W tym artykule:

  1. Młodość Francisa Drake'a
  2. Pierwsza krew
  3. Przyczajony smok
  4. Dookoła świata przez południe
  5. Cień Magellana
  6. Zdradliwy akwen pokonany przez tylko 4 ekspedycje
  7. Odyseja Złotej Łani
  8. Tajemnica siedmiu miesięcy
Reklama

Był morskim rozbójnikiem w służbie królowej Elżbiety, a zarazem wielkim odkrywcą. To on odnalazł jedną z najsłynniejszych cieśnin świata, nazwaną Cieśninę Drake’a. Zapewne też jako pierwszy Europejczyk dotarł do Alaski. I choć znany jest jako morski awanturnik, w rzeczywistości był to człowiek inteligentny, sprawiedliwy i łagodny. Francis Drake dbał nie tylko o własną załogę, ale nawet o jeńców, szanował również swoich przeciwników.

Młodość Francisa Drake'a

Urodził się w roku 1542 lub 1543. To ostatnie lata panowania króla Henryka VIII (zm. 1547), po którym na krótko tron objął jego małoletni syn Edward (zm. 1553), a potem nastały rządy Marii Tudor, która wprowadziła w kraju katolicki terror.

Ojciec Francisa, utrzymujący rodzinę z gospodarstwa rolnego, udzielał się także jako protestancki kaznodzieja, dlatego musiał się ukrywać. Dzięki temu Francis spędził dziecięce lata żyjąc we wnętrzu wraku tkwiącego przy brzegu rzeki Medway w pobliżu ujścia Tamizy, gdzie naprawiano uszkodzone w bitwach okręty. To tam wśród żeglarzy i szkutników po raz pierwszy zetknął się z opowieściami, które miały zaważyć na całym jego życiu. Z czasem ojciec oddał go na praktykę u znajomego kapitana statku handlowego.

Szczęśliwie dla Drake’a, 17 listopada 1558 r., po śmierci Marii Tudor, rządy objęła kolejna córka Henryka. Utalentowana 25-letnia Elżbieta I. Odziedziczyła kraj w ruinie, zniszczony wojnami religijnymi. W tej sytuacji ważne było znalezienie nowych rynków i źródeł bogactw, a najbardziej kuszące wydawały się niespożyte zasoby Orientu i Nowego Świata.

Tylko trzeba jeszcze się było do nich dostać, tymczasem Anglia do tego momentu przespała szansę na udział w wielkich odkryciach i podbojach. Świat kontrolowały Hiszpania i Portugalia, które na mocy traktatu z Tordesillas (1494) podzieliły swoje strefy wpływów wzdłuż linii wyznaczanej mniej więcej przez południk 46 stopni. I nie życzyły sobie konkurencji.

Islamscy piraci siali postrach na Morzu Śródziemnym. Bracia Barbarossa nie brali jeńców

Bracia Barbarossa byli ambitnymi i okrutnymi rozbójnikami morskimi. Ci islamscy piraci zupełnie zmienili układ sił na południowym krańcu Europy.
Model statku Barbarossy
Model statku Barbarossy fot: Wikimedia Commons

Pierwsza krew

Angielscy możnowładcy wyczuli szansę i inwestowali w przedsięwzięcia śmiałych kupców. Jednym z nich był John Hawkins, który w październiku 1567 r. opuścił Plymouth na czele ośmiu statków. Wśród nich był barkas „Judith” pod komendą młodego kapitana Francisa Drake’a, który już wówczas połowę życia spędził na morzu.

Flota Hawkinsa skierowała się na Karaiby z niezbyt legalnym, ale za to prostym planem: mieli podpływać do kolejnych portów z towarami i przekonywać miejscowe władze do podjęcia handlu wbrew zakazowi hiszpańskiego króla. Wprawdzie ze względu na delikatną sytuację polityczną królowa Elżbieta nie udzieliła wyprawie oficjalnego poparcia, jednak przymykała oko na jej działalność.

Plan działał nieźle, bo karaibscy gubernatorzy mogli udawać, że zostali do wpuszczenia Anglików przymuszeni siłą. Jednak szczęście odwróciło się od flotylli i po długim sztormie musiała zawinąć do głównego atlantyckiego portu Meksyku w San Juan de Ulúa, aby dokonać pilnych napraw i uzupełnić zapasy słodkiej wody. Gdy pojawili się tam 16 września 1568 r., Hawkins wysłał część ludzi na ląd, by przejęli kontrolę nad działami broniącymi wejścia do portu.

Pech chciał, że następnego dnia na horyzoncie pojawiła się flota 11 hiszpańskich statków handlowych eskortowana przez dwa okręty wojenne. Do Meksyku przybywał właśnie nowo mianowany wicekról Nowej Hiszpanii. Hawkins stanął przed dylematem. Dzięki armatom na swoich statkach i na brzegu mógł uniemożliwić Hiszpanom wejście do ich własnego portu, ale to byłoby jawnym aktem wojny. Z drugiej strony, wpuszczając Hiszpanów, ryzykował, że zaatakują go zarówno załogi statków, jak i miejscowy garnizon.

Po zapewnieniu, że nie mają agresywnych zamiarów, nowo przybyli wpłynęli do portu. Jednak już 23 września Hiszpanie zaatakowali Anglików od strony morza i lądu. Rozgorzała bitwa. Po wielu godzinach oba hiszpańskie galeony zostały zatopione, ale spośród okrętów Hawkinsa tylko dwóm udało się wyrwać na wolność. Ucieczkę poprowadził Drake na „Judith”.

Oba statki były przeładowane i stu żeglarzy zgłosiło się na ochotnika, że wysiądzie na ląd, by przejść do oddalonej o 1500 mil kolonii hugenockiej w Kalifornii. Nie wiedzieli, że kolonistów wymordowali już Hiszpanie. W sumie – różnymi drogami i po wielu miesiącach – do Anglii wrócili tylko Drake, Hawkins i niespełna stu żeglarzy. Kiedy zdali królowej raport o hiszpańskiej zdradzie, stało się jasne, że szanse na pokojowy handel z Nowym Światem zostały pogrzebane.

Przyczajony smok

Drake miał własny pomysł na rewanż. Po krótkim rekonesansie na dwóch statkach użyczonych mu przez Hawkinsa w lutym 1571 r. pojawił się w okolicach Przesmyku Panamskiego. A dokładnie na rzece Chagres, którą transportowano na atlantycką stronę ogromne ilości złota i srebra zrabowane przez Hiszpanów z dawnego imperium Inków na obszarze Ekwadoru, Peru i Chile. Skarby trafiały najpierw do portu w Panamie, a następnie przez przesmyk przewożono je do miasteczka Nombre de Dios, skąd co roku odbierała je królewska flota.

Drake pod samym nosem Hiszpanów łupił statki i porty, czasem zabierając bogactwa wprost z nabrzeża. Z grupą dwudziestu śmiałków atakował pinasą – czyli zaopatrzoną w żagle i wiosła szalupą umożliwiającą mu tak skuteczne chowanie się na przybrzeżnych płyciznach, że choć wszyscy wiedzieli o jego działalności, nie udało się ani go schwytać, ani odnaleźć jego kryjówki, gdzie stał statek, którym przybył z Anglii. Po udanym sezonie obładowany kosztownościami wrócił do ojczyzny.

Szybko wyruszył w kolejną podróż, wciąż bez oficjalnego listu kaperskiego, ale za cichym przyzwoleniem królowej i z jeszcze ambitniejszym planem. Pod koniec maja 1572 r. z dwoma statkami opuścił Plymouth na czele 73 starannie dobranych ludzi, z których prócz niego nikt nie ukończył jeszcze trzydziestki. Wieźli ze sobą trzy prefabrykowane pinasy do poskładania na miejscu.

Tym razem Drake postanowił uderzyć w samo serce panamskiego transportu i ograbić skarbiec w Nombre de Dios. Na czele swoich śmiałków udało mu się przeniknąć do miasta (którego plan poznał od jeńców i wyzwolonych przez siebie niewolników). Dotarli do domu gubernatora, gdzie znaleźli aż zbyt dużo srebra, żeby je ze sobą zabrać. Musieli skupić się tylko na złocie. Jednak w drodze do skarbca El Draque (smok) – jak nazywali angielskiego korsarza Hiszpanie – nagle stracił przytomność.

Jak się okazało, nikt nie zauważył, że w ulicznej potyczce został postrzelony w nogę! Zemdlał z powodu upływu krwi. Dlatego jego ludzie, zamiast ruszać do skarbca, wycofali się, by uratować uwielbianego przywódcę. Drake doszedł do siebie, ale stracił element zaskoczenia. Kolejny atak na skarbiec nie wchodził już w grę. Zamiast tego wybrał się więc do pobliskiej Cartageny, gdzie… ukradł trzy hiszpańskie statki!

Lecz zdobyte łupy nie mogły się równać z tymi, które utracił. Wtedy postanowił sprzymierzyć się z cimarrones – zbiegłymi niewolnikami zajmującymi się rozbojem na górskich szlakach, którymi karawany mułów transportowały złoto. Kiedy obłowił się, ruszył do Anglii. Dopłynął tam 9 sierpnia 1573 r. nie tylko z wielkimi łupami, ale i z nowymi planami. Bo z cimarrones Drake po raz pierwszy zobaczył oba oceany po dwóch stronach przesmyku. I wtedy wpadł na śmiały pomysł, by zaatakować Hiszpanów od strony Pacyfiku.

Dookoła świata przez południe

Drake wrócił w niezbyt fortunnym momencie. Napięcie między Anglią a Hiszpanią rosło i jego sukcesy mogły zostać uznane za prowokację. Korsarz przyczaił się więc na kilka lat. Zapewne spędził je, chroniąc wybrzeża Irlandii już na oficjalnej służbie Elżbiety. I planował kolejną, największą z przygód. Tym razem królowa w pełni poparła projekt ekspedycji, której cel utrzymywany był przed innymi w ścisłej tajemnicy. Na dworze angielskim roiło się od hiszpańskich szpiegów i gdyby ci dowiedzieli się o planach Drake’a, misji groziłaby klęska. Wyprawa wyruszyła 13 grudnia 1577 r. Oficjalny cel stanowiła Aleksandria, ale gdy Anglia zniknęła za horyzontem, Drake wyjawił 164-osobowej załodze pięciu statków, że w istocie ruszają w podróż dookoła świata!

Pierwszym przystankiem było marokańskie wybrzeże, gdzie doszło do potyczki z miejscowymi, którzy wzięli ich za Portugalczyków. Po drodze do Wysp Zielonego Przylądka Anglicy zarekwirowali trzy hiszpańskie statki rybackie i dwie portugalskie karawele (pasażerów i załogę odesłali na ląd). Przez całą podróż Drake bardzo dbał o swoich ludzi: kładł nacisk na jak najczęstsze uzupełnianie zapasów wody, świeżych warzyw i owoców. Tylko z dręczącymi ich wszami nie mógł sobie poradzić. Pomógł mu przypadek – wyginęły w palącym słońcu, gdy na równiku na chwilę utknęli bez wiatru.

Podróż po Indiach Zachodnich sir Francisa Drakesa fot. domena publiczna / Giovanni Battista

Gdy znów ruszyli ku ujściu La Platy, Anglicy pierwszy raz zetknęli się z rdzennymi mieszkańcami Ameryki. Zaskakujące, ale udało się zachować przyjazną atmosferę, a nawet… potańczyć, bo Drake wiózł ze sobą muzyków, którzy codziennie grali mu do kolacji. Doszło też do wymiany darów, choć nie zawsze dobrowolnej – jeden z Indian zerwał kapitanowi czapkę z głowy i uciekł. Drake zakazał jednak karania miejscowych, których i tak już ciężko doświadczyli Hiszpanie.

Cień Magellana

W obliczu nadchodzącej zimy, walcząc z kolejnymi sztormami, żeglarze szukali kryjówki, w której mogliby zaczekać przed wejściem w pełną niebezpieczeństw Cieśninę Magellana. Cztery statki, którymi teraz dysponował Drake, wymagały remontu, a ludzie musieli nabrać sił.

Za schronienie obrali Port St. Julian (obecnie Puerto San Julian w Argentynie). I tu zaczęły się kłopoty. Po początkowym przychylnym przyjęciu miejscowi zaatakowali Anglików, zabijając dwóch z nich. Drake znów nie pozwolił na odwet, podejrzewając, że incydent jest zemstą za okrucieństwa Magellana, który w tym samym miejscu zatrzymał się 58 lat wcześniej. Niestety, oprócz tego wybuchł konflikt między kilkoma szlachcicami (reprezentującymi sponsorów ekspedycji i wysłanymi na wypadek nawiązania oficjalnych kontaktów dyplomatycznych) a Drakiem i żeglarzami.

Thomas Doughty – ambitny i arogancki arystokrata, który od początku wyprawy podważał autorytet jej wodza – został postawiony przed sądem, oskarżony o bunt i zdradę. Gdy okazało się, że przed wyruszeniem w rejs omawiał z kimś w Anglii nieoficjalny cel podróży, został uznany za winnego i skazany na ścięcie. Wyrok wykonano 2 lipca 1578 r.

Kłopot był też ze statkami. Drake miał ich coraz mniej, bo zużywały się i brakło załogi. Teraz zdecydował, że jeden zostanie zużyty na opał, a pozostałe trzy gruntownie odnowione. Przed wyruszeniem w rejs jego ludzie znaleźli jeszcze szubienicę ustawioną przez Magellana. Okrętowy cieśla zrobił z niej… kufle do piwa – jako makabryczną pamiątkę z miejsca, które było sceną tylu dramatów.

Wyprawa ruszyła 17 sierpnia, poprzedzona dość rewolucyjnym (jak na tamte czasy) przemówieniem kapitana. Oznajmił, że odtąd wszyscy będą pracować po równo, arystokraci z żeglarzami, a jeśli komuś się to nie podoba, jeden statek może wrócić do Anglii. Na powrót nie zdecydował się nikt. Trzy dni później wyprawa dotarła do osławionej Cieśniny Magellana. 21 sierpnia Drake oficjalnie zmienił nazwę swojego głównego statku z „Pelican” na „Golden Hinde” (Złota Łania). I był to początek legendy jednego z najsłynniejszych żaglowców w historii.

Zdradliwy akwen pokonany przez tylko 4 ekspedycje

Przed angielską wyprawą Cieśninę Magellana udało się pokonać ledwie czterem ekspedycjom, z ogromnymi stratami. Ten zdradziecki akwen w kilku miejscach tak się zwęża, że manewrowanie żaglowcem staje się niemal niemożliwe, zaś okoliczne góry powodują powstawanie nagłych i potężnych wichrów. Mimo to trzy statki Drake’a pokonały ją w 16 dni, czyli co najmniej miesiąc szybciej niż ktokolwiek wcześniej (rekord utrzymał się przez następnych kilka stuleci!). Jednak tuż po wyjściu na Pacyfik uderzył w nich potężny sztorm, który zatopił barkas „Marigold”. Pozostałe dwa okręty się rozdzieliły, a kapitan „Elisabeth” skorzystał zokazji i zawrócił do Anglii.

Przez ponad miesiąc „Golden Hinde” parła na północ, a kolejne sztormy spychały ją na południe. W połowie października Drake odkrył, że Ziemia Ognista, oddzielona zdradliwą cieśniną od Ameryki, nie jest (jak sądzili wtedy geografowie) krańcem wielkiego południowego kontynentu zwanego Terra Australis Incognita.

Była tylko wyspą, za którą leżą kolejne. Dziewięć dni później, zdmuchnięty przez następny sztorm jeszcze dalej, Drake dokonał kolejnego odkrycia. Zobaczył, że istnieje miejsce, w którym wody Atlantyku i Pacyfiku się łączą. Okazało się, że jeżeli gdzieś dalej istotnie jest Południowy Kontynent, to Amerykę dzieli od niego potężna cieśnina – dziś nosząca właśnie imię swojego odkrywcy.

Polscy piraci siali postrach na morzach. Korsarze znad Wisły łupili statki i służyli królom Polski

Niektórzy wrócili w rodzinne strony i zrobili kariery w wojsku, po innych ślad zaginął. Polscy piraci byli niegdyś postrachem mórz.
Polscy piraci siali postrach na morzach. Korsarze znad Wisły łupili statki i służyli królom Polski (fot. public domain)
Polscy piraci siali postrach na morzach. Korsarze znad Wisły łupili statki i służyli królom Polski (fot. public domain)

Odyseja Złotej Łani

Gdy z końcem października sztormy nieco ucichły, Drake rozpoczął łupieski rajd po niczego nie spodziewających się hiszpańskich portach w okolicach Chile i Peru. Po tej stronie kontynentu Hiszpanie czuli się bezpieczni, a ich statki pełne były skarbów. Drake zajmował miasta, kradł żaglowce, brał jeńców, próbował też wyzwalać uwięzionych korsarzy.

Kilkakrotnie atakowany przez Indian, nie używał przeciw nim armat, by – jak argumentował – nie dołączać się do cierpień przysporzonych przez hiszpańskich okupantów. Obiecał nawet, że wróci z większą flotyllą, by wyzwolić tubylców spod ich władzy. Kulminacją ataku było przechwycenie obładowanego złotem statku „Nuestra Señora de la Concepcion”. Drake podpłynął do niego, udając statek kupiecki (ciągnął za sobą wypełnione wodą dzbany, żeby zwolnić). Zdobył tyle złota i klejnotów, że pod koniec rajdu wymienił balast „Golden Hinde” na czyste srebro! Choć poszukiwała go już cała hiszpańska flota Pacyfiku, zakończył rozboje dopiero w kwietniu 1579 r., po czym zniknął gdzieś na oceanie. Wrogowie wypatrzyli go dopiero siedem miesięcy później, gdy zaatakował portugalską karakę koło Filipin.

Potem na Molukach (Wyspach Korzennych) Drake zagościł na dworze sułtana Babu z wyspy Ternate. Ten zgotował Anglikom królewskie przyjęcie, epatując bogactwem. Opasły sułtan wystąpił obwieszony złotem, a niewolnicy chłodzili go drogocennymi wachlarzami. Fortuny dorobił się na handlu poszukiwanymi w Europie goździkami. Nie zawsze było jednak tak przyjemnie: w okolicach Celebes „Golden Hinde” utknęła na rafie i wyprawa o mało się tam nie zakończyła.

Tajemnica siedmiu miesięcy

Drake, opłynąwszy Przylądek Dobrej Nadziei, wrócił do Plymouth 26 września 1580 r. Był pierwszym kapitanem, który od początku do końca okrążył kulę ziemską. Poza tym zdobył olbrzymie skarby: około 30 ton złota, srebra i klejnotów. Królowa obdarowała Drake’a zaszczytami, jednak szczegóły pokonanej przez niego trasy otoczono tajemnicą, a wszyscy uczestnicy wyprawy pod karą śmierci zobowiązani byli do dyskrecji.

Co ciekawe, dopiero pod koniec XX w. udało się rozwiązać tajemnicę – po drobiazgowej analizie wykonanych przez żeglarza szkiców i porównanu ich z zachodnim wybrzeżem Ameryki Północnej – co się działo w ciągu owych tajemniczych siedmiu miesięcy w 1579 r., gdy przepadł na Pacyfiku, a wrogowie wypatrzyli go dopiero w okolicach Filipin. Okazało się, że w tym czasie dotarł do Kalifornii, a nawet do Alaski! Potwierdził też istnienie wejścia od strony Pacyfiku do słynnego Przejścia Północno-Zachodniego (którego poszukiwania zajęły Anglikom następnych kilka stuleci).

Reklama

Drake pływał jeszcze kilkanaście lat. Zmarł w 1596 r. – oczywiście na statku. Niedaleko Panamy, wokół której znów krążył, atakując Hiszpanów. Ciało Drake’a, w pełnej zbroi, oddano morzu. Dziś nurkowie szukają w głębinach kości legendarnego „Smoka”, ale na razie bez rezultatu.

Reklama
Reklama
Reklama