Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Co się dzieje, gdy znajdujemy się w hałasie?
  2. Jakie stopnie trudności miał test?
  3. Czy mięśnie uszne gwarantują lepszy słuch?

Umiejętność strzyżenia uszami dla wielu gatunków jest kluczowa. Zwierzęta unoszą uszy albo zmieniają ich położenie tak, by małżowiny odwracały się w stronę źródła dźwięku. Większość ludzi nie ma takich możliwości. Nieliczni, którzy umieją ruszać uszami, robią to co najwyżej dla żartów.

Zdaniem badaczy, umiejętność poruszania małżowinami nasi przodkowie utracili 25 mln lat temu. Do końca nie wiadomo, dlaczego tak się stało. Po tamtych pradawnych czasach pozostała nam anatomiczna pamiątka. To szczątkowe mięśnie uszne. Oraz zawiadujące nimi obwody nerwowe, stanowiące swoisty neurologiczny relikt.

Naukowcy właśnie odkryli, że niekiedy potrafimy go aktywizować. Dzieje się tak, gdy intensywnie nasłuchujemy. Mięśnie uszne uaktywniają się wówczas, zupełnie jakbyśmy chcieli „zastrzyc uszami”.

Co się dzieje, gdy znajdujemy się w hałasie?

Wyobraźmy sobie, że znajdujemy się w głośnym barze. Są godziny lunchu, lokal jest pełen i wszyscy ze sobą rozmawiają. Siedzimy przy długim stole i próbujemy dosłyszeć, co opowiada koleżanka dwa miejsca dalej. Skupiamy się, ze wszystkich sił starając się wyłowić jej głos z całego otaczającego gwaru.

Taką właśnie sytuację spróbowali w laboratorium odtworzyć naukowcy z Uniwersytetu Kraju Saary. W roli koleżanki wystąpił audiobook czytany kobiecym głosem. Słuchać go miało 20 osób w wielu od 22 do 37 lat. Żaden z uczestników badania nie miał problemów ze słuchem. W przypadku każdego elektryczną aktywność mięśni usznych mierzyły czujniki przyklejane do skóry.

Jakie stopnie trudności miał test?

Eksperyment miał trzy poziomy trudności. W łatwej wersji testu oprócz audiobooka badani słyszeli również cichy podcast czytany męskim głosem. W zadaniu o średnim stopniu trudności naukowcy dodali do zestawu dźwięków drugi podcast z kobiecym głosem, podobnym do tego z audiobooku. W najtrudniejszym wariancie oba podcasty były odtwarzane głośniej i razem zagłuszały audiobook.

Każdy z nas ma trzy mięśnie małżowiny usznej: mięsień uszny przedni, tylny i górny (największy z nich). Wszystkie określa się jako mięśnie szczątkowe, co odzwierciedla, że generalnie są nam nieprzydatne. Jednak okazało się, że w czasie wyżej opisanych testów mięśnie te bardzo starały się „pomóc” swoim właścicielom.

– Te mięśnie, a szczególnie mięsień uszny górny, wykazują zwiększoną aktywność podczas zadań słuchowych wymagających wysiłku – powiedział Andreas Schröer, główny autor pracy opublikowanej w czasopiśmie „Frontiers in Neuroscience”.

Czy mięśnie uszne gwarantują lepszy słuch?

Na koniec testów naukowcy przepytali uczestników badania z treści audiobooka. Jak łatwo przewidzieć, czym test był trudniejszy, tym odpowiedzi badanych stały się mniej dokładne. Przyznawali oni przy tym, że w najtrudniejszej wersji musieli włożyć w nasłuchiwanie sporo wysiłku.

Znalazło to odbicie w aktywności ich mięśni usznych. Największy z nich – mięsień uszny górny – aktywizował się właśnie w najtrudniejszym teście. Jego ruch był jednak mikroskopijny albo wprost nie istniał. Nie jest też pewne, czy zwiększona aktywność elektryczna przekładała się na lepszy słuch.

Naukowcy przyznają, że próba była nieduża, a w teście wzięli udział ludzie młodzi, bez problemów ze słuchem. Stąd badania muszą zostać powtórzone na większej próbie. Dopiero wtedy okaże się, czy uda się znaleźć dla nich praktyczne zastosowania.

Reklama

Źródło: Frontiers in Neuroscience, phys.org, New Scientist, Guardian

Nasza autorka

Magdalena Salik

Dziennikarka i pisarka, przez wiele lat sekretarz redakcji i zastępczyni redaktora naczelnego magazynu „Focus". Wcześniej redaktorka działu naukowego „Dziennika. Polska, Europa, Świat”. Autorka powieści z gatunku fantastyki naukowej, ostatnio wydała „Płomień” i „Wściek”. Więcej: magdalenasalik.wordpress.com
Reklama
Reklama
Reklama