Ekstremalne wakacje
Pora letnich wakacji zbliża się w zastraszającym tempie. Dopiero co był karnawał, a już w sklepach pojawiły się żółte żonkile, kłapouche zajączki, małe kurczaczki i okrągłe pisanki. Jeszcze chwila i przyjdzie czas na urlopowe wyjazdy.
Większość z nas planuje je przynajmniej pół roku wcześniej. Wybieramy wycieczki i hotele, kupujemy tańsze bilety lotnicze, opracowujemy trasę naszej podróży. Część z nas lubi stacjonarne pobyty w dużym kurorcie, część wybiera opcję zwiedzanie + wypoczynek, inni decydują się na podróż samochodem lub stopem do jakiegoś odległego miejsca w Europie, a jeszcze inni łapią wiatr w żagle lub z plecakiem przedzierają się przez zapomnianą dżunglę. Możliwości jest wiele, ale coraz więcej ludzi decyduje się na tak zwane wakacje z dreszczykiem i nie mam tu na myśli bynajmniej sportów ekstremalnych.
Na całym świecie istnieje coraz większe zapotrzebowanie na niezwykłe, wręcz niebezpieczne spędzanie wakacji. Kto z Was oglądał film pt.: „Gra”, w którym główny bohater otrzymuje od swojego brata niezwykły prezent urodzinowy w postaci 24 godzin niebezpiecznego życia? Obecnie liczba chętnych na tego rodzaju wrażenia rośnie z roku na rok. Wakacje w więzieniu, w szpitalu psychiatrycznym lub na łodzi podwodnej? Czemu nie, wszystko zależy od zasobności naszego portfela.
Jeszcze kilka lat temu można było spędzić urlopowy czas w autentycznym wiezieniu dla kobiet, Hoheneck w Niemczech. Mała cela bez łóżka, nie mówiąc już o łazience. Kraty w oknach, na murach strażnicy, a do jedzenia suchy chleb i woda. I tak dwa tygodnie za całkiem spore pieniądze. Więzienie Hoheneck jest jednak dla Niemców synonimem prześladowań wielu kobiet za ich poglądy polityczne. Za więziennymi murami stosowano kary cielesne i tortury. Nic więc dziwnego, że w krótkim czasie po otwarciu „hotelu”, pojawiły się w mediach masowe protesty byłych ofiar. Obiekt zamknięto, a właściciel wystawił go na licytacji za, bagatela, 16 milionów euro.
Skoro więzienie w Niemczech odpada, pozostaje możliwość spędzenia kilku nocy w byłym obozie jenieckim na północy Rosji. Kto chce spać w baraku pod czujnym okiem bezwzględnych strażników? Kto chce podjąć próbę ucieczki z niewoli i być bezlitośnie ściganym? O dziwo chętnych jest wielu.
Jeśli jednak nie więzienie, to może wojna? W Izraelu założono agencję podróżniczą, która swoich turystów zabiera w aktualnie czynne ogniska zapalne na terenie Gazy. Ile jesteśmy w stanie zapłacić za możliwość ostrzelania przeciwnika, stąpania po polu minowym, a nawet ujrzenia na własne oczy, jak ginie od kul lub wybuchu inny człowiek? Kto w ten sposób chce spędzić swój wolny czas? Wydawać by się mogło, że nikt przy zdrowych zmysłach, a jednak są tacy i dodatkowo jeszcze zapłacą - za pięć dni na „froncie” ponad pięć tysięcy dolarów.
Najłagodniejszą formą ekstremalnych wakacji może być urlop z duchami. Na całym świecie istnieje wiele miejsc „odwiedzanych” przez zjawy z zaświatów. Opuszczone domy, zamki czy kopalnie stanowią idealne miejsce dla spragnionych tego typu wrażeń turystów. W Buenos Aires działa na przykład Ghost Tour, agencja podróżnicza, która na swoje wycieczki zaprasza późną nocą. Turysta, jadąc starym autobusem lub zdezelowanym samochodem, słucha opowieści przewodnika o nawiedzonych domach, makabrycznych morderstwach czy niewyjaśnionych zagadkach. Trasa kończy się zawsze przy jakimś opuszczonym budynku, w którym straszy, a turyści muszą przetrwać w nim do rana. Takie biura można znaleźć również w Szkocji, Irlandii, Niemczech, Rumunii, a nawet w Polsce np.: w Krakowie.
Ten, kto marzy o tym, aby jak Indiana Jones znaleźć jakiś fantastyczny skarb, powinien zdecydować się na tzw. geocaching, czyli wakacyjne poszukiwanie skarbów. Biura zajmujące się tego typu organizacją czasu wolnego prześcigają się w pomysłach. Do naszej dyspozycji jest: fachowy sprzęt, mapa, wskazówki. Reszta zależy od naszych umiejętności dostosowania się do potrzeb przygody. Skarb bowiem może ukryty być pod wodą, w lesie, wśród skał, a nawet w centrum dużej metropolii.
Stosunkowo niedawno w Los Angeles powstało biuro podróży LA Gang Tours (www.lagangtours.com), które zaprasza na niecodzienną wycieczkę śladami największych gangów miasta. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że wycieczka jak wycieczka. Jednak na samym początku każdy turysta jest zobowiązany podpisać oświadczenie, że w tę niezwykłą przygodę wybiera się z własnej woli i na własną odpowiedzialność. Autokar niespiesznie przejeżdża przez terytoria gangów. Podczas tej dwunastogodzinnej wędrówki zorganizowano dwanaście przystanków, podczas których dobrze poinformowany przewodnik opowiada historię najsłynniejszych gangów i miejsc zbrodni Los Angeles.
Zdecydowanie najłagodniejszą formą spędzania urlopu w nietypowy sposób są wakacje śladami naszych ulubionych postaci serialowych i filmowych. Jeśli lubisz „Przyjaciół”, jesteś uzależniona od „Seksu w wielkim mieście” lub fascynują cię pajęcze umiejętności Spidermana, nic prostszego. Zapraszam do Nowego Yorku, w którym nie brakuje biur podróży (agencja On Location Tour www.screentours.com), proponujących wycieczki śladami naszych ulubionych bohaterów.
Jak widać propozycji wakacyjnych na rynku nie brakuje i tylko od nas samych zależy, na co w tym roku się zdecydujemy.
Tekst: Agnieszka Budo