Koniec z tradycyjnym "Wurstem". Już 40% Niemców to wegetarianie
Burger King wprowadza roślinne nuggetsy, Aldi promuje ofertę dla wegan a w berlińskich centrach handlowych lokale po kebabie przejmuje Vincent Vegan, sieć knajp z bezmięsnymi burgerami. Według nowego badanie opinii Niemców na temat ich diety, aż 42,1 proc. w jakiś sposób ogranicza lub kompletnie rezygnuje z jedzenia mięsa i wędlin.
- Jan Sochaczewski
We wrześniowym wydaniu magazynu ”Foods” znalazło się porównanie dwóch dużych europejskich rynków żywności, Francji i Niemiec. Wynika z niego, że w obu tych krajach rośnie liczba osób pozytywnie nastawionych dla roślinnych alternatyw dla tradycyjnej, opartej na mięsie diety.
30,5 proc. Niemców (25,9 proc. Francuzów) określa się mianem fleksitarian, czyli gotowych przez kilka dni w tygodniu zrezygnować z jedzenia mięsa. Ten semiwegetarianizm staje się szczególnie widoczny w Niemczech, gdzie "wszystkożercami" nazywa siebie już tylko 45,2 proc. (68,5 we Francji).
Uwzględniając osoby deklarujące się jako peskatarianie, wegetarianie i weganie dochodzimy do wspomnianych wyżej 42,1 proc. (29,1 proc. we Francji) gotowych zrezygnować z mięsa czasami, lub całkowicie. Odsetek Niemców odchodzących od sznycla i kiełbasy może dodatkowo wzrosnąć, jeżeli ekolodzy dopną swego i doprowadzą do podniesienia VAT-u na wyroby mięsne z 7 na 19 proc.
U naszych sąsiadów zdecydowanie zmieniło się podejście do tradycyjnej diety. Według badań z 2019 roku do codziennego jedzenia mięsa i wędlin przyznaje się 43 proc. Niemców z byłych wschodnich landów i 26 proc. z dawnego RFN.
Mentalność zmieniają m.in. akcje społeczne, jak np. sieci sklepów spożywczych Penny, należącej do Rewe Group, która uświadamiała swoich klientów o ukrytych kosztach produktów zwierzęcych. Koło właściwej ceny umieszczano też koszt, jaki klient zapłaciłby po uwzględnieniu szkód wyrządzonych środowisku na skutek hodowli zwierząt.
Co ciekawe, ta sama sieć dyskontów, powołując się na dane ministerstwa rolnictwa Niemiec, według których aż 55 proc. Niemców określa się mianem fleksitarian, od niedawna oferuje w 2200 swoich punktach handlowych roślinną alternatywę (”Food for Future“) dla tradycyjnych potraw z wieprzowiny, wołowiny czy drobiu. Kierownictwo sieci Aldi widząc, w którym kierunku podążają oczekiwania klientów odnośnie ”alternatywnych źródeł protein”, promuje swoją ofertę skierowaną do wegan i wegetarian jednocześnie.
Rynek zamienników mięsa i wędlin, choć nadal mniejszy od tradycyjnego, opartego na hodowli zwierząt, rośnie od niego dużo szybciej. W Niemczech sektor ten w ubiegłym roku odnotował zwiększenie sprzedaży o 25 proc, gdy w tym samym roku sektor konwencjonalny sprzedawał o 6 proc. produktów więcej.
Producent roślinnych alternatyw Rügenwalder Mühle odnotował w 2019 roku 100 proc. wzrost sprzedaży. Podobnie dobrze radzi sobie w tym sektorze konkurencja, gigant drobiarski Wiesenhof, który sprzedaje wegetariańskie i wegańskie zamienniki przekąsek z kurczaka.
Już dwa lata temu należąca do grupy PHW firma z Visbek przejęła popularny wśród uświadomionych ekologcznie gwiazd Hollywood startup spożywczy ”Beyond Meat” z Kalifornii. Szwajcarski concern Nestlé pochwalił się, że w I połowie 2020 roku o 40 proc. skoczyła sprzedaż roślinnych zamienników mięsnych przetworów.
Inni giganci też chcą załapać się na nową, bezmięsną rzeczywistość i łączą siły z producentami alternatyw. Inwestycje w ofertę dla wegan czy wegetarian poczyniły Cagrill, Tyson Foods czy M-Industry, członek szwajcarskiej grupy Migros. Choć w Niemczech nadal większy udział (10 proc.) w rynku mają producenci alternatyw dla krowiego mleka, kierunek zmian w tym kraju wydaje się ustalony.
To wszystko nie zmienia faktu, że same Niemcy wege-rewolucji na naszych stołach nie zrobią. W miejsce klientów z tego kraju pojawią się bogacący się mieszkańcy krajów na dorobku, którzy w najbliższych latach napędzać będą dalszy wzrost produkcji mięsa na świecie. Ten do 2027 roku wynosić ma 15 proc.