Handel dzikimi zwierzętami a ryzyko kolejnej pandemii. „Myślimy, że to coś odległego”
Badania wykazują, że 26,5% sprzedawanych dzikich zwierząt z grupy ssaków jest nosicielami 75% znanych nauce wirusów odzwierzęcych. Największe ryzyko przenoszenia chorób dotyczy małp, nietoperzy, drapieżników i zwierząt kopytnych.
W tym artykule:
Handel dzikimi zwierzętami może być problemem dla całego świata z wielu powodów. Jak ustalili naukowcy, sprzedawane nietoperze, małpy i inne ssaki są nosicielami wielu chorób zakaźnych i aż 3/4 stanowi zagrożenie również dla ludzi. Ekolodzy przekonują, że analiza tych patogenów może być kluczowa przy zapobieganiu kolejnym pandemiom, zwłaszcza że Światowa Organizacja Zdrowia nie wyklucza scenariusza, według którego źródłem COVID-19 mógł być właśnie chiński rynek handlu zwierzętami.
Dzikie zwierzęta mogą zarażać ludzi
Niepokojące dane wcale nie oznaczają jednak, że całkowity zakaz handlu dziką florą i fauną może wejść w życie. Choć branża wzbudza sporo kontrowersji, to rynek ten jest podstawą utrzymania i wyżywienia dla bardzo wielu osób, szczególnie w Azji i Afryce. Badania wykazały jednak, że nie wszystkie gatunki zwierząt w równym stopniu stanowią ryzyko dla ludzi.
– „Dzięki tym informacjom możemy sprecyzować ewentualne restrykcje” – mówi Joseph Kiesecker z amerykańskiej organizacji non-profit, The Nature Conservancy.
Biolodzy ocenili skalę ryzyka różnych możliwości zarażania się przez ludzi chorobami od zwierząt. W wynikach badań opublikowanych na łamach czasopisma „Biological Reviews” czytamy, że co prawda jako ludzkość nie jesteśmy w stanie stuprocentowo wyeliminować ryzyka kolejnej pandemii, ale zmiana sposobów, w jakie wchodzimy w interakcje ze zwierzętami, może zminimalizować to prawdopodobieństwo. Naukowcy podkreślają też, że zagrożenie dotyczy nie tylko zwierząt uważanych w Europie za egzotyczne.
– „Szczególnie w państwach zachodnich widać tendencje do tłumaczenia sobie, że ten problem nie ma z nami nic wspólnego. Myślimy, że to coś bardzo odległego. [...] Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że dziczyzna w sklepach to również dzikie zwierzęta” – tłumaczy główny autor badania, dr Silviu Petrovan, weterynarz i ekspert ds. przyrody na Uniwersytecie Cambridge.
Obecnie zwierzęta będące na rynku sprzedaży są poddawane większej liczbie testów. Wszystko po to, aby dowiedzieć się, czy rzeczywiście są zakażone oraz ustalić, które osobniki są źródłami chorób. Niewykluczone, że część zwierząt zaraziła podczas kontaktu z chorymi ludźmi.
W Argentynie urodziły się trzy wydry olbrzymie. Pierwszy sukces reintrodukcji gatunku
Dorosłe okazy mogą mierzyć nawet 180 cm. Nic dziwnego, że wydry olbrzymie są jednymi z najważniejszych drapieżników w dorzeczu Amazonki.Czy wegetarianizm uratuje świat?
Początkowo naukowcy wskazywali, że to nietoperze i gryzonie mają największe tendencje do przenoszenia chorób groźnych dla ludzi. Według najnowszych badań większym zagrożeniem są jednak małpy i zwierzęta kopytne, w tym między innymi jelenie i antylopy. Dr Shivaprakash Nagaraju z The Nature Conservancy wyjaśnia, że nałożenie restrykcji na handel dzikimi zwierzętami nie wystarczy aby zminimalizować ryzyko pandemii.
– „Ostatecznie bardzo ważne jest, aby zmieniło się nastawienie konsumenckie, bo to właśnie konsumenci stworzyli ten popyt. Dopóki nie zmienimy naszego stylu życia, stoimy wobec niekończącej się historii” – dodaje.
Niepierwszy raz naukowcy sugerują, że wyeliminowanie albo przynajmniej ograniczenie potraw mięsnych w diecie może korzystnie wpłynąć na jakość życia. Tym razem dotyczy to nie tylko pojedynczych jednostek, ale całego świata. Ważne jest również to, aby wiedzieć skąd pochodzi spożywane przez nas mięso.