Misja Rosetta: nowe problemy w kosmosie
Zasilane energią słoneczną baterie lądownika Philae wyczerpały się. Zanim jednak to nastąpiło, na ziemię zdążyły dotrzeć pierwsze pomiary wykonane na komecie.
Zacienienie miejsca, w którym umieszczony jest lądownik na komecie 67P/Czuriumow-Gierasimienko, to przyczyna wyczerpania akumulatorów Philae. Sprzęt objęty jest promieniowaniem słonecznym tylko przez półtorej godziny. To za mało, aby akumulatory mogły normalnie funkcjonować. Jednak eksperci uspokajają: możliwe, że nawet jeśli działanie lądownika nie będzie stałe, to co jakiś czas, w momentach wybudzenia, będzie on podejmował pracę. Hubert Bartkowiak, specjalista z portalu kosmonauta.net wyjaśnia: „Możliwe, że lądownik nie będzie pracował w sposób ciągły, tylko co jakiś czas będzie się budził i podejmował jakieś badania”.
Pomiary wykonane na komecie zostały wysłane przez lądownik jeszcze przed wyładowaniem baterii. Dzięki temu pobrany materiał jest stale analizowany. W celu zweryfikowania przeprowadzanych badań, naukowcy oczekują na wybudzenie Philae i kolejne doniesienia z kosmosu.
W Misji Rosetta mamy kolejny polski akcent: Artur Bartosz Chmielewski, to naukowiec nadzorujący operację lądowania sondy na komecie w agencji NASA, na co dzień pracujacy w Laboratorium Napędu Odrzutowego. W ramach ciekawostki dodamy, że badacz jest synem Papcia Chmiela, słynnego rysownika, twórcy kultowego komiksu Tytus, Romek i A’Tomek.
Misja Rosetta to pierwsze w dziejach ludzkości lądowanie sondy na komecie. Trwająca od ponad 10 lat operacja Europejskiej Agencji Kosmicznej zakończyła się sukcesem. Dalsze badania mają przynieść świeże spojrzenie na budowę komet i ich zachowanie w przestrzeni kosmicznej. Na powierzchni komety wraz z lądownikiem został zacumowany penetrator MUPUS, urządzenie skonstruowane przez Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk.