Miliony ludzi na całym świecie straci pracę z powodu koronawirusa. W Polsce nawet 1,28 mln
Według Międzynarodowej Organizacji Pracy nawet 25 mln osób na świecie może stracić pracę w wyniku pandemii wirusa SARS-CoV-2. W najczarniejszym scenariuszu dla Polski, przy spadku PKB o 5 proc., spowolnienie gospodarcze pozbawi zatrudnienia od 1,12 mln do 1,28 mln naszych obywateli.
- Jan Sochaczewski
Raport Krajowej Izby Gospodarczej (KIG), do którego dotarła ”Rzeczpospolita", jako optymistyczną wersję zakłada się całkowitą utratę źródła dochodów przez 320 do 480 tys. Polaków. PKB musiałoby wtedy wynieść choć 1 proc. - Takie wartości zobaczymy w statystykach, jeśli nie znajdą się nadzwyczajne środki zaradcze – gazeta cytuje głównego ekonomistę KIG, Piotra Soroczyńskiego. Jeżeli wierzyć ekonomistom Centrum Analiz Ekonomicznych, utratą pracy lub spadkiem dochodów zagrożonych jest ”tylko” 780 tys. osób.
Ogłoszona przez GUS stopa bezrobocia w Polsce w lutym wyniosła 5,5 proc. Przekłada się to na 921 tys. bezrobotnych (najwięcej w województwie warmińsko-mazurskim, 49,5 tys. osób). Niestety, zdaniem Monik Fedorczuk, ekspertki Konfederacji Lewiatan, utrzymanie jednocyfrowego wyniku w dalszych miesiącach może nie być możliwe.
- Problemy branży motoryzacyjnej, hotelarskiej, turystycznej, eventowej, drobnych usług czy handlu i wielu innych będą skutkowały nieuchronną falą zwolnień. Jej wielkość zależy od wielkości i zakresu wsparcia, jakie rząd ustali i zrealizuje w zapowiadanej i oczekiwanej z niecierpliwością przez pracodawców tarczy antykryzysowej. Jeśli działania będą nietrafione lub spóźnione, możemy powrócić do dawno nie widzianych dwucyfrowych wskaźników bezrobocia – Fedorczuk ocenia na portalspozywczy.pl.
Polski Instytut Ekonomiczny w swoim cotygodniowym raporcie z 19 marca stwierdził: Ogłoszenie zamknięcia granic, centrów handlowych oraz lokali gastronomicznych, w połączeniu z dalszymi drastycznymi spadkami na giełdach oraz radykalnymi działaniami także w innych krajach, oznaczają, że trzeba odrzucić umiarkowane scenariusze i przyjąć, że epidemia będzie miała bardzo znaczący wpływ na sytuację gospodarczą w 2020 r.
- Dziś zacząłem wręczać wypowiedzenia. Zostawiam tylko pracowników biurowych, którzy pomogą mi później wznowić biznes – "Rzeczpospolita" we wspomnianym wyżej artykule cytuje właściciela małopolskiej firmy zajmującej się transportem pasażerskim i biznesowym. Pracę tam straci 30 osób, w tym każdy kierowca.
Hotelarze ucierpieli tak samo, jak nie mocniej, co transportowcy. I też proszą władze o kroplówkę. Według Ireneusza Węgłowskiego, prezesa Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego, branża w ciągu pół roku ”musi” dostać nawet przynajmniej 4,3 mld zł ”żeby przetrwać”. W sektorze normą już są bezpłatne urlopy, po nich posypią się zwolnienia. To samo w turystyce, gdzie zatrudnionych jest 700 tys. Polek i Polaków. W obecnych czasach bez pracy masowo zostają nawet mechanicy żużlowi.
Być może cięcia i bankructwa opóźni rządowa Tarcza Antykryzysowa. 18 marca rząd obiecał przedsiębiorcom 212 mld zł. Państwo miałoby finansować 40 proc. wynagrodzenia pracownika każdej firmy z problemami wywołanymi pandemią. Samozatrudnieni i ci na zleceniach dostaną jednorazowo 2 tys. zł.
- Pakiet antykryzysowy dla gospodarki przedstawiony przez rząd jest niewystarczający. Zaproponowane środki na wsparcie firm są drastycznie za małe i źle skierowane. Przedsiębiorstwa w największych kłopotach pewnie się na nie w ogóle nie załapią – forbes.pl cytuje Grzegorza Baczewskiego, dyrektora generalnego Konfederacji Lewiatan.
Sektor, którego pomoc państwa może nie dać rady uratować to przemysł motoryzacyjny i 300 tys. zatrudnionych w nim osób. Firmy wykonujące podzespoły do aut uzależnione są od zamówień zza granicy. Od fabryk, gdzie te samochody powstają. Sęk w tym, że na Zachodzie (głównie Niemcy, które odbierają 27 proc. polskiego eksportu) wstrzymuje się produkcję.
- Bez pracy na budowach większość firm zdoła wytrzymać najwyżej miesiąc. Potem zacznie się rozkręcać spirala upadłości – ocenia w innym artykule ”Rzeczpospolita” na podstawie rozmowy z przedstawicielem Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB). Według analiz Związku, liczba pracowników na L4 wzrosła ostatnio o 300 proc., a tych korzystających z opieki nad dziećmi się podwoiła.
Jan Sochaczewski