Najstraszniejsze kły świata. Tak uzbrojone ssaki pojawiały się na Ziemi aż pięć razy
Długie, wystające poza czaszkę kły były morderczą bronią. Posiadało ją wiele wymarłych już zwierząt. Naukowcy zbadali, dlaczego zęby szablaste były tak skuteczne. I dlaczego obecnie nie ma ich żadne zwierzę żyjące na Ziemi.
Spis treści:
- Smilodony – najsłynniejsze ssaki z szablastymi zębami
- Dlaczego zęby szablaste były aż tak skuteczne?
- Szczęki, których już nie ma
Niektóre z pomysłów natury są tak dobre, że pojawiają się w przyrodzie więcej niż raz. Przykładem rodzaj uzębienia, który potrafi zamienić muzea historii naturalnej w domy grozy. Mowa o kłach drapieżników szablozębnych. Każdy, kto kiedykolwiek widział czaszkę smilodona, raczej jej nie zapomni.
Charakterystyczne zęby szablaste były wyspecjalizowaną, skuteczną bronią. Tylko wśród ssaków niezależnie od siebie wyewoluowały aż pięć razy. Skąd ten sukces? Odpowiedzi poszukali naukowcy z University of Bristol oraz Monash University, przeprowadzając symulacje oraz intrygujące praktyczne doświadczenia.
Smilodony – najsłynniejsze ssaki z szablastymi zębami
Smilodony – nazywane też kotami albo tygrysami szablozębnymi – były dużymi ssakami drapieżnymi. Odniosły ewolucyjny sukces. Na Ziemi pojawiły się ok. 3 mln lat temu i przetrwały aż do 10 tys. lat temu, do końca plejstocenu.
Ważący do 200 kg myśliwi powodzenie na polowaniach zawdzięczali m.in. swojemu uzębieniu. Poza rzędami mniejszych zębów w ich szczękach tkwiły zakrzywione kły, długie nawet na kilkadziesiąt centymetrów. Wystawały na zewnątrz przez cały czas, nawet gdy zwierzę zamykało paszczę.
Widok atakującego smilodona musiał być przerażający. Przypomnijmy sobie, jak wygląda ryczący lew. Lwy otwierają paszczę pod kątem maks. 65 stopni. Dla smilodonów było to aż 120 stopni. Szablaste zęby pozwalały wbić się głęboko w ciało ofiary, następnie zaś je rozerwać. Drapieżniki mogły dzięki nim polować na megafaunę: mamuty, jelenie, bizony czy wielkie naziemne leniwce.
Dlaczego zęby szablaste były aż tak skuteczne?
By tak duże kły spełniały swoje funkcje, powinny łączyć dwie sprzeczności. Z jednej strony musiały być długie i cienkie, by wkłuć się w ciało ofiary. Równocześnie powinny być też bardzo wytrzymałe, żeby w czasie ataku nie ulec złamaniu.
Oba te rodzaje przystosowań badał zespół dr. Tahlii Pollock. Naukowcy wzięli pod lupę zęby 95 różnych drapieżnych ssaków, w tym 25 gatunków posiadających zęby szablaste. Najpierw zrobili ich trójwymiarowe modele, następnie zaś mniejsze metalowe repliki. Na koniec przeprowadzono teksty kłucia – różne typy zębów mechanicznie wbijano w bloki żelatyny o takiej gęstości, by imitowały tkanki zwierząt. Okazało się, że do przekłucia ofiary z użyciem zębów szablastych potrzeba było aż o połowę mniej siły niż za pomocą innego rodzaju uzębienia.
Szczęki, których już nie ma
To tłumaczy, dlaczego ten rodzaj kłów wyewoluował u zwierząt już bardzo dawno temu. Pojawił się na przykład u gorgonopsydów – gadów ssakokształtnych, które żyły ok. 270 mln lat temu. Niedawno na Majorce znaleziono szczątki gorgonopsa. Wśród skamieniałych kości były również długie, przypominające ostrza kły. Innym przykładem jest Thylacosmilus, wymarły dwa i pół miliona lat temu kuzyn torbaczy. Albo Dinofelis, wymarły drapieżnik z rodziny kotowatych.
Dlaczego tak groźne i tak skuteczne uzębienie nie zapewniło wszystkim tym gatunkom przetrwania? Szablaste zęby były jedną z wyspecjalizowanych cech, stanowiących o przewadze danych zwierząt w bardzo konkretnym środowisku i w bardzo konkretnym klimacie. Kiedy z powierzchni Ziemi zaczęła znikać megafauna, posiadacze ogromnych kłów zaczęli mieć kłopot ze znajdowaniem odpowiednich ofiar.
Testy przeprowadzone przez naukowców z Bristolu wsparły to twierdzenie. Przy polowaniu na zwierzę wielkości zająca zęby szablaste nie były już tak efektywne. Rosło również ryzyko ich złamania. Może to tłumaczyć, dlaczego obecnie na Ziemi nie ma gatunków wyposażonych w tak potężną bronią – nie ma bowiem megafauny, na które gatunki te mogłyby polować.
Źródło: Current Biology, phys.org, New Scientist