Reklama

Śpiąca Bogini – takie imię otrzymała w 1902 r., gdy zakłócono jej sen, wydobywając z hypogeum Ħal Saflieni na Malcie.

Reklama

Kim jest, tak naprawdę nie wiadomo. Być może kapłanką, która śniąc wieściła przyszłość. Bardziej pewna jest teoria, że to jeden z wizerunków Bogini Matki, związanej z kultem płodności. Archeolodzy kojarzą z nim także tajemnicze świątynie, których kształt – gdy patrzeć na nie z lotu ptaka – przypomina zarys kobiecej sylwetki.

Czy kilka tysięcy lat temu na Malcie rządziły kobiety? Prof. Marija Gimbutas, amerykańska archeolog, która badała kulty bogiń na podstawie znalezisk w Europie, twierdzi, że tak. A wykopaliska wydają się świadczyć o tym, że było to społeczeństwo naprawdę szczęśliwe… Problem w tym, że wszystko, co wiemy na jego temat, opatrzone jest słowem „prawdopodobnie”. Bo po ludziach, którzy stworzyli na Malcie tajemniczą cywilizację, zaginął wszelki ślad. Zniknęli nagle, w niewytłumaczony do dziś sposób, ok. 2500 r. p.n.e. Czy zostali wymordowani przez najeźdźców? Uprowadzeni? Zabiła ich zaraza, susza, głód? A może zmiana klimatu zmusiła mieszkańców do opuszczenia wyspy? No i przede wszystkim: kim byli ci pierwsi osadnicy?

Pojawili się tu ok. 5 200 lat p.n.e. Przybyli zapewne z Sycylii. Pozostałości domostw z tego okresu odkryto niewiele, więc nasza wiedza na temat sposobu życia ich mieszkańców jest wątła. Wiele wskazuje na to, że było to społeczeństwo rolnicze. Odkryte kości zwierząt należą m.in. do bydła, owiec, kóz i świń. Znaleziono ślady świadczące, że uprawiano zboża – pszenicę, soczewicę i jęczmień. Na Gozo zachowały się żarna do ich mielenia. Ludzie prowadzili handel wymienny z mieszkańcami sąsiednich wysp, by zdobyć krzemień, obsydian czy ochrę – materiały, których nie mieli u siebie.

Żyli w domach z niewypalonej cegły wznoszonych na kamiennych fundamentach lub bezpośrednio na skale. Wydaje się, że nie utrzymywali kontaktów z przedstawicielami innych kultur – brak na to dowodów w postaci np. ceramiki pochodzącej z innych regionów. Najwyraźniej nie prowadzili wojen, nie zachowała się bowiem żadna broń. Byli natomiast utalentowa-nymi architektami i artystami – ich ceramiczne naczynia były pięknie dekorowane.

Około 3500 r. p.n.e. mieszkańcy Malty i Gozo zaczęli budować imponujące kamienne świątynie. Pierwsza z nich, znajdująca się w miejscowości Ġgantija na Gozo, jest jedną z najstarszych wolno stojących budowli stworzonych przez człowieka. Odkryto ją w 1897 r., ale dopiero w latach 20. XX w. badacze ustalili jej właściwy wiek. Liczba zbudowanych na Malcie świątyń megalitycznych zadziwia, jeśli weźmie się pod uwagę powierzchnię wyspy. Mieszkańców archipelagu nie mogło być więcej niż 11 tysięcy, tymczasem świątyń jest kilkadziesiąt. W dodatku budowle te stanowią skupiska – po dwie, po trzy, a jedno nawet cztery. Czy były tylko miejscami kultu?


– Bardzo trudno stwierdzić z pewnością, do czego służyły – mówi Maria Elena Zammit z muzeum archeologicznego w Valletcie. – Dlatego wolimy raczej używać określenia „megalityczne struktury” niż „świątynie”, bo nawet stwierdzenie, że służyły jako świątynie, wymaga szczegółowej wykładni. Wiemy jedynie, że budowa tych struktur wymagała wysiłku całej społeczności i umiejętności tworzenia architektonicznych planów. Wzniesiono je z kamienia, tak że przetrwały tysiące lat, podczas gdy domy stawiano z niewypalonej cegły.
Wielkie bloki piaskowca były cięte, po czym transportowano je na miejsce budowy. Niektóre mają po 6 m wysokości i ważą 20 ton.

– Jakaś grupa ludzi musiała nadzorować pracę tych, którzy obrabiali, transportowali i stawiali te bloki – wyjaśnia Zammit. – Jeszcze inni zapewne dbali o zapewnienie im warunków do pracy. To, a także wielka liczba figurek i reliefów, które znaleziono wewnątrz tych struktur, sugeruje, że budowle nie miały zastosowania czysto praktycznego i funkcjonalnego. Większość odkryto w XIX i na początku XX w. Najwięcej o przeszłości dawnych mieszkańców Malty powiedziały nam ruiny Tarxien zbadane w latach 1915–1917 przez sir Themistoclesa Zammita, oraz Skorby, na które natrafił w latach 1960–1963 David Trump. W Tarxien zachował się fragment olbrzymiego posągu kobiety. Chociaż pozostała tylko jego dolna część – od stóp do pasa, możemy domyślać się, że figura miała ok. 2,75 m wysokości. Plisowana spódnica do kolan osłania sylwetkę o obfitych biodrach, wąskiej talii i drobnych stopach. Maltanki z epoki neolitu ubierały się z dbałością o szczegół – w ruinach znaleziono biżuterię i guziki.

Intrygujący jest plan, na którym zbudowane zostały świątynie megalityczne. Zajmują one różną powierzchnię – zwykle mają półokrągłą fasadę, która otacza dziedziniec. Monumentalne wejście prowadzi do centralnej części, która następnie wiedzie do półokrągłych pomieszczeń. Te absydy układają się w kształt kobiecej sylwetki. Do kolejnych pomieszczeń wiodą portyki z kamiennymi nadprożami. Część centralna to jakby „łono”, z którego po ceremonii ludzie wychodzą znów na świat. W świątyni znajdowało się miejsce święte, przesłonięte, a w nim „komnata wyroczni”. Przez nią prawdopodobnie kapłani porozumiewali się z ludźmi zgromadzonymi przed budowlą. Konstrukcja tej części sprawia, że tylko niski, męski głos niesie się daleko – kobiecy nie.

Reliefy, które zdobią ściany świątyń, wyryto z ogromną precyzją i poczuciem piękna, narzędziami z krzemienia i obsydianu. Charakterystyczne są tu motywy spiralne. Czy to tylko element dekoracyjny, czy też miały konkretne znaczenie? To kolejne z pytań, na które nie znamy odpowiedzi. Jest też wiele wizerunków zwierząt i ludzi. Intrygujące są kamienne figurki, przedstawiające ludzkie postacie. Co ciekawe, nie mają one cech płciowych, więc mogą być wizerunkami zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Większość z nich wyposażona jest w specjalne bolce na ruchome głowy, które mogą być zdejmowane lub zakładane na korpus w zależności od potrzeby. Większość głów zniknęła bez śladu. Możliwe, że były wykonane z drewna.

Na podstawie tych znalezisk nie można, niestety, powiedzieć, jak społeczeństwo było zorganizowane. Kto rządził na Malcie – i czy rzeczywiście kobiety. O kulcie płodności mogą świadczyć nie tylko Śpiąca Bogini czy Wenus z Ħaġar Qim, bezgłowa kobieca figurka z wypalonej gliny, ale i liczne kamienne fallusy – różnej wielkości, pojedyncze, a nawet… potrójne. Nie ma zatem potwierdzenia teorii, że Malta była kolebką matriarchatu, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by w to wierzyć i pod tym pretekstem jeździć na wyspę. Istnieją nawet biura turystyczne wyspecjalizowane w wycieczkach dla kobiet, które biorą tam udział w ceremoniach ku czci Wielkiej Bogini.


Nie wiadomo natomiast, jak kilka tysięcy lat temu wyglądały te, które odprawiano w megalitycznych świątyniach. Duża liczba zwierzęcych kości odnaleziona w ruinach Skorby pozwala przypuszczać, że były to zwierzęta rytualne. W Tarxien kość razem z długim nożem z krzemienia znaleziono w prawdopodobnym ołtarzu. Zapewne była tam składana ofiara. Ponieważ świątynie były zwykle orientowane na południowy zachód, wielu archeologów uważa, że budowano je tak, by w wybranych momentach roku światło słoneczne przenikało do nich w określony sposób. Można przypuszczać, że mieszkańcy Malty kilka tysięcy lat temu mieli sporą wiedzę z dziedziny astronomii.

Rolnicy, artyści, architekci, astronomowie… Żyjące w pokoju, doskonałe społeczeństwo, w którym najwyraźniej nikogo nie wywyższano – zmarłych chowano w zbiorowych grobach, wszystkich z jednakowym respektem w wykutych w skale grobowcach – hypogeach. Z początku były to niewielkie pomieszczenia. W końcu większe grobowce przybrały postać wielu małych okrągłych krypt, zgrupowanych wokół centralnej przestrzeni. Potem zaczęto tworzyć większe hypogea przeznaczone na zbiorowe pochówki. Największe z nich to Ħal Saflieni, podziemny grobowiec dla ok. 7 000 osób, które chowano tam przez 1 000 lat. Zajmuje 500 m² i ma trzy poziomy. Drugie co do wielkości to hypogeum w Xagћra, na Gozo, gdzie naturalna jaskinia została poszerzona. Grobów nie odkryto natomiast w żadnej ze świątyń ani w jej pobliżu. Hypogeum Ħal Saflieni jest pod tym względem wyjątkiem, gdyż pełniło również funkcję sakralną dla żyjących.

Nie tylko świątynie spędzają sen z powiek archeologom. Na południowym zachodzie Malty i Gozo znajdują się przedziwne „koleiny”, sprawiające wrażenie torów wykutych w skale. Największe ich skupisko nazwano żartobliwie Clapham Junction, nawiązując do najbardziej ruchliwej stacji kolejowej na Wyspach Brytyjskich. Niemal na pewno były to trasy komunikacyjne. Może podążały nimi wozy rolników. Bardziej jednak prawdopodobne, że wyżłobiły je koła wozów, którymi transportowano z kamieniołomów bloki do budowy świątyń.

W 1999 r. Shaun Arrigo, reżyser filmów dokumentalnych, które kręci pod wodą, i jego brat Kurt prowadzili badania dla niemieckiego biznesmena i archeologa amatora Huberta Zeitlmaira. Nurkując na północno-wschodnim wybrzeżu Malty, odkryli ślady, które mogą wskazywać, że na znajdującym się 10–20 m pod wodą plateau przetrwały resztki kompleksu świątyń. Potwierdziłoby to teorię maltańskiego archeologa dr. Josepha Ellula, którą ten wysnuł, analizując fotografie lotnicze z okresu II wojny światowej. Otrzymał je od porucznika brytyjskiego lotnictwa. Pokazał zdjęcia Zeitlmairowi, który je wykorzystał. Natychmiast pojawiły się głosy, że tu właśnie należy szukać zaginionej Atlantydy. Nikt dotąd nie podjął się badań pod wodą. Gdyby jednak teoria dr. Ellula okazała się prawdą, wówczas trzeba byłoby uznać, że cywilizacja, która zbudowała megalityczne świątynie na Malcie, jest jeszcze starsza.

Współpraca: Ewa Bełdowska. Redakcja dziękuje Heritage Malta za pomoc w realizacji zdjęć i udostępnieniu świątyń, a studiu filmowemu The Bigger Picture za pomoc w ich oświetleniu.

Reklama

Tekst: Danuta Śmierzchalska

Reklama
Reklama
Reklama