2/2015

Mój romans z podróżamiFascynacje przywiezione z podróży bywały rozczarowaniami. Za to na samym podróżowaniu nie zawiodłam się̨ nigdy.Bycie w podróży sprzyja zakochiwaniu się̨. Wiadomo: wolny czas, wolna głowa, dziecko nie płacze, skarbowy nie upomina się̨ o podatki, czyli ogólnie – inna, sprzyjająca uniesieniom okoliczność́ przyrody. Jednak wszystkie moje damsko-męskie fascynacje przywiezione z podróży zakończyły się̨ rozczarowaniem. Oto po powrocie do kraju zwykle okazywało się̨, że ten „pachnący przygodą”, nieogolony facet zupełnie nie potrafi odnaleźć́ się w dżungli życia i nie bez powodu siedzi głównie na afrykańskiej sawannie, kontemplując widoki. Dlatego wolę jednak zakochiwać́ się̨ w podróżach – w samym byciu w drodze, w przemieszczaniu się, docieraniu do celu lub włóczeniu się̨ bez celu, w spotkaniach z miejscowymi, próbowaniu lokalnej kuchni, zanurzaniu się̨ w kulturę̨ i zwyczaje.Każde z miejsc, które wybraliśmy dla Was i polecamy w tym walentynkowym wydaniu Travelera, skradło serca moje i całej Redakcji. Portugalia okazała się̨ niezwykle romantyczna, Australia w swojej surowości jest po prostu fascynująca, uwiodły nas plaże na Mauritiusie, a Las Vegas porwało w wir szalonej zabawy. Dla mnie to jednak romans z Antarktydą okazał się̨ najważniejszy. Przyznaję, że dla takiej miłości warto było pole- cieć na kraniec świata. A jakie miejsce Wy wspominacie z największym sentymentem?Martyna Wojciechowska