Mężczyzna przez trzy miesiące mieszkał na lotnisku. Bał się kontynuować podróż przez pandemię
Ta historia brzmi, jakby wydarzyła się w filmie i słusznie. Kto oglądał "Terminal" z Tomem Hanksem, ten pamięta, że główny bohater zamieszkał na lotnisku. 36-letni Aditya Singh najwyraźniej się nim inspirował. Mężczyzna spędził trzy ostatnie miesiące na lotnisku O’Hare w Chicago. Twierdzi, że bał się kontynuować podróż do rodzinnych Indii przez pandemię koronawirusa.
- MŁ
Aditya Singh przyleciał do USA pięć lat temu w celu ukończenia studiów magisterskich. 19 października ubiegłego roku pożegnał się ze swoimi przyjaciółmi w Los Angeles i wsiadł w samolot do Chicago. Stamtąd miał lecieć do Indii. Zamiast tego zamieszkał jednak w strefie bezcłowej na jednym z największych lotnisk na świecie.
Z filmu wzięte
Przez trzy miesiące udawało mu się nie wzbudzać podejrzeń ochrony, ale w połowie stycznia Aditya Singh został poproszony o okazanie dokumentu tożsamości. Singh posłużył się identyfikatorem jednego z pracowników lotniska. Nie wiadomo, czy karta została znaleziona, czy skradziona. Mężczyznę aresztowano i postawiono zarzut wtargnięcia na strzeżony teren lotniska. Na swoją obronę Singh mówił, że bał się lecieć do Indii przez pandemię.
Cała sytuacja podała w wątpliwość skuteczność środków bezpieczeństwa na lotnisku O'Hare. Władze Departamentu Lotnictwa w Chicago wystosowały już okolicznościowe oświadczenie.
- Udało nam się ustalić, że ten mężczyzna nie stanowił zagrożenia dla lotniska, ani dla podróżujących. Będziemy dalej pracować z organami ścigania nad zbadaniem tej sprawy - czytamy.
"Łagodna dusza"
Aditya Singh wynajmował mieszkanie od Carla Jonesa w zamian za pomoc przy opiece nad ojcem w podeszłym wieku. Amerykanin był w szoku, kiedy dowiedział się o aresztowaniu byłego lokatora w Chicago.
- Miał bardzo łagodną duszę. Często angażował się w wolontariat na rzecz bezdomnych - wspomina go w rozmowie z serwisem Chicago Tribune.
Karmiczna lekcja
Współlokatorka Hindusa, Mary Steele, wiedziała o jego nowym miejscu zamieszkania.
- Wierzyłam mu przez pierwsze kilka tygodni po tym, jak się dowiedziałam, ale potem zaczęłam myśleć, że przy całej ochronie to niemożliwe, żeby przebywał na tym lotnisku tak długo - mówi.
Aditya Singh regularnie wymieniał się wiadomościami z Mary Steele. Jak pisał w jednym z SMS-ów, rozmowy z pasażerami o buddyzmie i filozofii traktował jako cenną "karmiczną lekcję". Wierzył, że po opuszczeniu lotniska będzie silniejszy duchowo. Pewnie nie spodziewał się, że trafi prosto do aresztu.
Singh nie był wcześniej karany. Termin pierwszej sprawy sądowej został wyznaczony na 27 stycznia.