Baltic Adventure: ze Szwecji do Polski - wpław!
Pierwsza próba przepłynięcia Bałtyku wpław zakończyła się niepowodzeniem. "Trudno, następnym razem" mówi Remigiusz Gołębiowski, który odważył się podjąć tę próbę
Projekt „Baltic Adventure” to pierwsza próba przepłynięcia Morza Bałtyckiego wpław ze Szwecji do Polski. Brzmi bardzo odważnie: dwa dni, 160 kilometrów, 48 godzin bez snu, w wodzie - morderczy wysiłek dla ciała i umysłu. Tak trudne zadanie wyznaczył sobie Remigiusz Gołębiowski.
– Załatwiły mnie fale – tłumaczy. Z powodu kłopotów z żołądkiem po kilkunastu kilometrach mężczyzna zmuszony był zawrócić, jego lekarz zdecydował o przerwaniu akcji. Gołębiowski przestał przyjmować płyny, kiedy wciągnięto go na pokład, jego tętno wynosiło 40. Pojawiło się ryzyko hipotermii oraz zapaści.
Rzucił się na głęboką wodę
Polak od 2 lat przygotowywał się do realizacji projektu „Baltic Adventure”. Miał wypłynąć z plaży w szwedzkim Loderup, aby 2 dni później wynurzyć się w Kołobrzegu. Wszystko przy pomocy wyłącznie własnych mięśni, bez snu, z krótkimi przerwami na picie i jedzenie. Przeszkodą okazała się wysoka fala. – Mój żołądek nie dał sobie z tym rady – mówi pływak.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Udało się natomiast zrealizować inny cel. Pomysł Gołębiowskiego miał zwrócić uwagę na bezpieczeństwo w wodzie. Mężczyznę uderzyła rosnąca liczba utonięć oraz ograniczona liczba godzin nauki pływania w szkołach. Chciał pokazać, że warto pływać, ale trzeba robić to odpowiedzialnie. Udowodnił, że mimo przygotowania, trzeba czasem odpuścić.
- Trudno, następnym razem – podsumował swoją próbę.