapalenie płuc. Te wydarzenia pokazały, jak bardzo szympansy są podatne na choroby przenoszone przez ludzi. Właśnie dlatego naukowcy pracujący w Gombe są tak wyczuleni na punkcie chorób zakaźnych.
Ich obawy rosną wraz ze zmianami zachodzącymi w krajobrazie poza granicami parku. Mieszkańcy okolicznych wiosek od zawsze ledwo wiązali koniec z końcem. Na początku lat 90. XX w. z powodu wycinania lasów i erozji Park Narodowy w Gombe był już swoistą ekologiczną wyspą graniczącą z trzech stron z obszarami zmienionymi przez człowieka i jeziorem Tanganika z czwartej. Na tej wyspie mieszkało około stu szympansów. Naukowcy wiedzieli, że to za mało, by zniwelować negatywne skutki chowu wsobnego lub przetrwać kolejną epidemię choroby bardziej zakaźnej niż polio i bardziej śmiertelnej niż grypa. Jane uświadomiła sobie, że musi coś zrobić – sama obserwacja ukochanej populacji szympansów nie wystarczy. Poza tym trzeba było uczynić też coś dla ludzi.
W pobliskim miasteczku poznała zajmującego się naukami rolniczymi Niemca George’a Strundena, który pomógł jej założyć TACARE (projekt zalesienia i edukacji okolic jeziora Tanganika). Ich pierwszym osiągnięciem było założenie szkółek leśnych w 24 wioskach. Najważniejsze cele to odwrócenie wylesiania wzgórz, ochrona międzyrzeczy i może połączenie Gombe z oddalonymi lasami. Na przykład niewielka populacja szympansów zamieszkuje las Kwitanga znajdujący się 15 km na wschód od Gombe. Na południowym wschodzie (80 km od Gombe) ekosystem o nazwie Masito-Ugalla utrzymuje ponad 500 szympansów. Gdyby spięły je leśne korytarze, małpy zyskałyby na zróżnicowaniu materiału genetycznego i zwiększeniu populacji. Z drugiej strony mogłoby im zaszkodzić większe pole rażenia chorób zakaźnych.
Szympansy wałęsały się po zboczu wzgórza, szukając śniadania. Drugiego ranka mojej wizyty w Gombe spotkałam je na ścieżce powyżej domu, w którym Jane mieszkała z przerwami od lat 70. ubiegłego wieku. Poruszały się głównie po ziemi, od czasu do czasu zrywały fioletowe jagody drzewa Vitex fischeri. Wydawały się nie zwracać uwagi ani na mnie, ani na resztę ekipy badaczy. Był tam m.in. Tytan, bardzo duży 15-letni samiec, który dopiero wkraczał w najlepsze lata swojego życia. Regulamin Parku Narodowego w Gombe zabrania zbliżać się do szympansów, ale nie mówi, co zrobić, żeby szympansy nie zbliżały się do człowieka. Kiedy Tytan dumnym krokiem wkroczył na ścieżkę, wszyscy stłoczyliśmy się na jej skraju, pozwalając mu minąć nas zaledwie o centymetry. Tak bardzo przyzwyczaił się do obecności niegroźnych badaczy, z ich notatnikami i formularzami do wypełnienia, że potraktował nas z wyniosłą obojętnością.
Gremlin dokonała defekacji tuż obok miejsca, w którym staliśmy. Chwilę później w jej ślady poszła Golden. Kiedy samice oddaliły się niespiesznie, Samson Shadrack Pindu (jeden z badaczy) założył lateksowe rękawiczki, ukucnął nad kupką łajna pozostawioną przez Gremlin i pobrał próbkę do pojemnika ze stabilizującym płynem. Pozwala on zachować RNA do analizy genetycznej (np. pod kątem obecności retrowirusów). Pojemnik trafi do laboratorium Beatrice Hahn z Uniwersytetu Stanu Alabama w Birmingham, która od 10 lat bada tzw. małpi wirus niedoboru odporności (SIV) występujący w Gombe i atakujący szympansy. To prekursor i źródło HIV-1, czyli wirusa odpowiedzialnego za większość zachorowań na AIDS. (Istnieje też wirus HIV-2). Wcześniej wydawało się, że SIVcpz jest niegroźny dla szympansów żyjących na wolności, co prowokowało pytania o to, czemu w takim razie okazał się tak niebezpieczny dla ludzi. Czy wystarczyło kilka mutacji, by zmienić łagodny wirus szympansi w mordercę Homo sapiens? Dopiero biegłość Hahn w genetyce molekularnej połączona z wieloletnim zbieraniem danych w Gombe wszystko zmieniła.
Wspomniany wyżej tok rozumowania stracił rację bytu w 2009 r. wraz z pewną publikacją w magazynie Nature. Jej autorem był Brandon F. Keele (pracujący wówczas w laboratorium Hahn), Beatrice Hahn i Jane Goodall figurowały jako współautorki. Keele przekonywał, że szympansy z Gombe, u których wykryto SIV, były kilkunastokrotnie bardziej narażone na przedwczesną śmierć niż szympansy zdrowe. Znaleziono zwłoki trzech szympansów zarażonych SIV, a laboratoryjne badania pozwoliły wykryć w nich zmiany podobne do tych, jakie wyrządza AIDS. Wygląda na to, że szympansy z Gombe umierają na chorobę przypominającą AIDS.
Gatunek ludzki ma z szympansami wiele wspólnego, ale to podobieństwo wzbudza największy smutek. – To przerażające, że szympansy zaczynają umierać w młodszym wieku – mówi Jane. – Jak długo ten wirus jest obecny w ich populacji? Skąd pochodzi? Jak wpływa na inne populacje? – pyta. Jeśli szympansy w Afryce mają przetrwać, trzeba na to odpowiedzieć jak najszybciej.
Nowoczesne metody badawcze oparte na genetyce molekularnej przynoszą na szczęście nie tylko przerażające odkrycia. Pozwalają też odpowiedzieć na pytania dotyczące ewolucji szympansów i zasad rządzących ich stosunkami społecznymi, np. kim są ojcowie poszczególnych szympansów z Gombe. Intymna więź łącząca matki z młodymi jest oczywista i została szczegółowo opisana. Jednak ponieważ samice kopulują z wieloma samcami, ojcostwo jest znacznie trudniejsze do ustalenia. Pytanie o identyfikację ojca pociąga za sobą następne: jak rywalizacja samców o miejsce w hierarchii – te pokazy siły, by zdobyć i utrzymać status samca alfa – wpływa na sukces reprodukcyjny? Młoda badaczka Emily Wroblewski znalazła odpowiedź, analizując próbki odchodów. Okazało się, że samce stojące wyżej w hierarchii mają więcej potomstwa, ale niektóre gorzej sytuowane samce też nieźle sobie radzą. Ich strategia opiera się na większym zaangażowaniu w okresie, który spędzają wyłącznie z samicą (jako para) na wspólnych wędrówkach i kopulacji, oraz na wybieraniu młodszych samic, mniej atrakcyjnych z punktu widzenia rozrodczego.
Jane przewidziała taką konkluzję dwie dekady wcześniej na podstawie samej obserwacji zwierząt. Napisała wtedy: Samiec, któremu uda się rozpocząć i utrzymać związek z płodną samicą, ma prawdopodobnie większe szanse zostać ojcem jej dziecka, niż gdyby oboje znajdowali się w grupie, nawet gdyby był samcem alfa.
Jane zakończyła karierę badawczą w 1986 r., tuż po ukazaniu się jej znakomitej publikacji Szympansy z Gombe. Dziś spędza 300 dni w roku w podróży, udzielając wywiadów, wygłaszając wykłady, spotykając się z członkami rządów i uczniami w szkołach, zbierając fundusze dla Instytutu Jane Goodall.
Przed 50 laty Louis Leakey wysłał ją, by badała szympansy, ponieważ myślał, że ich zachowanie może powiedzieć coś o przodkach człowieka, którymi sam się zajmował. Jane zignorowała jego oczekiwania i poświęciła swoją karierę szympansom. I była to bardzo, bardzo dobra decyzja.