Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Czy warto gonić za szczęściem?
  2. Tak się u(nie)szczęśliwiamy
  3. Szczęście jako efekt, nie cel

Ludzie od zawsze chcieli być szczęśliwi. Oczywiście na przestrzeni tysiącleci definicja szczęścia czy po prostu dobrobytu znacząco się zmieniła. Nasze podstawowe potrzeby są takie same, zgodnie m.in. z piramidą Maslowa. Jednak im więcej oferuje świat, tym bardziej rośnie nasz apetyt na życie – szczęśliwe życie, ma się rozumieć.

Doszło nawet do tego, że szczęście jest w pewnym sensie traktowane jako luksus, a wręcz coś, co ma formę i można to posiąść. Wystarczy przez kilka minut poprzeglądać media społecznościowe. Nie brakuje tam poradników, warsztatów i kursów, które obiecują nam drogę do trwałego szczęścia. Ocenę wiarygodności takich kursów zostawiam innym. Warto jednak spojrzeć na samo zjawisko poszukiwania szczęścia przez pryzmat ostatnich badań naukowych. Okazuje się bowiem, że nadmierne skupianie się na osiąganiu szczęścia może przynosić przeciwne skutki.

Czy warto gonić za szczęściem?

Badanie opublikowane na łamach czasopisma „Psychological Science” wyjaśnia złożony związek między dążeniem do szczęścia a faktycznym dobrostanem psychicznym. Psycholożka Kuan-Ju Huang przeanalizowała dane ponad 8 tysięcy dorosłych osób z Holandii. Sprawdzała, czy konsekwentne traktowanie szczęścia jako priorytetu faktycznie przekłada się na poprawę samopoczucia i satysfakcji z życia.

W ramach opisywanego badania psycholożka obserwowała zmiany w podejściu do szczęścia u ludzi na przestrzeni lat 2019–2023. W odróżnieniu od wcześniejszych projektów naukowych to badanie miało charakter longitudinalny (podłużny). Każdego roku uczestnicy oceniali, jak bardzo przywiązują wagę do szczęścia, oraz poziom swojego zadowolenia z życia i intensywność doświadczanych emocji – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych.

Tak się u(nie)szczęśliwiamy

Wyniki mogą zaskoczyć. Nacisk na osiąganie szczęścia w dłuższej perspektywie nie poprawił poziomu zadowolenia z życia. Co więcej, skupienie się na szczęściu przyniosło wzrost zarówno pozytywnych, jak i negatywnych emocji. Można to tłumaczyć w ten sposób, że skupienie się na szczęściu wyostrza wrażliwość na wszelakie emocje. Zdaniem Huang, wzrost negatywnych emocji może wynikać z presji, jaką wywiera na nas obsesja na punkcie szczęścia.

Jeśli szczęście staje się głównym celem, każde odstępstwo od tego ideału może wywoływać nie tylko chwilowe rozczarowanie, ale też narastające poczucie niepewności i frustracji. Dążenie do szczęścia staje się wtedy pogonią, w której każdy brak natychmiastowej radości wydaje się porażką. Ta presja może zwiększać poziom stresu, co w konsekwencji wpływa negatywnie na nasz dobrostan psychiczny.

Co więcej, ludzie często nie mają klarownej wizji, jak rzeczywiście zwiększyć swoje szczęście. Popularne hasła w stylu „myśl pozytywnie” czy „rób to, co kochasz” są zbyt ogólnikowe, by przekładały się na konkretne działania. Zamiast rzeczywistego wzrostu dobrostanu, możemy czuć się zagubieni i sfrustrowani, nie wiedząc, jak skutecznie podążać za swoimi pragnieniami.

Szczęście jako efekt, nie cel

Z perspektywy psychologii pozytywnej, szczęście nie powinno być traktowane jako nadrzędny cel, lecz jako rezultat działań, które autentycznie nas angażują i sprawiają nam przyjemność. Badania sugerują, że osoby, które odnajdują szczęście jako efekt uboczny realizacji swoich pasji i wartości, często osiągają wyższy poziom satysfakcji z życia niż ci, którzy traktują szczęście jako ostateczny cel.

Kluczem do szczęścia jest zatem zaangażowanie w działania, które mają dla nas sens i wartość. Kierując swoje wysiłki na konkretne, dające spełnienie aktywności, osiągamy nie tylko większe poczucie szczęścia, ale też wypracowujemy trwałe strategie budowania lepszego życia. A co, jeśli aktywności, które aktualnie podejmujemy, nie przyczyniają się do naszego szczęścia? Być może nadszedł czas, by zastanowić się nad ich rolą w naszym życiu.

Reklama

Źródło: „Psychological Science”.

Nasz autor

Mateusz Łysiak

Dziennikarz zakręcony na punkcie podróżowania. Pierwsze kroki w mediach stawiał w redakcjach internetowej i papierowej magazynu „Podróże”. Redagował i wydawał m.in. w gazeta.pl i dziendobrytvn.pl. O odległych miejscach (czasem i tych bliższych) lubi pisać nie tylko w kontekście turystycznym, ale też przyrodniczym i społecznym. Marzy o tym, żeby zobaczyć zorzę polarną oraz Machu Picchu. Co poza szlakiem? Kuchnia włoska, reportaże i pływanie.
Reklama
Reklama
Reklama