Mieszkańcom dużych miast pada na głowy deszcz plastiku
Pływamy w plastiku, jemy plastik a teraz naukowcy donoszą, że pada on ludziom na głowę niczym deszcz. Najnowsze badanie z Wielkiej Brytanii pokazuje jak każdego dnia na głowy żyjących w Londynie spada milion mikro cząsteczek tego typu.
- Jan Sochaczewski
Eksperci z King’s College London zrobili bardzo prosty test. Zbadali osad na dachu wieżowca w centrum angielskiej stolicy. Na szczyt 9-piętrowego budynku wchodzili w sumie ośmiokrotnie. Wybrano wystarczająco wysoki blok, by w odkładających się śmieciach nie było niczego z poziomu ulicy, a jedynie to, co spadnie ”z nieba”. Rezultaty opisano w czasopiśmie ”Environment International”.
W każdej z 8 próbek odnaleziono mikroplastik. W zależności od dnia było ich od 575 do 1008 na metr kwadratowy. To miliony mikro-odpadków w skali całego miasta dziennie. W większości mają one rozmiar od 0,02 mm do 0,5 mm, co czyni je wystarczająco dużymi, by odkładały się w drogach oddechowych czy były połykane.
Fakt, że małe cząstki tworzyw sztucznych potrafią unosić się w powietrzu nikogo (niestety) nie dziwi. Naukowcy znajdywali takie śmieci na szczytach gór i w sercu Arktyki. Biorąc pod uwagę, że płyną one też w kranówce (i to już naukowcy zdołali udowodnić, to nowe badanie właściwie zamyka jego obieg w cyklu wodnym.
Londyn na swój deszcz plastiku pracuje najpewniej samodzielnie. Sugeruje to równa koncentracja osadów niezależnie od kierunku i siły wiatrów. Po zbadaniu cząsteczek odnalezionych na dachu wieżowca uznano, że to włókna akrylu pochodzące z ubrań. Mniej niż 10 proc. stanowiły drobiny polistyrenu i polietylenu pochodzące z opakowań.
Koncentracja tych szkodliwych okruchów w brytyjskiej metropolii jest 20-krotnie większa niż chińskim Dongguan (44 miliony mieszkańców), 7-krotnie większa niż w Paryżu i niemal trzykrotnie przewyższa wartości z Hamburga. Chcielibyśmy móc podać takie dane dla polskich miast, ale podobne badania przeprowadzono tylko w tych wymienionych wyżej.
Główna autorka badania z King’s College wytłumaczyła dziennikarzom, że zajęła się tym badaniem, bo zwyczajnie przejmuje się skalą problemu. - Najbardziej niepokoi mnie fakt, że tak mało o tym zjawisku wiemy. A widać, że plastik jest wszędzie. Mamy go wokół całe masy. Musimy teraz wiedzieć, czy i jak nam szkodzi – mówi Stephanie Wright.
Faktycznie, brakuje zweryfikowanych niezależnie badań pokazujących wpływ inhalacji tych drobin dla zdrowia człowieka. Nie brakuje jednak dowodów, że inne substancje zanieczyszczających powietrze (pyły zawieszone PM1, PM2,5 czy PM10) nam bardzo szkodzą i wiążą się z chorobami serca, demencją, depresją, astmą czy nowotworami.
Jan Sochaczewski