Greta Thunberg była widziana kilka dni temu w Gdańsku, a w poniedziałek „Dziennik Łódzki” poinformował, że działaczkę widziano na terenie gminy Kleszczów, gdzie znajduje się taras widokowy kopalni węgla brunatnego.

Reklama

Z medialnych doniesień wynika, że Greta dwa tygodnie wcześniej kontaktowała się z zarządzającymi elektrownią w Bełchatowie, aby uzyskać pozwolenie wejścia i filmowania na jej terenie. Niestety, PGE odmówiło wydania zgody. W związku z tym Greta postanowiła wykonać zdjęcia z tarasu widokowego.

Aby nikt nie zakłócał pracy ekipie aktywistki, porządku pilnowała policja. – Wszystko przebiegło bardzo spokojnie i bez zakłóceń – powiedziała Iwona Kaszewska z policji w Bełchatowie.

Zainteresowanie szwedzkiej działaczki kopalnią PGE w Bełchatowie nie powinno dziwić. Zgodnie z raportem Europe’s Dirty znajduje się ona w czołówce najbardziej szkodliwych emitentów CO2 w UE. W ubiegłym roku wyemitowała 38,3 Mt dwutlenku węgla.

„Największym trucicielem Europy” nazwał ją także Krzysztof Kwiatkowski, były prezes Najwyższej Izby Kontroli, kiedy w 2019 roku wyszło na jaw, że elektrownia wyrzuca do atmosfery dwukrotnie więcej arsenu, cynku, ołowiu, niklu, miedzi czy chromu w porównaniu z poprzednim audytem – pisze Spider’s Web.

Także z raportu fundacji ClientEarth – Prawnicy dla Ziemi wynika, że Bełchatów to jedna z niewielu na świecie elektrowni, która z roku na rok – zamiast ograniczać emisję szkodliwych gazów – zwiększa ją.

Szkodliwe substancje emitowane przez elektrownię w Bełchatowie mogą odpowiadać nawet za 1,2 tysiąca zgonów rocznie. Wywołanych nie tylko chorobami płuc, lecz także oddziaływaniem metali ciężkich na wątrobę, nerki, metabolizm.

Nie ma szans na zamknięcie elektrowni w Bełchatowie, bo obecnie odpowiada ona za dostawę energii elektrycznej do blisko 20 proc. gospodarstw domowych w Polsce. Nie ulega jednak wątpliwości, że warto pochylić się nad modernizacją elektrowni i stopniowym ograniczaniem emisji szkodliwych gazów.

Reklama

Katarzyna Grzelak

Reklama
Reklama
Reklama