Reklama

W poniedziałek 2 grudnia o godz. 14.00, 60 zespołów z 25 krajów stanęło na granicy kostarykańsko-panamskiej, gdzie rozpoczęła się rywalizacja o tytuł Mistrza Świata w Adventure Racing.

Już na kilka dni przed startem zawodów San Jose stało się istnym centrum sportów ekstremalnych. Zawodnicy (łącznie aż 240 osób) wraz ekipą medialną i organizatorami opanowali ekskluzywny Hotel Radisson. Widok na pewno nie należał do codziennych – suknie balowe i smokingi, które zazwyczaj można tutaj zobaczyć, zastąpili sportowcy składający rowery i transportujący skrzynie ze sprzętem oraz zapasami jedzenia.

Reklama

Po kilku dniach wypełnionych kompletowaniem sprzętu, niezbędną kontrolą wyposażenia i kilkoma odprawami, w trakcie których organizatorzy uchylili rąbka tajemnicy i opowiedzieli o szczegółach trasy, wszyscy mogli wreszcie pojechać na start zawodów.
Organizatorzy postawili sobie za cel, by tegoroczny rajd zasłużył na miano najbardziej ekspedycyjnego w historii mistrzostw. Czy rzeczywiście tak będzie, przekonamy się w trakcie. Patrząc jednak na przebieg trasy, mają ku temu spore szanse. Przede wszystkim nie lada wyzwanie stanowi łączny dystans zawodów („jedyne” 815 km), tym bardziej, że poszczególne etapy będą naprawdę długie (np. trekking wysokogórski, którego pokonanie ma zająć najlepszym drużynom ponad 1,5 dnia). Co więcej, organizatorzy przestrzegają, że nawigacja i znalezienie właściwej drogi na niektórych odcinkach może sprawić sporo problemów. Kolejnym utrudnieniem jest zróżnicowany klimat (od tropikalnego po wysokogórski) oraz dzika, miejscami naprawdę niebezpieczna lokalna fauna i flora. O potencjalnym zagrożeniu, jakim są na Kostaryce węże, zespoły miały okazję przekonać się w trakcie obowiązkowego Snake Talk. W czasie spotkania zawodnicy zobaczyli na żywo 4 najczęściej spotykane w tej części globu węże oraz dowiedzieli się, jak odróżniać jadowite gatunki od tych nieszkodliwych, jakie środki ostrożności zachować oraz w jaki sposób poradzić sobie w razie ukąszenia. Miejmy nadzieję, że ubogaconym o tę wiedzę uczestnikom nic nie stanie na przeszkodzie, by ukończyć rajd, który de facto dopiero co się zaczął, a zapowiada się naprawdę ciekawie.

Kilka słów o trasie...
Zespoły wystartowały w poniedziałek (2 grudnia) niedaleko miejscowości Sabalito, dokładnie przy punkcie granicznym oddzielającym Kostarykę i Panamę. Po niespełna kilometrowym biegu dotarły do rowerów, którymi (po złożeniu) ruszyły w kierunku Zatoki Dulce (Ocean Spokojny). Po dość ciężkiej nocy (wielu ostrych zjazdach górskich i kilku godzinach noszenia rowerów) i pokonaniu 95 km przesiedli się na kajaki, którymi początkowo rzeką, a później wodami Pacyfiku pokonały następny odcinek trasy, po którym Polacy plasują się w okolicach 10 miejsca.

Reklama

Rajd poprowadzi dalej na północ najwyższym masywem górskim Kostaryki – Cordillera de Talamanca. Zespoły będą miały okazję zdobyć najwyższy szczyt Ameryki Środkowej – Cerro Chirippo (3820 m n.p.m.), zlokalizowany na terenie ścisłego rezerwatu Indian. Później zawodnicy będą przemieszczali się indiańskimi ścieżkami, na które normalnie nikt inny nie ma wstępu. Tym razem jednak zawodników zaprosił na swoje ziemie wódz plemienia, które zamieszkuje te ziemie. Ponoć wódz sam jest zapalonym biegaczem :) Po etapie górskim drużyny skierują się w stronę Morza Karaibskiego, a dalej na północ przez Park Narodowy Tortuguero, chroniący 3 gatunki żółwi, które od lipca do października składają tutaj swoje jaja. Następnym punktem zwrotnym trasy będzie dotarcie do granicy z Nikaraguą i wreszcie do mety, zlokalizowanej 2 godziny jazdy samochodem na północ od stolicy kraju.
Poza wspomnianym trekkingiem, jazdą na rowerze oraz kajakiem organizatorzy przewidzieli dla uczestników również atrakcje w postaci raftingu i zjazdów tyrolskich (w tym najdłuższą na świecie, liczącą prawie 2 km).
Szacuje się, że najszybszy zespół pokona trasę w ciągu 140 godzin (limit to 9 dni), jednak ostatecznie wszystko będzie zależało strategii, wytrwałości i umiejętności podejmowania trafnych decyzji przez rywalizujące drużyny. W trakcie tak długiego rajdu wszystko może się zdarzyć, zwłaszcza że o zwycięstwo walczy cała światowa czołówka.
Zachęcamy do śledzenia poczynań zespołu i przebiegu rajdu na profilu: http://www.facebook.com/TRAILteam. Emocje gwarantowane!
Tekst i zdjęcia: Natalia i Michał Unolt

Reklama
Reklama
Reklama