Reklama

Nazywa się bakulum, mają ją między innymi nietoperze, wieloryby, szympansy i wiele innych naczelnych. Kość ta u nich nie jest przymocowana do reszty szkieletu, znajduje się na końcu penisa. Jej długość zależy oczywiście od gatunku, w którym występuje. Największe spotykane u waleni dochodzą do prawie metra. Kształt bywa także zróżnicowany: od zakończenia podobnego do szpicy po rozdwojony, przypominający widły. Bakulum wieloryba mogłoby z powodzeniem służyć jako maczuga dla ludzi.

Reklama

Dwójka naukowców: Matilda Brindle wraz z Kitem Opie zbadali w jaki sposób rozwijała się budowa i funkcja tej kości u gatunków podczas ich drogi ewolucyjnej. Wyniki badań opublikowali w Proceedings of the Royal Society B.

Według ich wniosków kość rozpoczęła swoje formowanie się od czasów rozdziału łożyskowców od zwierząt nie wykształcających łożyska, ale zanim pojawiły się obecnie znane naczelne i mięsożerne, około 95 milionów lat temu. Co więcej, przodkowie wspomnianych dwóch grup kość taką miały, zatem wygląda na to, że z jakiegoś powodu na drodze ewolucji ludzkość ją straciła.

Ale zanim prześledzimy jej los odpowiedzmy sobie na podstawowe pytanie: po co nam kość w penisie?

Niektórzy naukowcy spekulują, że bakulum może pomagać w stymulacji samicy do uwolnienia jajeczek podczas zbliżenia z samcem, inni mówią, że może stymulować owulację. Kolejne wytłumaczenie to zastosowanie utwardzenia kostnego penisa do przeciwstawienia się silnym skurczom pochwy – by samiec był w stanie dostać się do jej wnętrza. Wreszcie mówi się, że dzięki bakulum samiec może dłużej utrzymać erekcję i sam akt penetracji.

W przypadku ludzi średnia czasu między początkiem penetracji a ejakulacją to około dwie minuty. Na pocieszenie możemy dodać, że u szympansów bonobo (które bakulum mają, choć zaledwie 8-milimetrowe) to mniej więcej 15 sekund.

Naukowcy tłumaczą, że ta ciekawa ewolucyjna anomalia, jaką jest brak tej kości u ludzi, może wynikać z dopasowywania się do zachowań samic. U ludzi walka o partnerkę podczas zapłodnienia zredukowana jest do minimum, zwykle w zbliżeniu uczestniczy jeden samiec, zatem nie potrzeba “wspomagacza”. Innym wytłumaczeniem może być fakt, że samice chcąc wybrać źródło najlepszych cech przyszłego potomstwa, dobierały samców, którzy wykazywali się najlepszymi “osiągami” w seksie. Brak bakulum sprawia, że można to zweryfikować, gdy erekcja oparta jest tylko na fizyce cieczy i zależy od stanu zdrowia fizycznego i psychicznego samca.

Błażej Grygiel

Reklama

Źródło: The Conversation

Reklama
Reklama
Reklama