Reklama

Czy obsesyjne zainteresowanie ruinami nie brzmi trochę przerażająco? Aude de Tocqueville tak nie uważa. Jej zdaniem ruiny fascynują swoim tajemniczym, poetyckim urokiem, z którym żadne żyjące miasto nie może się równać. W swojej nowej książce „Atlas zaginionych miast: przewodnik po opuszczonych i zapomnianych miejscach” ("Atlas of Lost Cities: A Travel Guide to Abandoned and Forsaken Destinations"), de Tocqueville wyrusza w podróż do 44 miejsc, które niegdyś tętniły życiem, a dzisiaj są opustoszałe i nierzadko zakopane pod ziemią. Autorka po drodze odkrywa, że podobnie jak my, miasta są śmiertelne.

Reklama

W swoim paryskim mieszkaniu francuska pisarka opowiada nam o tym, jak opuszczone miasta działają na naszą wyobraźnię, w jaki sposób miasto w Quebecu drogą głosowania zostało skazane na zapomnienie i w jaki sposób przyroda zawsze na nowo odradza się w takich miejscach.

Zacznijmy od wyjaśnienia jednej kwestii – czy jesteś potomkinią Alexisa de Tocqueville, autora słynnej książki “O demokracji w Ameryce”?

[śmiech] Nie jestem w bezpośredni sposób spokrewniona z Alexisem de Tocqueville. Pochodzimy z dwóch różnych gałęzi tej samej rodziny. Niestety! A był wielkim człowiekiem i uwielbiam wszystko, co napisał.

Mówisz o sobie: “O ile uwielbiam miasta… jeszcze bardziej uwielbiam wymarłe miasta”. Jesteś z natury osobą ponurą?

[śmiech] W żadnym wypadku! Wręcz przeciwnie, jestem wyjątkowo pogodną osobą i uwielbiam życie. Jak mówi mój mąż, aż do przesady. [śmiech] Powodem dla którego fascynują mnie opuszczone miasta jest ich siła oddziaływania na moją wyobraźnię. Idąc przez takie miasto możesz sobie wyobrazić mnóstwo rzeczy. Możesz sprawić, że będzie twoje, wymyślić jego życie, jego historię, ludzi, którzy w nim żyli. W przeciwieństwie do zamieszkałych miast i miasteczek, tutaj wyobraźnia nie zna granic.

Kocham utracone miasta również dlatego, że mam bzika na punkcie architektury. Wyludnione i opuszczone, te miasta nierzadko odkrywają przed nami imponujące struktury i pozostałości architektoniczne. Weźmy na przykład Fatehpur Sikri w Indiach. Pozbawione malowideł na ścianach pałacu i gwaru mieszkańców, ogranicza się do marmuru, kamienia i absolutnej ciszy. Jest przy tym oszałamiająco piękne.

Z jakich powodów miasto może zniknąć?

Istnieją cztery główne powody dla których miasta umierają: klęska żywiołowa, jak w przypadku miasta Bam w Iranie czy Balestrino we Włoszech – oba zniknęły pod wpływem trzęsień ziemi; problemy ekonomiczne – np. amerykańskie miasteczka zakładane w czasie gorączki złota – kiedy ta minęła i skończyły się zasoby w kopalniach, istnienie tych miast straciło sens; ludzka głupota – jest mnóstwo przykładów, często przerażających. Epecuén, czarująca miejscowość wypoczynkowa nad jeziorem w Argentynie, została zalana, ponieważ zaniedbano bariery przeciwpowodziowe. Kantubek w Uzbekistanie, miejsce centrum badań nad bronią biologiczną, zostało ewakuowane w pośpiechu po serii wypadków w laboratorium.

Miasto może również umrzeć na wskutek śmierci cywilizacji, tak jak w przypadku różnych miast rzymskich i południowoamerykańskich takich jak Tikal – prawdopodobnie stolicy państwa Majów, która opustoszała kiedy ludność przeniosła się na inne tereny.

Pompeje to symbol miasta wyniszczonego przez klęski żywiołowe. Ale miasto borykało się też z innymi zagrożeniami, prawda?

Po znanej wszystkim erupcji wulkanu Wezuwiusz, Pompeje stały się ofiarą nowej i przykrej katastrofy. Kiedy odwiedziłam to miejsce, całe sekcje miasta były zamknięte, ponieważ budynkom groziło zawalenie – efekt zaniedbania prac renowacyjnych. Włoski rząd nie mógł już dłużej pozwolić sobie na utrzymywanie tego starożytnego miasta, które tyle nas przecież nauczyło o życiu Rzymian sprzed dwóch tysięcy lat.

Odkrycie metali szlachetnych może prowadzić do pochopnego zakładania miast – a później i do ich opuszczania. Opowiedz nam o Calico w Kaliforni.

Nieważne czy mowa o Ameryce, Europie, czy Afryce – odkrycie metali szlachetnych zawsze prowadzi do pospiesznego zakładania miast, często byle jakich, i równie szybkiego ich opuszczania.

Calico w Kaliforni to niesamowity przykład. Powstało w 1881 roku, opuszczono je w 1907 roku. Miasto przez gwarnych 10 lat miało swoje hotele, sklepy, bary i dobrobyt. Po czym nagle się wyludniło. To co dziwi, to jego drugie życie. Miasta bowiem, w przeciwieństwie do nas, mogą się odradzać.

Wygląd miasteczka widma, drewniane fasady i atmosfera Dzikiego Zachodu podsunęły lokalnemu farmerowi pomysł, żeby zamienić je w atrakcję turystyczną. Na przestrzeni lat miasto zostało dokładnie zrekonstruowane i dzisiaj jest bardzo popularną atrakcją turystyczną. W 2005 roku Arnold Schwarzenegger, ówczesny gubernator Kalifornii, okrzyknął to miejsce „oficjalnym miastem widmem gorączki srebra”.

W 1982 roku oficjalnie usunięto kod pocztowy miasta Centralia w Pensylwanii, podkreślając tym samym jego koniec. Kryje się za tym niesamowita historia, prawda?

Historia Centralii jest wyjątkowo niesamowita. Ciężko uwierzyć, że miasto umarło z powodu pożaru podziemnego w 1962 roku, którego do dzisiaj nie można ugasić. Grupa pracowników miejskich podpaliła stertę śmieci na cmentarzu. Ogień rozprzestrzenił się w głąb ziemi , ponieważ Centralia była miastem kopalń i obfitowała w podziemne korytarze. Początkowo nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że pożar się rozprzestrzenił. Jednak kilka miesięcy później na powierzchni ziemi zaczęły pojawiać się pęknięcia przez które ulatniał się dym i, co gorsza, również tlenek węgla. W 1981 roku całe miasto zostało ewakuowane, a rok później usunięto kod pocztowy dla tego miejsca. Niesamowite jest to, że dym nadal ulatnia się przez szczeliny w ziemi. W rezultacie Centralia stała się atrakcją turystyczną, a nawet inspiracją dla gry komputerowej.

Niektóre miasta pustoszeją z powodów ekonomicznych. Opowiedz nam o Tignes z twojej ojczystej Francji i o Shi Cheng w Chinach.

W 1952 roku Tignes – urocza mała górska wioska w Alpach francuskich z tradycyjnymi drewnianymi domkami - w ciągu kilku minut została zatopiona przez wody z zapory zasilające elektrownię wodną.

To samo zdarzyło się w 1959 roku w Chinach w mieście Shi Cheng. Miasto liczące ponad tysiąc lat zniknęło pod powierzchnią sztucznego jeziora. Przed prawie 40 lat nikt nie słyszał o Shi Cheng, aż któregoś dnia nurkowie odkryli jego okazałe i co najważniejsze dobrze zachowane ruiny prawie 40 metrów pod powierzchnią wody. Bardzo bym chciała być tym pierwszym nurkiem, który zobaczył miasto. [śmiech] Teraz organizowane są wyprawy z nurkowaniem do zatopionych ruin.

Kolejna przyczyną znikania miast są katastrofy nuklearne. Powiedz kilka słów o mieście Prypeć.

Ludzka głupota była i jest przyczyną natychmiastowej i okropnej destrukcji, jak w przypadku ukraińskiego miasta Prypeć i japońskiej Fukushimy. W 1986 roku mieszkańcy miasta Prypeć musieli opuścić swoje domy w ciągu piętnastu minut. Powiedziano im: „Wrócicie za trzy dni”. Jednak, ze względu na stale występujące promieniowanie, nigdy nie było im dane wrócić. Strefa nigdy nie przeszła procesu odkażania. Dzisiaj przyroda na nowo wdarła się w to miejsce. Liczne gatunki zwierząt mieszkają tam teraz pośród wraków samochodów i dziecięcych zabawek, które leżą porzucone na ziemi. To prawdziwie żałosny widok, efekt zaniedbań człowieka – i naszej niemożności dbania o planetę.

Ruchy ziemskiej litosfery również mogą zniszczyć miasto. Jak to było w indyjskim mieście Lothal?

Lothal jest dobrym przykładem miasta, które zniknęło pod wpływem naturalnych ruchów ziemi. Otaczający miasto obszar powoli zalewany był przez liczne powodzie, co w końcu doprowadziło do zniszczenia miasta. To również historia o jednej z najstarszych cywilizacji świata, cywilizacji doliny Indusu, której rozkwit przypadał w latach 3300-1900 p.n.e.

To, co mnie fascynuje w zaginionych miastach to fakt, że tak jak i my, one rodzą się w określonym miejscu na ziemi, dorastają i potem umierają. Wzbudzają w nas emocje, ponieważ są tak efemeryczne, jak my sami.

Miasto Gagnon w Kanadzie zniknęło z bardzo niespotykanego powodu: jego odejście w niebyt zostało przegłosowane. Jak to się stało?

W jaki sposób można wymazać miasto z mapy świata? Miasto Gagnon powstało w 1957 roku po odkryciu na miejscu złóż rudy żelaza. Jednak jak tylko złoża się skończyły, miasto całkowicie opustoszało. A w 1984 roku na skutek głosowania Zgromadzenia Narodowego Quebecu zniknęło z mapy, choć wciąż mieszkało tam ponad 4 tysiące osób!

Obecnie Gagnon z pewnością zasługuje na miano miasta widma. Nie ma tam ani jednego budynku czy drogi, które wskazywałyby na wcześniejsze istnienie miasta w tym odległym regionie Quebecu o nazwie Côte-Nord. Jednak, jak na ironię, w 1987 roku do tego niedostępnego miejsca na dalekiej północy poprowadzono drogę – i to zaledwie trzy lata po totalnym zniszczeniu Gagnon przez buldożery.

Niektórych miast nie mogłaś zwiedzić, prawda? Mam na myśli na przykład Jeoffrecourt we Francji.

Jeoffrecourt jest naprawdę specjalnym przypadkiem, ponieważ technicznie rzecz biorąc nigdy nie istniało! Położone w północnej Francji, zbudowano je od zera, by szkolić żołnierzy z całej Europy w miejskiej wojnie. W tym mieście jest dosłownie wszystko – centrum handlowe, świątynia, nawet pole kempingowe dla przyczep mieszkalnych – ale nigdy nie było zamieszkane. Przebiega tamtędy nawet część linii Hindenburga, jednej z pozycji obronnych ariergardy niemieckiej z 1916 roku. To bardzo dziwne miejsce, trochę jak z gry komputerowej.

W książce opisujesz 44 miasta. Ile z nich sama widziałaś?

Jestem nałogową podróżniczką i większość moich książek to pozycje podróżnicze. Ale przy tej książce podróżowałam mniej niż przy pozostałych, bo nie chodziło mi o stworzenie przewodnika. W książce nie ma ani adresów ani porad. To książka do czytania w domu, opowiadająca - mam nadzieję - wzruszające, poetyckie i tajemnicze historie opuszczonych miast. Oczywiście mam nadzieję, że zainspiruje czytelników do podróżowania i odkrywania tych miejsc na własną rękę. Albo, w przypadku bardziej odległych miejsc, pobudzi ich wyobraźnię.

Które z zaginionych miast zrobiło na tobie największe wrażenie?

Jak pewnie zauważyłeś, mam szczególne zamiłowanie do ruin takich jak te, które zwiedziłam w Kartaginie, Dżamili, mieście Marib. Obok Fatehpur Sikri w Indiach, to prawdopodobnie jemeńskie miasto Marib zrobiło na mnie największe wrażenie. Niewiele zostało po starożytnej stolicy królestwa Saba: kilka filarów z gliny ubijanej, kilka inskrypcji sabejskich na kamiennych ścianach. Ale powietrze jest wyjątkowo suche (Marib leży w samym sercu pustyni), a historia niesłychanie bogata – to tędy przechodził szlak kadzidlany.

Oczami wyobraźni widać karawaniarzy odpoczywających w cieniu palm u stóp wałów obronnych miasta. Dzisiaj są tu tylko kozy i kilkoro dzieci z dumą pokazujących ruiny. Ale w jakiś sposób te starożytne miasta nadal żyją: przyroda wspaniale się rozwija w Prypeci, Włosi uprawiają pomidory wzdłuż pompejskich ruin, a w ruinach miasta Dżamila co roku odbywa się festiwal muzyczny. Życie nie opuszcza żadnego z miejsc na zawsze.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama