Atlas wysp odległych
Kartografia jest osobną dziedziną literatury i to bardzo poetycką – przekonuje Judith Schalansky, autorka przepięknie zilustrowanej i wydanej książki poświęconej 50 najmniej znanym z wysp naszego globu, często zbyt małym, by trafić do użytkowych atlasów
Zgodzi się z nią każdy, dla kogo zarysowana morzami, rzekami i górami kartka jest czymś więcej.
niż tylko pomocą w podróży. Praca Schalansky to dowód na to, że aby docenić dobrą mapę, wcale nie trzeba ruszać się z domu. Do większości z miejsc przez nią opisanych czytelnik nigdy przecież nie dotrze. Mało tego, sama autorka już w podtytule książki przyznaje, że nie była na żadnej z wysp. Nie musiała – jej relacje i tak mocno działają na wyobraźnię. Pisze więc o miejscach tak tajemniczych, jak Floreana, Fangataufa, Diego Garcia, Thule czy Socorro, o antypodach Londynu, daltonistach z Pingelap, dzieciobójcach z Tikopii czy tonącej wyspie Takuu, a przede wszystkim o szaleńcach, którzy zdecydowali się osiedlić na tych wystających z oceanów czubkach wulkanów.