Bobry na wygnaniu
Jeszcze do niedawna bobry należały do gatunku zagrożonego wyginięciem i zostały objęte ścisłą ochroną. Była ona na tyle skuteczna, że pracowite te zwierzątka namnożyły się w zastraszającym tempie, zakładając coraz liczniejsze rodziny.
Upodobały sobie zwłaszcza województwo podlaskie i jak wynika z danych Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku spośród 45 tys. bobrów żyjących w Polsce, jedna trzecia z nich zamieszkuje białostockie, monieckie, sokólskie i suwalskie. Nic dziwnego, bo tereny piękne i jeszcze w miarę czyste ale…budowane przez nie tamy zalewają okoliczne pola i łąki, a ostre bobrowe ząbki niszczą drzewostan! I cóż z tego, że przyczyniają się do odtwarzania w środowisku pierwotnych stosunków wodnych, a w tworzonych przez nie zbiornikach rozpoczynają się procesy torfowiskowe i pojawiają rzadkie gatunki owadów wodnych, gdy rolnicy zaciskają zęby, a rybacy i wędkarze spluwają tytoniem na samo słowo: bóbr. Nieodpowiedzialne stworzonka za karę znajdują się teraz już tylko pod częściową ochroną, a na jesieni rozpoczynają się wielkie bobrowe odłowy i przesiedlenia. Łowczy okręgowy z Polskiego Związku Łowieckiego w Suwałkach, pan Jan Goździewski, podkreśla, że to tylko łagodzi konflikty w miejscach, gdzie są najbardziej dokuczliwe, gdyż prawdziwym problemem jest fakt, że nie ma ich gdzie przesiedlać, gdyż występują powszechnie. A na dodatek tam, gdzie jest ich dużo, zaczynają ze sobą walczyć, bijąc się o terytorialne wpływy. Stają się też sprytniejsze i dlatego w ich zlokalizowaniu myśliwym pomagają specjalne psy – norowce z grupy terierów, które nie są płochliwe i nie boją się wchodzić pod ziemię do bobrowych nor. Takie jesienne odłowy odbyły się na Stawach Dojlidzkich w Białymstoku – dwustu hektarowym gospodarstwie rybnym, gdzie długozębne „szkodniki” zdewastowały groble – myśliwi pojmali 20 kilogramową samicę, którą wywieźli do rezerwatu w okolice Krynek. Większy sukces odnieśli w Płocku, gdzie udało się złapać dwa dorosłe osobniki i dwa dwulatki, które zasiedliły tereny przemysłowe Orlenu. Ciekawskie bobry trafiły w okolice Garwolina. No cóż, kij ma dwa końce!
Tekst: Agnieszka Budo