Reklama

Dziennikarze zachodni wielokrotnie pokazywali, jak stosuje się wobec Ujgurów przemoc w ośrodkach reedukacji, gdzie torturami i przymusową sterylizacją zmusza się tę mniejszości muzułmańską do odejścia od wielowiekowej tradycji na rzecz tej państwowej, sterowanej centralnie. Władze Chin wszystkiemu zaprzeczają.

Reklama

Sytuacja Ujgurów nie jest tematem nowym, bo już w tym roku podejmowano serię działań, czy to na poziomie kampanii informacyjnych zlecanych przez organizacje pozarządowe, czy wprost działań administracyjnych, jak sankcje nakładane przez USA na Chiny. Do historii przeszło wirusowe nagranie z TikToka gdzie pod pozorem poradnika makijażu młoda dziewczyna próbowała poruszyć sumienie świata niedolą tej mniejszości.

W marcu tego roku w jednym zdaniu wymieniano marki takie jak Apple, Gap czy VW, które według autorów raportu z Australian Strategic Policy Institute 80 tys. Ujgurów zostało rozwiezionych po całych Chinach i umieszczonych w obozach pracy przymusowej gdzie mają tworzyć półprodukty zamawiane przez największych producentów elektroniki czy samochodów.

Brytyjskie śledztwo dziennikarzy BBC pokazało, że w podobny sposób wykorzystuje się zniewolonych Ujgurów na plantacjach bawełny zlokalizowanych właśnie w regionie Sinciang. Chiny są piątym producentem bawełny i według zebranych dowodów, w większym stopniu niż dotąd sądzono polegają przy zbiorach na pracy niewolniczej.

Oskarżenia płynące z nowego materiału BBC został określone przez stronę chińską jako „całkowicie sfabrykowane”. Wiarę dała im brytyjska posłanka Nusrat Ghani z wpływowego Komitetu ds. Biznesu, Energii i Strategii Przemysłowej (BEIS). Wezwała publicznie przedstawicieli przemysłu i handlu do przeprowadzenia własnych śledztw dotyczących pochodzenia bawełny używanej przez siebie w produkcji.

- Brytyjski biznes musi obudzić się i zobaczyć porażającą rzeczywistość. Musi zakończyć się zaprzeczanie tej rzeczywistości, wiedzy o tym co się dzieje. Konieczne jest przeprowadzenie rygorystycznego śledztwa pozwalającego wykluczyć sytuację, gdy ktoś czerpie zyski z niewolniczej pracy i wykorzystywania Ujgurów – powiedziała Ghani.

Reklama

BBC poprosiło o komentarz przedstawicieli 30 międzynarodowych marek. Marks and Spencer, Next, oraz Tesco zapewniło, że mają już odpowiednie narzędzia weryfikacji dostawców z Chin i nie kupują surowej bawełny z Sinciang. Burberry zapewniło z kolei, że nie kupuje chińskiej Bawełny. Pozostałe firmy albo nie odpowiedziały (9), albo nie potrafiły wskazać rozwiązań gwarantujących weryfikację źródeł.

Reklama
Reklama
Reklama