Reklama

Niewielki przedmiot, plastikowy pręcik o wymiarach 4 cm x 2 mm ma dozować organizmowi hormony, które hamują możliwość zajścia w ciążę. Czas jego działania ocenia się na około 5 lat, a następnie powinno się go wymienić. Podobnie jak w wielu innych takich samych procedurach został zaszyty pod pachą kobiety.

Reklama

Wcześniej pacjentka korzystała z podobnego rozwiązania bez żadnych kłopotów. Zabezpieczanie w ten sposób rozpoczęła w 2010 roku, a wymianę na nowe miała w 2013 roku. Najnowszy implant jednak zaczął wywoływać niestandardowe krwawienia w obszarze waginy. Dlatego w 2017 roku lekarze zdecydowali się na operacyjne usunięcie przedmiotu. Problem w tym, że gdy kobieta trafiła na stół operacyjny chirurdzy nie mogli odnaleźć we wskazanym miejscu plastikowego pręcika.

Dopiero prześwietlenie promieniami Roentgena pozwoliło go zobaczyć. Przedmiot został odnaleziony w lewym płucu pacjentki. Portugalska pacjentka z 2017 na szczęście przeszła operację bez kłopotów i szybko wróciła do zdrowia.

Wkładki hormonalne, wedle badań mają bardzo wysoką skuteczność, jednak przy ich wszczepianiu konieczna jest wyjątkowa precyzja. Zbyt głębokie umieszczenie pod skórą może zwiększyć ryzyko przemieszczenia.

Autorzy omówienia w BMJ Case Reports piszą, że takie przypadki są niezmiernie rzadkie, choć zdarzały się wcześniej. W 2017 roku czasopismo Obstetrics & Gynecology Science opisało koreański przypadek trzydziestosiedmiolatki, u której implant antykoncepcyjny także trafił z ramienia do płuc.

W 2015 roku w brytyjskim Birmingham Queen Elizabeth Hospital operowano kobietę, u której wkładka trafiła do krwiobiegu, przepłynęła przez serce i trafiła do tętnicy płucnej, gdzie utknęła. Interwencja lekarzy uratowała kobiecie życie, wcześniej jednak, jak sama opisywała, doświadczyła „bólu nie do zniesienia”.

W Chinach, w 2017 roku, zanotowano przypadek kobiety, której wkładka domaciczna „przewędrowała” do pęcherza moczowego.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama