3/2008
Zatrzymujemy się w miasteczku Cervia, tuż przy plaży, którą w całości osłaniają parasole. Co za szczęście, że podróżujmy poza sezonem. Nie niepokojeni brodzimy w ciepłej wodzie, zbierając wyrzucane przez fale kamyki i muszle. Połowa z nas wyznaje, że dla niej trasa właściwie mogłaby się już tu zakończyć. Jednak reszta nie ulega słabości i wkrótce ruszamy do Rimini, wielkiego kurortu nad Adriatykiem. Co nas podkusiło? Z każdym krokiem coraz bardziej czujemy, że tylko tracimy tu czas, przenosimy się więc do San Marino.
Nasz kamper sapie, ale dzielnie podejmuje wyzwanie. San Marino zajmuje bowiem pokaźnych rozmiarów wzgórze. W pewnym momencie Szymon oświadcza, że dalej już nie jedzie. Droga jest po prostu zbyt wąska i w każdej chwili możemy spaść. Zjeżdżamy na najbliższy parking. Przed nami po horyzont rozkłada się dywan wzgórz ozdobiony gdzieniegdzie wzorami miasteczek, wsi i autostrad, pod nami zaś jest… kilkusetmetrowa przepaść. Wychodząc na nocne zwiedzanie San Marino, na wszelki wypadek pod koła podkładamy kamienie. Pierwsze, co nas uderza po przekroczeniu bramy tego kamiennego miasta, to absolutna cisza i pustka. Chyba właśnie dzięki niej zakochujemy się w San Marino na zabój.
Spis treści czerwiec / lipiec 2008
Z życia naczelnej - Święto Naadam
10 najdziwniejszych hoteli
Bądź zielony – Tanzania
Berlin w 48 godzin
W poszukiwaniu straconego raju
Współczesny wóz Drzymały
Komu w drogę, temu Francja
Kamperem po Europie Włochy
W krainie fiordów i trolli