10/2013
Odwieść od prostego widzeniaMartyna Wojciechowska: Niewiele osób w Polsce wie o National Geographic tyle co Ty. Jak Twoim zdaniem zmienił się ten magazyn przez ponad ćwierć wieku, od kiedy się w nim pojawiłeś? Tomasz Tomaszewski: Myślę, że jego ewolucja jest odbiciem tego, co generalnie wydarzyło się z fotografią. Mamy cyfrową technologię, aparaty dzisiaj są mniej inwazyjne, małe, ludzie nie boją się robienia zdjęć. Fotografia przestała być zawodem, bardziej stała się doświadczeniem, zajęciem. National Geographic pozostał jednak czymś wyjątkowym, jedną z niewielu już wysp, gdzie mówi się o wartościach. Pokazuje fotografię, która odwodzi nas od potocznych doświadczeń, prostego widzenia. MW: Obecnie zdjęcia robi każdy, mamy do czynienia z hiperzalewem zdjęć i dowolną interpretacją rzeczywistości. TT: Nie chcę być źle zrozumiany, nie występuję przeciwko temu, żeby ludzie fotografowali. Ale żeby fotografię nazwać dobrą, poza swoją wizualną komplikacją musi zawierać jakąś treść. Jest bardzo mało takich publikacji, w których ja, ze swoim doświadczeniem, potrafię wyłowić rzeczy nadzwyczajne. Kiedyś zanim człowieka dopuszczono do przestrzeni publicznej, aby dzielił się swoimi koncepcjami, sprawdzano go przez wiele lat. Musiał udowodnić nie tylko swoje zdolności wizualne, ale też zaistnieć jako intelektualny partner, reprezentować i wartości, i wiedzę. Dziś nikt nikogo nie sprawdza, w związku z tym miliony zdjęć oglądanych tworzą odnośnik, który jest wyznacznikiem dla pozostałych. To mnie niepokoi. MW: Co zatem trzeba zrobić, żeby zostać fotografem NG? TT: Fotografa wysyła się w teren, by przyniósł zdjęcia, które będą prowokowały pytania, pobudzały do refleksji. To wielka odpowiedzialność, bo ten magazyn dociera do 10 mln osób na świecie. Kent Kobersteen, który przyjmował mnie do pracy w magazynie, znalazł zaledwie sześciu takich fotografów w ciągu 26 lat pracy na stanowisku dyrektora działu fotografii.
Specjalny numer poświęcony fotografii
Pod flagą NG
Ryzykanci
Odkrywcy
Skaner
Wielki Konkurs Fotograficzny: Dziewiąta edycja naszego konkursu dobiegła końca. Czas zatem na publikację
zwycięskich fotografii – wraz z komentarzami ich autorów.
Fotoreportaż: Niemal każda fabryka może być interesującym miejscem dla fotografa. Cóż dopiero, gdy są to cukrownie z maszynami i technologią sprzed stu lat funkcjonujące od czasów kolonialnych na indonezyjskiej Jawie.
Puszcze złota: Jedno z największych i potencjalnie najbogatszych państw Afryki jest dziś nędzarzem trawionym przez dziką przemoc. A wszystko przez niewiarygodną obfitość minerałów, z powodu których Kongo od lat nie zna pokoju. Czy fotografia może wydobyć ten konflikt z zapomnienia?
Twarze Ameryki: „Etniczny tygiel” w wypadku USA to slogan, który ma swoje estetyczne konsekwencje. Mieszanka typów fizycznych ze wszystkich niemal zakątków globu owocuje bowiem oryginalną urodą obywateli. Zapraszamy do galerii fascynujących portretów Amerykanów.
Korea Północna: Obrazy z kraju odizolowanego od świata, w którym niemal wszystko jest tajne i objęte zakazem fotografowania, budzą szczególną ciekawość. Jak zresztą zdjęcia zza wszelkiego rodzaju kulis.
Parki inaczej: Czy camera obscura w dobie cyfrowej ma sens? Abelardo Morell pokazuje, że tak, tworząc za jej pomocą zdjęcia krajobrazów znanych, a jednak tajemniczych. Wiwat stara technika!
Cyfrowa wioska: Ludzkość nigdy jeszcze nie produkowała tylu zdjęć. Dziś można być fotografem, nie mając aparatu – wystarczy wyszukiwać atrakcyjne obrazy z automatycznych rejestratorów. Co ta inflacja oznacza dla siły oddziaływania i społecznej roli fotografii?
Tylko dla prenumeratorów
Fotograficzne zoo: Zdjęciowy katalog gatunków świata przyrody to ambitne zadanie. Okazuje się, że dziś
najlepszymi miejscami do jego budowania są... ogrody zoologiczne.