Chiński wirus dotarł do Europy? Zaostrzono środki bezpieczeństwa na polskich lotniskach
Na całym świecie wirusem 2019-nCoV zostało zainfekowanych ok. 800 osób, choć eksperci szacują, że faktyczna liczba zarażonych jest pięciokrotnie większa. Wiadomo o 26 ofiarach śmiertelnych. Wszystkie odnotowano w Chinach, tam też jest epicentrum choroby i najwięcej pacjentów poddanych kwarantannie.
- Jan Sochaczewski
PO PIERWSZE: ZAPOBIEGAĆ
Chiński wirus w Europie
W Wielkiej Brytanii przynajmniej 14 osób poddano kwarantannie a ich krew oddano do zbadania na obecność chińskiego wirusa. W czterech przypadkach wyniki przyszły negatywne, odnośnie pozostałych – w chwili pisania tego tekstu 24 stycznia – rezultatów jeszcze nie było. Rzecznik prasowy premiera Borisa Johnson przekazał mediom, że podejmowane przez służbę zdrowia środki ”mają jedynie charakter zapobiegawczy”.
– Nie będziemy jednak zaskoczeni, jeżeli ludzie przyjeżdżający z Chin do Wielkiej Brytanii będą zainfekowani wirusem – stwierdził w rozmowie z BBC prof. Paul Cosford, dyrektor ds. medycznych w Public Health England. Z wspomnianej 14-ki w najcięższym stanie był pacjent przyjęty do szpitala w Belfaście. Brytyjski MSZ ostrzega swoich obywateli przed podróżą do miasta Wuhan, loty z Chin są dokładnie monitorowane a pasażerowie ostrzegani i pouczani odnośnie zasad postępowania w wypadku, gdyby poczuli się chorzy.
Lotniska pod lupą
Największe ryzyko rozprzestrzenienia się wirusa po świecie dotyczy drogi powietrznej, nic dziwnego więc, że międzynarodowe porty lotnicze znalazły się pod lupą. W przypadku Polski władze epidemiologiczne oceniają ryzyko dotarcia wirusa z Wuhan na umiarkowane, ale takie jednak istnieje. Rzecznik lotniska Chopina w Warszawie zapewnił dziennikarzy, że jest ono przygotowane na ewentualne zagrożenie a ”służby monitorują sytuację”.
Tak samo poważnie sprawę traktuje polski narodowy przewoźnik. Do Chin, dokładnie do Pekinu, bezpośrednio ze stolicy Polski lata PLL LOT. Do Wuhan połączeń nie ma. - Bacznie się przyglądamy wszystkim doniesieniom w kontekście nowego koronawirusa. Jesteśmy w stałym kontakcie z WHO, Sanepidem, a także z MSZ. Na razie analizujemy uważnie sytuację - powiedział p.o. rzecznika spółki Michał Czernicki.
Większe środki zapobiegawcze, w tym np. kontrolę temperatury ciała pasażerów stosują lotniska krajów spodziewających się napływu turystów korzystających z wolnego z okazji Chińskiego Nowego Roku. Urządzenia skanujące zainstalowane są na lotniskach w Japonii, Korei Południowej a od 24 stycznia także w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. 23 stycznia w rzymskim porcie Fiumnicino takiej kontroli Włoski Czerwony Krzyż poddał 202 pasażerów ostatniego (przed zamknięciem lotniska) lotu z Wuhan.
Przed wstrzymaniem lotów bezpośrednich z Wuhan, urządzenia do skanowania ciepłoty ciała zainstalowano też na amerykańskich lotniskach w Nowym Jorku, Los Angeles, San Francisco, Chicago i w Atlancie. Władze Chin szacują, że tylko z powodu świąt na przestrzeni 40 dni ludzie odbędą 3 miliardy podróży po całym świecie.
Nowy przypadek w USA?
Władze hrabstwa Brazos, na północ od Houston w Teksasie sprawdzają, czy na terytorium USA jest już druga osoba zarażona 2019-nCoV. Chodzi o 20-paroletniego studenta, który wrócił z Wuhan w drugim tygodniu stycznia, czyli przed wprowadzeniem kontroli na lotniskach. O sprawie poinformowali na Facebooku tamtejsi lekarze.
Uczący się w Texas A&M University mężczyzna sam zgłosił się do placówki zdrowia z lekkimi symptomami przeziębienia. Jak podano w komunikacie, o tej porze roku stan zapalny górnych dróg oddechowych nie jest niczym nietypowym. Student uznał, że skoro wrócił z Wuhan i źle się czuje, musi się poddać kontroli. Próbka jego krwi trafiła do laboratoriów CDC, Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób a wynik powinien być znany do końca dnia 24 stycznia.
20 milionów ludzi pod kluczem
Chińskie władze poinformowały Światową Organizację Zdrowia oraz media, że na skutek nałożonych na własnych obywateli ograniczeń w podróżowaniu ok. 20 milionów osób z Wuhan i innych miast zatrzymano w domach. W Pekinie odwołano najważniejsze uroczystości i imprezy publiczne związane z Nowym Rokiem.
Ulice i centra handlowe Wuhan są opustoszałe, 11 milionom mieszkańców zakazano opuszczać jego granice. Drogi wyjazdowe są kontrolowane przez policję, wstrzymano też ruch pociągów. Podobne obostrzenia zastosowały władze sąsiedniego, liczącego 7,5 mln mieszkańców miasta Huanggang oraz mniejszego, bo ”tylko” milionowego Ezhou.
WHO: to nie jest globalny problem
Światowa Organizacja Zdrowia zebrała się 22 stycznia w Genewie by ustalić, czy pojawienie się koronawirusa należy zakwalifikować jako globalne zagrożenie dla zdrowia publicznego (ang. public health emergency of international concern), a jeżeli tak, to jak należy podejść do kwestii powstrzymania choroby. Oenzetowska agencja używa tego określenia tylko w nielicznych sytuacjach. Ostatnio podczas epidemii wirusa H1N1 (”świńskiej grypy”) w 2009 roku czy Eboli w Afryce Zachodniej w latach 2014-2016. Rząd Chin już zdecydował, by traktować 2019-nCoV w taki sam sposób, jak wirusa SARS podczas epidemii blisko dwie dekady temu. Oznacza to przymusową, 7-dniową izolację wszystkich zdiagnozowanych oraz duże ograniczenia w podróżowaniu.
Zamiast jednego obradowano dwa dni. Wieczorem 23 stycznia WHO ogłosiło, że zamierza wstrzymać się dobę z uznaniem 2019-nCoV za problem globalny i dalej obserwować działania prewencyjne władz chińskich.
– Roznoszenie się wirusa oznacza stan wyjątkowy w Chinach, ale ta choroba na tym etapie nie jest zagrożeniem dla całego świata – ogłosił szef WHO, Tedros Adhanom Ghebreyesus. Dodał, że ocenia podjęte działania jako właściwe do zatrzymania wirusa. Ghebreyesus wyraził też nadzieję, że ograniczenia nałożone na Chińczyków przez ich władze ”będą równie skuteczne, co krótkotrwałe”.
Jak reagować na zagrożenie
Podobnie jak SARS, 2019-nCoV należy do dużej rodziny wirusów mogących powodować wiele różnych infekcji (od przeziębienia po ostry zespół niewydolności oddechowej). Ten z Wuhan jest dopiero 7. o którym wiadomo, że może szkodzić ludziom. Nie ma na niego szczepionki ani jednego skutecznego sposobu walki. Można jedynie pomagać osłabiając symptomy. Według informacji WHO, te obejmują gorączkę, problemy z oddychaniem oraz nacieki w płucach. Jeżeli ktoś przebywa w miejscu występowania wirusa, za wszelką cenę musi unikać bezpośredniego kontaktu z chorymi oraz pamiętać o higienie podczas oddychania (zasłanianie ust gdy kichamy, kaszlemy) oraz myciu rąk. Brudnymi rękami nie należy dotykać twarzy. Trzeba unikać kontaktów zarówno ze zwierzętami jak i ich wydalinami.
Amerykańskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, CDC, ogłosiło [link] https://www.cdc.gov/coronavirus/2019-nCoV/clinical-criteria.html [/LINK] kliniczne kryteria uznania pacjenta za potencjalnego nosiciela wirusa2019-nCoV. Lekarze powinni zwracać uwagę na osoby, które wróciły niedawno z Wuhan lub miały bliski kontakt z kimś kto był chory, a teraz mają gorączkę i odczuwają symptomy choroby dolnego układu oddechowego. Co oznacza bliski kontakt? CDC definiuje jako przebywanie na otwartej przestrzeni w odległości do 2 metrów lub w jednym zamkniętym pomieszczeniu bez odpowiedniego ubrania ochronnego. Osoby spełniające takie warunki natychmiast trzeba skierować na badania krwi i poddać kwarantannie.
CO WIEMY O WIRUSIE?
Jest zupełnie nowy
2019-nCoV jest typem koronawirusa, dużej rodziny wirusów wywołujących problemy z układem oddechowym, od zwykłego przeziębienia po Ciężki Ostry Zespół Oddechowy (SARS), który w latach 2002 – 2003 zabił w Chinach kontynentalnych i Hongkongu ponad 600 osób. Aranud Fontanet, szef wydziału epidemiologicznego paryskiego Instytutu Pasteur’a powiedział, że nowy wirus jest w 80 proc. zgodny genetycznie z SARS. Naukowcy z Chin rozumiejąc nagłość sytuacji przekazali do placówek badawczych na świecie zsekwencjonowany materiał genetyczny 2019-nCoV.
Przenosi się między ludźmi
Według Światowej Organizacji Zdrowia pierwszym i głównym źródłem infekcji były zwierzęta. Władze miasta Wuhan ustaliły, że wirus przeskoczył na ludzi na miejscowym targu rybnym. Miejsce to zostało już zamknięte i otoczone kordonem. Kontakt z pierwszymi zainfekowanymi miało ponad 2000 osób. Pojawiły się już niezbite dowody, że 2019-nCoV może przechodzić z człowieka na człowieka drogą kropelkową (kichanie, kaszlenie). W zależności od modelu rozprzestrzeniania się wirusa (laboratoria w Hongkongu, Londynie), szacuje się aktualną liczbę chorych na 1400 do 1700. Tymczasem władze Chin 22 stycznia powiadomiły o 453 potwierdzonych przypadkach infekcji na ich terytorium.
Mógł zmutować
Choć udało się zidentyfikować 2197 osób, które miały kontakt z zainfekowanymi wirusem, a także nie stwierdzono tzw. super roznosiciela (ang. super spreader), pacjenta który zainfekował ponad 10 osób, Li Bin ostrzega: 2019-nCoV dostosowuje się do nowych warunków. – Po przejściu ze zwierzęcia na człowieka wirus zaadaptował się i potrzeba jeszcze czasu, żeby zrozumieć w jaki sposób będzie ewoluował. W chwili obecnej, dzieci i młodzi ludzie nie są na niego podatni – wyjaśnił Gao Fu, dyrektor chińskiego ośrodka kontroli i zapobiegania chorobom. Zmiany, mutacje zachodzące w budowie wirusa, mogą wpłynąć na sposób i szybkość roznoszenia się choroby.
Jest łagodniejszy niż SARS
W porównaniu z wirusem sprzed blisko 20 lat, 2019-nCoV daje łagodniejsze symptomy. Wydaje się być mniej agresywny i prawdopodobna liczba ofiar śmiertelnych będzie niższa, niż w przypadku SARS. Wiadomo np., że spośród 450 zainfekowanych w Wuhan i poddanych kwarantannie, przynajmniej 25 osób odesłano już do domu. Według zajmujących się chorymi lekarzy, nowy szczep wirusa w mniejszym stopniu (niż SARS) uszkadza płuca. Paradoksalnie, łagodność przebiegu choroby czyni 2019-nCoV groźniejszym. Według prof. Antoine Flahault, dyrektora Instytutu Zdrowia Globalnego na Uniwersytecie Genewskim, nie czując silnych dolegliwości, ludzie są w stanie dłużej podróżować, pokonywać większe dystanse i zarażać większą grupę osób.
Jan Sochaczewski