Pataty i Pomarańcze - Rowerem z Casablanki do Cape Town
Agnieszka Szczepaniuk i Adam Kmieciak uwierzyli, że aby wyruszyć w świat wystarczy chcieć. Oni chcieli, bardzo chcieli! Dlatego rzucili pracę, sprzedali samochód, wynajęli mieszkanie i rozpoczynają przygodę swojego życia - jadą rowerami przez Afrykę!
Dlaczego rowerami? By być bliżej ludzi, bliżej natury, zależni jedynie od siły własnych mięsni i hartu ducha.
Dlaczego przez Afrykę? Tajemnicze lasy tropikalne, bezludne sawanny, piękne zwierzęta i barwne kultury pobudziłyby wyobraźnię niejednego poszukiwacza przygód. Jednak niewielu rowerzystów decyduje się na wyprawę do Afryki. Jedni z powodu wysokich temperatur, drudzy niestabilnej sytuacji politycznej, inni malarii, a jeszcze inni z powodu braku infrastruktury. Z tych samych powodów Agnieszka i Adam długo się zastanawiali przed podjęciem ostatecznej decyzji. Zdają sobie sprawę, że wyprawa na ten kontynent może być nie tylko fascynująca, ale także trudna, męcząca, momentami niebezpieczna, a czasem nawet nudna.
Jednak nie dali się zniechęcić. W październiku, po ponad roku przygotowań, wystartują z Casablanki, skąd rozpoczną swoją podróż ku południowym krańcom kontynentu.
Którędy? Ich trasa wiedzie przez 17 krajów afrykańskich, m.in. Mauretanię, Mali, Burkina Faso, Nigerię, Kamerun, Kenię, Zambię, czy Namibię. Do pokonania mają niemal 20 000 kilometrów podczas których zmierzą się z masywem Atlasu, piaskami Sahary, wodami Nigru i Kongo, lasami równikowymi i prażącym słońcem kotliny Kalahari. Jednak za najtrudniejszy i jednocześnie najciekawszy odcinek swojej podróży uważają Demokratyczną Republikę Konga, conradowskie jądro ciemności. Przez wiele lat kraj trawiły okrutne wojny i choć dziś jest tam już o wiele spokojniej, wciąż odwiedza go niewielu turystów. Śmiałków, którzy jednak dotrą w te strony zachwyca bujna roślinność równikowa, mnóstwo rzadkich gatunków zwierząt oraz dziewicze kultury plemienne. Najlepszym sposobem poznania kraju jest spływ rzeką Kongo, dlatego też rowerzyści przesiądą się na kilka tygodni na barkę, łódź lub inny środek transportu wodnego, który przeniesie ich o kilkaset kilometrów dalej w kierunku granicy z Ruandą. Stamtąd mały skok na północ brzegiem Jeziora Wiktorii i dalej znowu na południe aż do Cape Town.
Ile im to zajmie? Rok, półtora, może więcej …. Nie chcą się śpieszyć, nie będą pobijać rekordów, niczego udowadniać.
Kim są? Ona etnologiem, on rzeźbiarzem. Obydwoje zawodowo związani są z reklamą. To ich pierwsza tak długa podróż rowerowa, ale nie pierwsza wyprawa do Afryki. Liczą na to, że właśnie tam uda im się odnaleźć prostotę życia, której tak bardzo brakuje im na co dzień.