Reklama

Cenię miasta za ich nieustanną ewolucję. Weźmy choćby taką Kopenhagę, która jeszcze kilka dekad temu była miastem niemal upadłym, bez perspektyw, z dużą przestępczością. Dziś jest jedną z błyszczących i dumnych stolic światowego designu. Wyznacza kierunki w rewitalizowaniu starych pofabrycznych budynków, czy innych zaniedbanych miejskich przestrzeni, które mają służyć wspólnej integracji mieszkańców.

Reklama

To miasto stawiające na zieloną energię i drugie po Amsterdamie tak przyjazne dla rowerzystów – wiem, bo sama sprawdziłam. Stolica Danii to też jedno z kulinarnych centrów, gdzie narodziły się nowe trendy i działają dwie najlepsze restauracje świata: Geranium i Noma. Ale nie tylko w nich zjemy świetnie. Kopenhaga jest pełna miejsc, które rozpieszczą nasze podniebienie i nacieszą oczy.

A to zaledwie jedno z miast, o których przeczytacie w tym wydaniu specjalnym Travelera. Stolica Islandii Rejkiavik jest z kolei kameralna, nigdzie się nie śpieszy, żyje w swoim północnym tempie i jest przepustką do tamtejszej oszałamiającej natury, której najpiękniejsze fragmenty zaczynają się już kilka kilometrów za jej rogatkami. Wciąż pamiętam smak gęstej i pożywnej zupy z homara, serwowanej mi w portowej knajpce i ten kolor nieba – światło tam wyjątkowo sprzyja fotografom.

A taka włoska Matera, jedno z najstarszych nieprzerwanie zamieszkałych miast na naszym kontynencie, rozsławiona dzięki nowemu Bondowi. Jeszcze kilka lat temu praktycznie wyludniona, dziś budzi się do życia dzięki nowym restauracjom, hotelom i biznesom. To piękne, położone malowniczo na wzgórzu, kamienne miasto stało się nową gorącą atrakcją Włoch i miejscem absolutnie wartym odwiedzenia.

AGNIESZKA FRANUS
REDAKTOR NACZELNA

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama