Reklama

Ile jest osób na świecie, które zajmują się tym samym co ty?

Nurków jaskiniowych, którzy starają się wytyczać nowe granice wyczynu, pewnie kilkunastu. Finowie są mocni, Amerykanie i Francuzi też. Wszyscy się znamy. Nawet jeśli nie osobiście, to i tak uważnie śledzimy swoje dokonania. Inspirujemy się wzajemnie do działań.

Reklama

Co w twojej ocenie czyni cię dobrym nurkiem jaskiniowym?

Woda jest obcym środowiskiem dla człowieka, więc opanowanie psychiczne i sprawność fizyczna są niezbędne. Podczas eksploracji jaskiń każdy błąd lub awaria mogą zakończyć się śmiercią. Dodatkowo przydają się kreatywność, upór i wiedza pozwalające szybko wychodzić poza utarte schematy. Żeby nurkować tak głęboko, musiałem wielokrotnie sam konstruować wiele elementów sprzętu. Również dla dobrego poznania detali i zrozumienia ich działania. Kiedy składałem swój pierwszy aparat oddechowy o obiegu zamkniętym, tzw. rebreather, najczęściej zaopatrywałem się w sklepach zupełnie niezwiązanych z nurkowaniem, np. budowlanych. Kupowałem tam wszystkie części: łączniki, rurki, obejmy, filtry, kleje itp. Poza tym moja praca w TOPR oraz wiele lat uprawiania wspinaczki, narciarstwa, speleologii i paraglidingu pozwoliły szybciej i pełniej pojąć istotę nurkowań jaskiniowych.

Rekordowe pomiary w Hranickiej Propasti zajęły ci aż 20 lat. Dlaczego trwało to tak długo?

Hranická Propast stała się osią mojej działalności nurkowej od chwili, kiedy po raz pierwszy tam trafiłem. Podporządkowałem jej wiele elementów swojego życia. Ale równolegle, na zakładkę, realizowałem projekty w innych rejonach świata. W Meksyku, w Afryce, na Pacyfiku, na Bałkanach, we Francji, Włoszech, w Norwegii i Niemczech. Nie da się zacząć czegoś jednego dnia, skończyć drugiego, a trzeciego zająć się czymś nowym. Wiele zależy od pogody, ludzi, czynników losowych. Jeśli jestem w danym miejscu, a pogoda się zaczyna psuć, to bez zbędnego zastanawiania się zmieniam rejon, przekonstruowuję zespół i logistykę i już po paru dniach jestem w innej części świata. Dzięki temu wszystkie projekty nieustannie idą do przodu. Może nie za szybko, ale konsekwentnie. Teraz akurat jest taki czas w moim życiu, kiedy wiele z nich zbliża się do wyznaczonego przed laty celu. Oprócz Hranickiej Propasti w 2016 r. wyeksplorowaliśmy też jaskinię Viroit w Albanii do głębokości 278 m. Zajęło to cztery lata. Po siedmiu latach działań w moim ukochanym Meksyku jesteśmy z kolei o włos od odkrycia najdłuższego zalanego systemu jaskiń na świecie.

To gdzie teraz będziesz nurkował?

Meksyk na jesieni, tam do sukcesu brakuje już naprawdę niewiele. Bałkany: głównie Albania, Bośnia i Hercegowina, Macedonia. Okazuje się, że to rejony, gdzie do tej pory nikt za wiele nie dokonał. Powoli też kieruję swój wzrok ku Afryce i Azji. Zwłaszcza ku Chinom, kompletnie nurkom nieznanym.

Czy zdarzało się, że pod wodą ocierałeś się o śmierć?

25 lat temu nurkowanie jaskiniowe było w Polsce w powijakach. Nie mieliśmy od kogo się uczyć. Nie było podręczników ani żadnej łatwo dostępnej wiedzy. Szukaliśmy wycinków z gazet, skserowanych zachodnich podręczników. Ale i tak uczyliśmy się głównie na własnych błędach. Tak, na pewno ocieraliśmy się wtedy o śmierć. Choć tak naprawdę nigdy nie jesteś w stanie ocenić, jak była blisko.


Krzysztof Starnawski, Człowiek ekstremalny – speleolog, płetwonurek, taternik, ratownik GOPR. Rekordzista świata w nurkowaniu z obiegiem zamkniętym (283 m w 2011 r.). We wrześniu 2016 r. odkrył najgłębszą zalaną jaskinię świata, czeską Hranicką Propast, która ma co najmniej 404 m.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama