Reklama

Większości z nas Afganistan kojarzy się głównie z wojną, fundamentalizmem
islamskim oraz narkotykami. O tym, że jest to obraz niesprawiedliwy i
uproszczony opowie nam Bartłomiej Tofel, który w lecie 2009 roku spędził w
tym, leżącym w sercu Azji kraju, dwa miesiące.

Reklama

Nasz gość poruszał się po północnej części kraju rozmaitymi środkami
transportu - prywatnymi samochodami, dżipami, pieszo, konno i na ośle.
Dotarł do wschodniego krańca górzystego Korytarza Wachańskiego, rejonu w
którym narodziły się polskie tradycje zdobywania gór wysokich. Spał w
kirgiskich jurtach i uczestniczył w dwóch weselach. Szlifował swój perski w
odludnych wioskach, a w dolinie Pandższiru obserwował fałszowanie wyborów
oraz prowadził rozmowy biznesowe z podejrzanymi przedsiębiorcami.

Powszechnie spotykał się z ludzką życzliwością, a Osamę bin Ladena poznał
jedynie w roli atrakcji turystycznej. Brodaci Pasztuni stali się jego
najlepszymi przyjaciółmi, a z talibów razem śmiali się w długie wieczory.

Reklama

Bartłomiej Tofel - rocznik 1983. Studiował etnologię i psychologię.
Podróżnik, zapalony amator fotografii i gór. Od uczęszczanych szlaków woli
autostop i własne nogi. Przemierzył kilka azjatyckich krajów (Afganistan,
Azerbejdżan, Górski Karabach, Iran, Liban, Syrię). Wszedł na parę gór
(zimowy trawers Mont Blanc, Demawend, Bazarduzu). Wciąż szuka nowych wyzwań podróżniczych i dziennikarskich.

Reklama
Reklama
Reklama