"Zakrwawiona flaga Białorusi". Są 3 drogi wyjścia dla kraju i tylko jedna dobra
Wszystkie dostępne dowody wskazują, że walczący o utrzymanie władzy nad krajem prezydent Aleksandr Łukaszenka doprowadził do sfałszowania wyborów. Ludzie to wiedzą i od momentu ogłoszenia exit poll na zlecenie państwowej telewizji Mir na Białorusi trwają gwałtowne zamieszki.
- Jan Sochaczewski
Ludzi na ulice wyszli bo kazano im wierzyć, że rządzący od 25 lat Łukaszenka cieszy się poparciem 80,2 proc. a na opozycyjną kandydatkę Swiatłanę Cichanouską głosowało w kraju i za granicą najwyżej 9,9 proc. wyborców. Takie wstępne wyniki podała w poniedziałek ranko białoruska Centralna Komisja Wyborcza. Pozyskiwane anonimowo dane z komisji wskazują na odwrotną proporcję głosów.
- Wyciekają coraz to nowe protokoły z komisji wyborczych, które dokumentalnie świadczą o tym, że Łukaszenka przegrał z Ciachanouską stosunkiem mniej więcej 1 do 5 w głosów – stwierdził na antenie TVP Info niezależny białoruski dziennikarz Michaś Jańczuk.
fot. AP/Associated Press/East News
Według nadającej z Polski telewizji Biełsat TV w czasie nocnych protestów zginęła co najmniej jedna osoba, a nawet 140 aresztowano (telewizja powołuje się na centrum praw człowieka Wiasna, dane pochodzą z Mińska, Witebska i Grodna). Według rosyjskie agencji RIA zatrzymano aż 3 tys.
Ofiarą śmiertelną miałby być Hienadź Zajiczkin, na stałe mieszkający w Gdańsku który do ojczyzny wrócił by zagłosować. Według różnych wersji zajścia, młodego człowieka rozjechał albo policyjny samochód służący do rozpraszania tłumu albo rozpędzona więźniarka.
Na antenie Biełsatu pokazywano zakrwawioną flagę Białorusi. Po tym, jak policja wjechała w tłum ciężarówką, rozbijała protesty przy użyciu pałek, gazu i armatek wodnych, przynajmniej 4 osoby w stanie ciężkim trafiły do szpitali w Mińsku. Dokładne dane o sytuacji są trudne do uzyskania, bo od niedzieli w kraju wyłączono internet.
fot. AP/Associated Press/East News
Mieszkańcy najpierw próbowali negocjować z siłami mundurowymi a potem aktywnie bronić się budując barykady z kontenerów na śmieci. Pracownica pogotowia przekazała dziennikarzom, że 11 stołecznych stacji pogotowia ściąga na najbliższe dni po cztery dodatkowe karetki. Z drugiej strony w kraju opróżniono też cele więzień wypuszczając skazańców.
Według Andrzeja Paczobuta, działacza mniejszości polskiej na Białorusi, spodziewa się w kraju masowych aresztowań. Liczba więźniów politycznych na Białorusi ma "drastycznie wzrosnąć", nawet o 1000 osób.Za udział w zamieszkach antyrządowych grozi od 8 do 15 lat więzienia.
Polski MSZ jak i niezależni eksperci są zgodni, że z sytuacja może rozwinąć się w trzech kierunkach:
- prezydent Łukaszenka za wszelką cenę utrzyma władzę i dojdzie do brutalnych starć;
- zaangażowana w konflikt wewnętrzny na Białorusi, Rosja doprowadzi do upadku prezydenta-dyktatora i de facto przejmie kontrolę nad krajem;
- UE będzie wspierać opozycję demokratyczną i stopniowo doprowadzi do oddania władzy przez prezydenta.
- Rosja chciałaby się już pozbyć Łukaszenki, ma własny interes w tym, żeby w całości przyłączyć uległą Białoruś do siebie. I niestety w tej chwili wszystkie wyjścia z tej sytuacji są na rękę Rosji - powiedział na antenie TVN24 Michał Broniatowski z serwisu Politico.
fot. AP/Associated Press/East News
W rozmowie z tą samą stacją, Marcin Bosacki, senator Koalicji Obywatelskiej ocenił, że teraz jest odpowiedni czas na “wzmocnienie polskiej pozycji w Unii Europejskiej”. - Tylko w ten sposób Polska może, tak jak to robiła wielokrotnie przez ostatnich 20 lat, wpływać na sytuacje w krajach zrewoltowanych, tak jak w tej chwili Białoruś, na wschód od naszych granic - dodał.
Pozytywnie ocenił posunięcie premiera Mateusza Morawieckiego, który wystąpił do Rady Europejskiej, by zwołać szczyt w sprawie Białorusi. Uznał to za ”dobry krok”, o ile, dodał, zostało to uzgodnione z partnerami i sam apel zostanie przyjęty.
Z kolei wiceszef MSZ Paweł Jabłoński nazwał sytuację u naszych sąsiadów ”wielkim testem dla Unii Europejskiej”. W oficjalnym stanowisku resortu Polska wyraziła ”głębokie zaniepokojenie brutalną pacyfikacją powyborczych manifestacji na Białorusi".
fot. AP/Associated Press/East News
- Ostra reakcja sił porządkowych, użycie siły wobec pokojowo protestujących, arbitralne areszty są nie do zaakceptowania – podało w oświadczeniu Biuro Rzecznika Prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Swój komunikat wydał też Prezydent Andrzej Duda. Wspólnie z rządzącym na Litwie prezydentem Gitanasem Nausedą wezwali ”do powstrzymania się od przemocy i do respektowania podstawowych wolności, praw człowieka i obywatela, w tym praw mniejszości narodowych i wolności słowa”.