Reklama

W ciągu sześciotygodniowej podróży polscy podróżnicy pokonali m.in. liczący prawie 1500 kilometrów odcinek wzdłuż Bajkalsko-Amurskiej Magistrali Kolejowej (BAM) z Siewierobajkalska do Tyndy – trasę nazywaną Mount Everestem off-roadu.

Reklama

Wyprawa dostarczyła też dary do wsi Wierszyna – „Małej Polski” na Syberii – oraz przemierzyła stepy Mongolii. - To było niesamowite, mimo kłopotów technicznych udało nam się pokonać całą trasę ‘o własnych kołach – powiedział organizator ekspedycji Michał Rej. – Pokonanie BAM-u było przeżyciem, którego nie da się zapomnieć i które trudno z czymkolwiek porównać. To była prawdziwa wisienka na torcie tej ekspedycji.

- Zebraliśmy ogromny materiał fotograficzny i video z Syberii i Mongolii. Mieliśmy m.in. okazję uczestniczyć w tradycyjnym mongolskim weselu, w jurtowisku gdzieś na stepie w okolicach Ułan-Bator – powiedział uczestniczący w wyprawie Piotr Stańczak. - Choć w Mongolii pojęcie ‘okolica’ jest nieco szersze niż u nas – dodał ze śmiechem.

- Rwące rzeki i głębokie brody, zniszczone mosty na BAM-ie, piaski i śniegi mongolskich stepów, bliskie spotkania z niedźwiedziami, naprawy samochodowe, spotkania z Polonią syberyjską, rosyjskimi off-roadowcami czy z prowadzącymi koczowniczy tryb życia mongolskimi pasterzami – ilość
i intensywność tych przeżyć była niesamowita –
powiedział Michał Rej. Uczestnicy wyprawy zadeklarowali, że nie była to ich ostatnia wizyta na Syberii i w Mongolii. - Mamy już kilka pomysłów na kolejne wyprawy, a poza tym nie potrafimy zbyt długo usiedzieć w jednym miejscu – mówili ze śmiechem.

Reklama

W wyprawie, która wystartowała 14 sierpnia br. z Warszawy, wzięło udział czterech doświadczonych polskich off-roadowców – Michał Rej, Piotr Stańczak, Paweł Szperliński i Szymon Stec. Podróżowali Land Roverem Discovery I i Toyotą Land Cruiserem VDJ 200 w wersji Africa.

Reklama
Reklama
Reklama