Reklama

Historycy od stuleci zastanawiali się, w jaki sposób przemieszczano ogromne posągi z kamienia stojące na brzegach Wyspy Wielkanocnej. Choć cel tworzenia tych rzeźb nie jest w pełni znany, wielu uważa, że moai, jak brzmi ich nazwa, wyobrażają dawnych bogów ożywianych przez manę, duchową siłę, która daje władzę i autorytet. Dla około 2000 Rapa Nui, czyli rdzennych mieszkańców Wyspy Wielkanocnej, jest to przekonanie niepodważalne.

Reklama

Niemal 900 kamiennych kolosów, które mierzą od 1,2 do 10 m wysokości i ważą nawet 72 tony, przetransportowano z odległego o 18 km kamieniołomu, gdzie zostały wyrzeźbione, na wybrzeże. Jest jednak zagadką, w jaki sposób tego dokonano, nie dysponując kołami, dźwigami i dużymi zwierzętami.

Teorie i testy

Aby na to pytanie odpowiedzieć, naukowcy sprawdzili wiele teorii przemieszczania posągów, w tym zestawy okrągłych kłód, lin i drewnianych sań.

W 1986 r. czeski inżynier Pavel Pavel próbował sprawdzić pewną teorię wraz z norweskim podróżnikiem Thorem Heyerdahlem i ekipą 17 pomocników. Usiłowali transportować 4-metrowego, 8-tonowego moai w pozycji pionowej, wykonując nim skrętne ruchy. Uszkodzili jednak podstawę rzeźby i musieli przerwać eksperyment.

Rok później amerykański archeolog Charles Love wraz z 25-osobowym zespołem umieścił posąg podobnej wielkości na drewnianych saniach i przesuwał je po rolkach, pokonując 45 m w 2 min. A co z teorią mówiącą o kołysaniu?

Swingowym ruchem

W 2012 r. dwóch archeologów sprawdziło, czy posągi wykonywano w ten sposób, by dało się je transportować w pionie, kołyszącymi ruchami, używając jedynie siły ludzkich mięśni i lin.

Terry Hunt pracujący na Uniwersytecie Hawajskim i Carl Lipo z Uniwersytetu Stanu Kalifornia w Long Beach przedstawili ten pomysł wraz z archeologiem Sergio Rapu. Zauważyli, że wydatne brzuchy figur pozwalają łatwo przechylać je do przodu, a ich ciężkie podstawy w kształcie litery D umożliwiają kołysanie moai na boki, dzięki czemu rzeźby wykonują ruchy przypominające chodzenie.

W ramach swoich eksperymentów Hunt i Lipo wykazali, że ekipa licząca zaledwie 18 ludzi, wyposażona w trzy mocne liny, przy odrobinie wprawy jest w stanie łatwo i stosunkowo szybko przemieszczać 3-metrową, ważącą 4,5 tony replikę posągu. W ciągu 40 min przesunęli rzeźbę o 100 m.

– Eksperci mogą sobie mówić, co chcą – powiedział Suri Tuki, przewodnik wycieczek z wyspy. – My znamy prawdę. Te posągi chodziły.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama