9/2013
Pomóc choćby jednej osobie Martyna Wojciechowska: Robisz dokumenty po to, by pokazać widzom coś, czego nie widzieli. To samo robi Towarzystwo National Geographic. Na ile hasło „Poznając świat, można go zmieniać i czynić lepszym” jest dla Ciebie aktualne? Ewa Ewart: Kilka razy wylano mi na głowę kubeł zimnej wody, ale wciąż wierzę w tę misję. Moje dokumenty powinny zmieniać świat. Niestety na ogół tak się nie dzieje. W filmie o Korei Północnej po raz pierwszy pokazaliśmy rzeczy straszne, które wyczynia reżim, ten współczesny Holocaust. Film zaprezentowaliśmy m.in. w Kongresie USA, a więc ludziom, którzy mają władzę, możliwości. Skończyło się na odgłosach przerażenia w trakcie seansu. Z czasem ograniczyłam oczekiwania. Ważne, by moje filmy pomagały jednostkom. Niech to będzie nawet jedna osoba lub kilka, jak w przypadku Dzieci Biesłanu, kiedy film pozwolił ludziom, którzy przeszli przez traumę ataku terrorystycznego, zamknąć bolesny rozdział. M.W.:Na naszych łamach staramy się też celebrować świat, prezentować jego najpiękniejsze miejsca. Gdzie one są dla Ewy Ewart? E.E.:Często miejsca piękne dla oka są traumatyczne dla duszy i ciała. Wyobraź sobie, że przedzierasz się przez kolumbijską dżunglę. Jesteś w otoczeniu nieprawdopodobnej przyrody, w miejscu, które wymaga refleksji, ale chwilę później rozmawiasz z uczestnikami wojny domowej i zdajesz sobie sprawę, że nijak tej urody świata nie pokażesz. Ja szybko się adaptuję, dopasowuję do warunków. Nawet w tej okrutnej Czeczenii.Obezwładniające góry Kaukazu ocierają się dla mnie o jakąś metafizykę. Chętnie wracam też do Brazylii, gdzie mam wspaniałych przyjaciół. M.W.: Mam nadzieję, że nasza flaga dotrze z Tobą w jakieś odległe miejsce. Niedługo znów lecę do Brazylii i nie ma to związku z pracą. Zawodowo – pewnie cię zaskoczę – wkrótce będę pracować w Polsce.
Pod flagą NG
Ryzykanci
Odkrywcy
Skaner
Fotoreportaż: Największe w Europie (około 2 tys. sztuk) skupisko pomnikowych dębów w wielkopolskim Rogalinie jest dla fotografa przyrody jak zaproszenie do pracy. Maciej Fiszer z zaproszenia skorzystał...
Wielki potop: Topniejące w coraz szybszym tempie lodowce stale podnoszą poziom mórz, tymczasem w metropoliach na wybrzeżach całego świata mieszkają miliony ludzi. Czy te miasta są skazane na zagładę? I gdzie znalazłyby się plaże, gdyby cały ziemski lód zamienił się w wodę?
Kinszasa: Stolicę Demokratycznej Republiki Konga, wielkiego kraju w sercu Afryki, trawią bieda, korupcja i przemoc. Sztuka wydawać by się mogła ostatnią potrzebą mieszkańców, tymczasem działalność artystyczna okazuje się jednym ze sposobów przetrwania w chaosie.
Kazuary: Te wielkie nielotne ptaki spokrewnione ze strusiami w samoobronie potrafią zabić człowieka pazurem. Nie ma w nich jednak nic krwiożerczego: to zjadacze owoców charakteryzujący się tym, że mają zindywidualizowaną fizjonomię. Całkiem jak ludzie.
Antarktyda: Co jest najgroźniejsze we wspinaczce na antarktyczne turnie? Wcale nie temperatura. Najbardziej niebezpieczne okazują się wiatry, które potrafią uderzyć w najmniej spodziewanym momencie, a mają siłę huraganu.
Wiwat porażka: Każda ludzka działalność obarczona jest ryzykiem porażki i wielu najsławniejszych eksploratorów naszej planety boleśnie doświadczało tej prawdy. Wszystkie takie wydarzenia niosły jednak także naukę, z której korzystali oni sami lub ich następcy.
Tylko dla prenumeratorów
Tongariro: Niesamowite pejzaże z filmu Władca pierścieni istnieją naprawdę. Choć trzeba ich szukać aż na antypodach, w nowozelandzkim parku narodowym Tongariro.
Zdjęcia Stuart Franklin