Reklama

Oto lista laureatów konkursu:
Książkę Elżbiety Dzikowskiej "Groch i kapusta. Podróżuj po Polsce. Południowy wschód" otrzymują:
AdriG za odpowiedź:
Najchętniej pojechałabym na bezludną wyspę. Bez Internetu, bez telefonu, bez telewizora, bez radia, bez laptopa. Tylko ja i wyspa. Bo tak naprawdę gdziekolwiek jestem w podróży, to mam wrażenie, że jestem tam tylko pozornie. Jakby połowicznie. Jedną nogą na urlopie, a drugą wciąż w domu. Bo albo dostanę sms-a od rodziny bądź przyjaciół. Albo skręcę do kafejki internetowej sprawdzić e-maile. Innym razem włączę telewizor i powali mnie natłok informacji. Nigdy jeszcze nie udało mi się wyjechać i być sam na sam z wybranym miejscem. Choć na parę dni oderwać się od mojego świata i zapomnieć, że istnieje. Takie małe marzenie, ale jak ciężkie do zrealizowania!
tlamo za odpowiedź:
Nowa Zelandia. Aby chłonąć osobliwą naturę, niezwykłą w swym fantasmagorycznym obliczu. Tam gdzie można rozsmakować się w bezmiarze roztaczającej się wszechobecnej górzystej masy, oddać hołd jęzorowi lodowca Tasmana, rozgrzać serce widokiem gorących źródeł. W krainie podzwrotnikowego raju roztaczającego swój urok wokół unikatowych gatunków fauny i flory. By poczuć spełnienia czar podczas lotu ptaka czy zachłysnąć się wulkanicznym powietrzem. W miejsce gdzie otacza nas mięsista zieleń namawiająca do bezcelowej niekończącej się wędrówki a nietoperze zapraszają na wspólne wywrócenie świata do góry nogami. Tam gdzie czas płynie wolniej zezwalając na rozkoszowanie się zwyczajnością dla nas Europejczyków tak mistyczną. By nasycić oczy barwami. By zniewolić duszę niezapomnianymi wrażeniami. By podarować sobie ogrom pożądanych reminiscencji na wieczyste użytkowanie. Podejrzeć magię surowego bezpretensjonalnego piękna, jakie może ofiarować ludzkości jedynie przyroda. Pozostaje kupić bilet, najlepiej w jedną stronę.
Książkę Elżbiety Dzikowskiej "Groch i kapusta. Podróżuj po Polsce. Południowy zachód" otrzymują:
jasminn2 za odpowiedź:
Dubrownik zwany "Perłą Adriatyku" to wyprawa moich marzeń. George Bernard Shaw opisał je jako "raj na ziemi".Chciałabym poczuć na własnej skórze niepowtarzalny klimat tego wyjątkowego miasta. Urzekła mnie jego fascynująca panorama-mozaika tysięcy dachów w kolorze cegły, kamienne ściany domów i zabytków, masywne mury fortyfikacyjne chroniące dostępu do miasta, błękit morza...Dubrownik charakteryzuje się przepiękną architekturą w stylu włoskim,a za sprawą potężnej floty w XV wieku współzawodniczył z Wenecją. W tym właśnie okresie powstały wspaniałe klasztory, kościoły i pałace czyniąc z miasta istne dzieło sztuki. Chciałbym przespacerować się jego kamiennymi uliczkami, dotknąć ścian w pałacu Sponza, posmakować miejscowych specjałów, przyjrzeć się codziennemu życiu mieszkańców. Myślę, ze czas zatrzymał się tam w miejscu, może kiedyś się o tym przekonam :-)
kateslu za odpowiedź:
Pierwszym krajem na mojej liście od wielu lat jest Hiszpania. Wiele czynników sprawiło, że w marzeniach oddawałam się spacerom po ulicach miast i bezdrożach wsi Hiszpanii, ale to co tam mnie ciągnie to nie temperament, klimat czy ulubiony klub FC Barcelona - to raczej zupełne przeciwieństwo mnie i moich cech charakteru. To różnice sprawiają ,że ten kraj jest dla mnie tak atrakcyjny. Chęć poznania hiszpańskiej kultury trwała jednak do czasu ... do czasu kiedy przeczytałam książkę "Cień wiatru" , od tej chwili to już nie tylko chęć, a konieczność podróży - przede wszystkim do Barcelony i poznania jej tajemnic. To jak to miasto zostało przedstawione w tej książce sprawiło , że chciałabym być tam już teraz, już! :)
Książkę Elżbiety Dzikowskiej "Groch i kapusta. Podróżuj po Polsce. Północny wschód" otrzymują:
julaa za odpowiedź:
Jak podróż życia to tylko do Islandii! Dlaczego? Już tłumaczę: -żeby obejść ją na piechotę, -żeby napatrzeć się do woli na cudowne krajobrazy, -żeby zobaczyć gejzery i wulkany na własne oczy, - żeby wyruszyć na wyprawę w poszukiwaniu elfów, trolli i krasnali; -żeby spróbować islandzkiej kuchni, którą wszyscy straszą (nadgniłego rekina też!), -żeby poszwendać się po Reykjaviku, - żeby udowodnić znajomym, że klimat Islandii wcale nie jest taki straszny, - żeby słuchać języka islandzkiego, który jest muzyką dla moich uszu. A najlepiej po to, żeby pojechać do tego (k)raju i zostać tam na zawsze ;)

bgtgirl za odpowiedź:
Wielki dąb rzuca cień na Dom. Siedzę przy kominku z niebieskich kafli, gdzie kiedyś wygrzewał się marszałek Rokossowski. Kojący jest niezmienny widok regałów, gdzie ciasno poupychano książki. Czasem sięgam po którąś, leniwie przerzucam kartki starych wolumenów, wącham. Dom to jedyne miejsce, gdzie mogę słuchać hymnu leżąc w wannie. Bo w łazience często włącza się Polskie Radio o północy, gdy nadają sygnał z Krakowa. Kuchnia to mieszkanie gazet wszelkiego autoramentu. Są prawicowe, lewicowe, katolickie, warszawskie, krakowskie. Są i wiecznie dymiące garnki. Constans. Duch jest równie ważny, co ciało. Wokół Domu rozciąga się sad. Jesienią rodzi tyle jabłek, że trudno je pomieścić w skrzyniach. Wszystkich nie da się zamknąć w słoiki, więc wędrują do życzliwych nam osób. „Kochasz ty dom, ten stary dach, co prawi baśń o dawnych dniach, omszałych wrót rodzinny próg, co wita cię z cierniowych dróg?” powtarzam za Konopnicką. Chciałabym wrócić do Domu, gdzie nie znam problemów. Ale Domu już nie ma.
Książkę Elżbiety Dzikowskiej "Groch i kapusta. Podróżuj po Polsce. Północny zachód" otrzymują:
matekkuba za odpowiedź:
Gwarno, tłoczno, europejsko… A może cicho, pusto i egzotycznie? Jak jest w Montevideo, stolicy Urugwaju? Czy ulicach gromadzą się młodzi gniewni, czy może biznesmeni z teczkami… albo materami, bombillami i termosami, popijający yerba matę na La Ciudad Vieja? Miasto, w którym mieszka prawie połowa ludności Urugwaju, fascynuje mnie już od kilku lat. Marząc o jakiejś odskoczni od rzeczywistości, która dałaby jednak możliwość bycia blisko cywilizacji, znalazłem to miasto nad Pacyfikiem. Moja umiłowanie stateczności zapewne nie pozwoli mi zamieszkać za Oceanem, ale może kiedyś, na zasłużonej emeryturze, będzie mi dane oglądać La Platę z okien przytulnego mieszkania yerba mate w ręku…

robroy za odpowiedź:
Podróż marzeń-jestem przekonany, że jedyna przeszkoda na drodze do jej realizacji siedzi głęboko w nas samych. Któregoś dnia mój ojciec-marynarz w stanie spoczynku, pokazał mi zdjęcia z ostatniego rejsu. Zrobione prostym analogiem, zmęczone już fotografie, zupełnie zmieniły znaczenie słowa podróż, przygoda. Patrzyłem na foty, słuchałem jak opowiada, a każde kolejne słowo budowało to niezwykłe marzenie, marzenie by poczuć na sobie chłód arktycznego powietrza, na własne oczy zobaczyć niebiesko-białe wierzchołki gór lodowych, które niczym kamienne monumenty, przecinają morska toń, stada fok dryfujące na olbrzymich taflach oderwanego lodu i wszystkie te niezwykłe, kolorowe, morskie stworzenia, które przez przypadek zaplątały się w rybackie sieci. Poznać siłę sztormu, prawdziwe zmęczenie po 15 godzinnej wachcie, zrozumieć jak to jest bić się z własnymi myślami zasypiając samotnie na koi, poczuć prawdziwą tęsknotę, spokornieć..Sześć ciężkich, miesięcy na surowym, zimnym morzu Beringa.

Reklama

Gratulujemy laureatom!

Reklama
Reklama
Reklama