Każą Belgom jeść więcej frytek. Z powodu pandemii
Nawet 750 tys. ton kartofli wartych 125 mln euro może zostać zniszczonych, ostrzegają belgijscy farmerzy. W ich kraju, jak i w innych objętych pandemią koronawirusa, cierpią zarówno właściciele upraw jak i ludzie zatrudniani przy zbiorach.
- Jan Sochaczewski
Zamrożony sektor ziemniaczany opiera się w 60-70 proc. na kontraktowanych zleceniach. Jedynie 1/3 jest sprzedawana na wolnym rynku. Branża przetwórcza zwiększyła wydajność produkcji i wszędzie, gdzie się da skupuje, przerabia na frytki i zamraża.
Część firm chcąc uniknąć wyrzucania żywności, próbuje przechowywać w chłodniach ziemniaki w płatkach lub granulacie. Niektóre firmy przetwórcze dogadują się z własnymi dostawcami i przygotowują z ziemniaków paszę dla zwierząt. Jeszcze inne próbują przygotowywać kartoflane biopaliwo.
Z kolei firmy kupujące towar na rynku świeżych warzyw, jak restauracje czy słynne bary z frytkami nie mają jak i komu sprzedawać. Prawo sprzedaży na wynos mają jedynie ”budki z frytkami” działające na świeżym powietrzu, ale ludzie siedzą w domach. Większe lokale nie mogąc wywiązywać się z własnych kontraktów u dostawców szukają innych pomysłów. Wszyscy czekają na otwarcie się rynku.
O pomoc dla nich wystąpił niedawno Romain Cools, szef Belgapom, związku belgijskich producentów ziemniaków. Nawołuje obywateli, by zamiast raz w tygodniu (pokazują to aktualne statystyki) ”frytki jedli przynajmniej dwa razy na tydzień”.
Cools poprosił też sieci supermarketów, by dały szczególny priorytet sprzedaży produktów z belgijskich ziemniaków. Wystąpił też do władz kraju o dodatkowe wsparcie sektora z budżetu, niezależnie od oferowanymi 4 tys. euro w ramach belgijskiej ”tarczy” dla przedsiębiorstw. Podobnie uczynili związkowcy z Niemiec, Francji i Holandii u siebie.
- Taka prośba z naszej strony jest dość nietypowa. Branża ziemniaczana w Europie dotąd nie musiała prosić o pomoc. Ale pandemia uderza w rynek globalny i to, co kiedyś było siłą sektora, dziś jest jego problemem – tłumaczył szef Belgapom na antenie rozgłośni NPO Radio 1.
Jan Sochaczewski
Według wyliczeń Belgapom, aż 60 proc. ich produktów trafia do restauracji z fast foodem i innych lokali gastronomicznych. Niemal kompletne zamknięcie sektora usług gastronomicznych najmocniej uderzyło w tę branżę. Nie pomaga, że frytki w dużych ilościach ”schodziły” podczas festiwali muzycznych, których w te wakacje zabraknie.
Związek producentów ziemniaków zobowiązał się też przekazywać regularnie 25 ton świeżego towaru do 460 punktów zbiórek banków żywności w kraju. Ma się to odbywać co tydzień aż do końca maja.
Według magazynu Forbes [/LINK] https://www.forbes.com/sites/emanuelabarbiroglio/2020/04/27/belgians-are-asked-to-rescue-750000-tonnes-of-potatoes/#44141d6f117f [/link], od chwili wprowadzenia ograniczeń w Chinach na początku roku popyt na produkty mrożone z ziemniaka spadł na rynku globalnym niemal do zera.