Reklama

Andhra Pradesh z 800 tys. przypadków wywołanej przez SARS-CoV-2 choroby jest trzecim stanem najbardziej w Indiach obciążonym pandemią. Lekarze są na skraju wyczerpania, system opieki zdrowotnej jest przeciążony. Wizja nowej choroby wydaje się czymś koszmarnym.

Reklama

Tymczasem od sobotniego wieczora do niedzieli wieczorem (6 grudnia) szpitale w i wokół położonego miasta Eluru (dystrykt West Godavari) przyjęły ponad 300 pacjentów, 125 wypisano a przynajmniej jedna osoba zmarła. Lista zdradzanych przez nich symptomów jest długa, przekonują lekarze, ale nie pokrywają się one z wywoływanymi przez COVID-19.

Nowi pacjenci nie wykazują też infekcji koronawirusem, przekonuje minister zdrowia stanu, Alla Kali Krishna Srinivas. – Ludzie, którzy się rozchorowali, szczególnie dzieci, zaczęli najpierw skarżyć się na pieczenie w oczach a potem nagle wymiotować. Niektórzy mdleli, inni mieli gwałtowne ataki drgawek – tłumaczy jeden z lekarzy z Eluru serwisowi ”The Indian Express”.

Krew pacjentów została przekazana do badania toksykologicznego. Według oficjalnych informacji. w próbkach wody pitnej i powietrza z Eluru nie znaleziono żadnego skażenia. Tymczasem politycy opozycyjnej partii Telugu Desam, jak Chandrababu Naidu, domagają się śledztwa twierdząc, że władza tuszuje prawdziwy powód nagłej choroby setek osób. Ich zdaniem chodzi o skażenie wody.

Reklama

- Widać tu kompletną apatię władz. Zbiorniki wody pitnej nie były czyszczone od półtora roku. Do tej sytuacji doprowadziła kompletna nieudolność rządzących stanem – utyskuje Naidu. Jak zauważa ”The Indian Express”, potwierdzone skażenie wody pitnej w Eluru miało miejsce 10 dni temu. Nie wiadomo, czy obecna sytuacja ma związek z tą wcześniejszą. Tymczasem władze dystryktu wysyłają do miasta dodatkowych lekarzy i tworzą szpitale polowe, by odciążyć regularne placówki.

Reklama
Reklama
Reklama