Reklama

Historie, które przerażają

„Zanim zostały sprzedane do tego samego domu publicznego, Sayeda i Anjali były typowymi nastolatkami, wychowanymi w podobnym środowisku, kilkaset kilometrów od siebie”.

To początek historii, która – mam nadzieję – szokuje i budzi niepokój w każdej osobie, która ją czyta. I motywuje do działania. Reportaż „Skradzione życie” Yudhijita Bhattacharjee pokazuje bowiem tragedię seksualnego zniewolenia dzieci dla zysku.

Reklama

Handel nieletnimi w celach seksualnych – przestępcza branża warta wiele miliardów dolarów – obejmuje cały świat i łapie w swoje sidła miliony dzieci. Większość w trakcie próby ucieczki przed nędzą, analfabetyzmem i zupełnym brakiem perspektyw. Większość ofiar to dziewczynki.

Praktycznie każdy kraj doświadcza tej plagi, ale niektóre części świata są przez nią dotknięte szczególnie. Są wśród nich indyjski stan Bengal Zachodni i sąsiadujący z nim Bangladesz, które kiedyś stanowiły jedną prowincję znaną jako Bengal.

„Jeden z szacunków rządowych sugeruje, że każdego roku 50 tys. dziewcząt jest przemycanych do Indii lub przez Indie. Przy czym liczba ta nie obejmuję dziewcząt sprzedanych na potrzeby prostytucji na terenie samego Bangladeszu” – pisze Bhattacharjee. Aby zwrócić uwagę na tę globalny problem, przedstawiamy rozdzierającą serce historię dwóch bengalskich dziewczynek, Sayedy i Anjali. Prawdopodobnie nakłonione do ucieczki przez swoich chłopaków, zostały sprzedany do domu publicznego, gdzie były wykorzystywane seksualnie do 20 razy dziennie i brutalnie bite przy próbach oporu.

Byliśmy w stanie przegotować ten materiał dzięki zaangażowaniu Bhattacharjee – autora współpracującego z National Geographic, który karierę rozpoczynał od materiałów traktujących o kryminalnych problemach Kalkuty – i Smity Sharmy, fotografa z Delhi, który dokumentuje ten problem od lat i którego zdjęcia ilustrują reportaż.

Reklama

W ciągu 132 lat od powstania National Geographic często zwraca uwagę na łamanie praw człowieka. Wciąż podnoszą nas na duchu reakcje naszych Czytelników. Dziękujemy, że czytasz National Geographic!

Reklama
Reklama
Reklama