O Maguryczu i kamieniarskim fachu
Na cmentarzach pracują nie tylko grabarze – wiedzą o tym członkowie Stowarzyszenia MAGURYCZ (dawniej Nieformalnej Grupy Kamieniarzy „Magurycz”). Zajmują się odnawianiem tego, co zniszczyła historyczna zawierucha – nagrobków, przydrożnych krzyży, kapliczek i innych śladów po ludziach, którzy bezpowrotnie odeszli.
Wolontariusze Stowarzyszenia MAGURYCZ działają głównie na terenach nieistniejących wsi na terenie dawnej Galicji, gdzie kiedyś mieszkali obok siebie Bojkowie, Łemkowie, Polacy, Żydzi i Niemcy. Prace są prowadzone podczas obozów-warsztatów, których do tej pory odbyło się ponad 30. Celem działań jest inwentaryzacja, dokumentacja i wreszcie naprawa obiektów sakralnych: krzyży, kapliczek, nagrobków, chrzcielnic z często nieistniejących cerkwi, kaplic i różnych archiwaliów. Często niedostrzegane, małe obiekty sakralne świadczą o wielokulturowości Karpat, dlatego ważne jest, aby ocalić je od zapomnienia. Zwłaszcza, że ludzie, którzy je postawili, zostali rozproszeni po Polsce i po świecie.
Historia Magurycza rozpoczyna się w 1986 r., kiedy Szymon Modrzejewski, jeszcze nieformalnie, zainteresował się pozostałościami greckokatolickiego cmentarza w Berehach Górnych w Bieszczadach. W 1987 r. odbył się pierwszy obóz remontowy „Nadsanie” (również w Bieszczadach), których było łącznie 12. Od 1997 r. kontynuacją „Nadsania” są obozy-warsztaty Nieformalnej Grupy Kamieniarzy „Magurycz”, która w 2007 r. przerodziła się w Stowarzyszenie MAGURYCZ. Praca kamieniarzy nie służy żadnej religii, opcji politycznej, instytucji ani interpretacji historii. W ciągu kilkunastu lat istnienia stowarzyszenie wyremontowało m.in.: ponad 70 cmentarzy, krzyże przydrożne w ok. 30 miejscowościach, drewnianą kostnicę w Nowicy w Beskidzie Niskim i kapliczkę przy cudownym źródle w Balnicy w Bieszczadach. Obecnie większość działań odbywa się na terenie powiatu sanockiego, ale prace były prowadzone także w Beskidzie Niskim i na Ukrainie.
Remonty nie byłyby możliwe bez wsparcia ze strony różnych fundacji, prywatnych darczyńców oraz miejscowej ludności. Liczba wykonanych prac jest imponująca, a poniżej kilka przykładów: cmentarz greckokatolicki w Michniowcu w Bieszczadach (1987 r.), cmentarz greckokatolicki wraz z kaplicą grobową – tzw. Grób Hrabiny – w Siankach w Bieszczadach (1990 r.), cmentarz greckokatolicki w Berehach Górnych w Bieszczadach (1994 r.), polichromia cerkwi pw. św. Onufrego w Wisłoku Wielkim w Beskidzie Niskim (1999 r.), prace na wielowyznaniowym cmentarzu w Drohobyczu na Ukrainie (2007 r.), warsztaty „Galicja, Galizien, Hałyczyna” połączone odnawianiem krzyży i przydrożnych kapliczek (2007 r.).
Porośnięte mchem i trawą nagrobki są świadectwem dawnych dni. Dziś – skoro wsie już nie istnieją – często są jedynie reliktem przeszłości. Czy ludziom spoczywającym pod zmurszałymi płytami kiedykolwiek przyszło na myśł, że zostaną zapomnieni, a w ich domostwa wkroczy bujny las? Dziś do wielu miejsc, jak np. do kaplicy w Balnicy, trudno byłoby dotrzeć, gdyby nie przeprowadzone prace remontowe. Podobnie rzecz się ma z cmentarzami – w Hulskiem, Berehach, Siankach… A chyba warto, bo inaczej tym, co śpią w zapomnianych grobach, nie miałby kto choć świeczki postawić.
Tekst: Joanna Stachowiak