Reklama

Ucztę zmysłów zaczynamy od oczu, tak zmęczonych środkowoeuropejską szarówką. Jedziemy na wzgórze Monte Smith, górujące nad stolicą wyspy miastem Rodos. Cofając się do czasów antycznych podążamy śladem starożytnych Greków składających ofiary w świątyni Apolla, sportowców przygotowujących się do igrzysk olimpijskich na stadionie, czy samego Juliusza Cezara, którego cień przemyka wśród ruin antycznego teatru. Przed nami rozpościera się północny skrawek wyspy z panoramą stolicy. Od zachodniej strony zobaczymy najpiękniejsze na wyspie zachody słońca.
Magia obrazów to również górujące nad turystycznym kurortem w Kolymbia wzgórze Tsampika z urokliwym monastyrem i świętą ikoną. To tutaj co roku, boso, najczęściej na kolanach, po kilkuset stopniach, wchodzą kobiety z prośbą o potomstwo. Dlatego do dzisiaj tak wielu jest na wyspie chłopców o imieniu Tsampikos i dziewcząt o imieniu Tsampika. Widok, który roztacza się ze wzgórza, błękit morza i długa piaszczysta plaża Tsampika na długo pozostają w pamięci.
Jest również inny widok, którego wspomnienie pomaga odzyskać optymizm w listopadowe, gradowe wieczory. To malowniczo położone ruiny jednego z zamków rycerzy joanitów – Monolithos, czyli „samotna skała”. Wprawdzie twórcom chodziło niewątpliwie o walory strategiczne, jednak umieszczenie zamku na wysokiej, niedostępnej skale na tle błękitu morza, dało także niezwykły efekt estetyczny.
Jedziemy wschodnim wybrzeżem i nagle wyłania się Lindos. Niezależnie z której strony oglądane daje gwarancję uczty dla oka. Malownicza zatoczka, za nią wzgórze na którym przycupnęły małe białe domki, na szczycie zaś dumny akropol ze świątynią Ateny. W dole malutka zatoczka z najcieplejszą wodą na wyspie. To tutaj w 58 r. n.e. wraz z przybyciem św. Pawła apostoła zaczęło się chrześcijaństwo na Rodos.
Uczta smaków to rozpływający się w ustach miód z wioski Siana, który miejscowe pszczoły zamieniają w płynne złoto. Siana to również lokalny bimber – souma, do którego produkcji aparaturę posiada każda szanująca się rodzina. W wiosce, pomimo licznych odwiedzin turystów w sezonie, czas się zatrzymał. Płynie wolno, jak to w Grecji. Często można usłyszeć „avrio”, czyli „jutro”, bo przecież po co się śpieszyć. Przed domkami siedzą w większości starsi Grecy (młodzież pouciekała do miast) popijając grecką kawę (która tak naprawdę jest kawą po turecku – tylko nie mówcie tego Grekom) patrzą na przejeżdżające autokary, które ledwo przeciskają się przez wąską główną uliczkę. Obliczano ją przecież na wymiary dwóch mijających się osłów. Swoją drogą to musi być ciekawe wrażenie obserwować z miejsca przewijający się cały świat. Różni ludzie, różne stroje, różne języki. Nie trzeba wyjeżdżać.
Smaki Rodos to również niezapomniane wino, najlepiej z Empony. Prosto z fabryki Emery. Grecka uczta bez wina obejść się nie może. Dla tradycjonalistów retsina, wino o żywicznym smaku.
A propos uczty to najlepiej zjechać z turystycznych szlaków i udać się na przykład do Psinthos, które słynie z dobrych greckich tawern i poszaleć w greckim stylu przy greckim stole. Wszystkiego po trochu, góra jedzenia i wiele godzin gawędzenia w gronie znajomych. Dla zwolenników mięs aromatyczne kacyki, czyli grilowana koza. Koniecznie z tzatzikami, czyli jogurtem z czosnkiem i ogórkiem. Obłędnie smaczny smażony ser saganaki. Lahanika, czyli warzywa. Na początek obowiązkowa sałatka grecka z chlebem pieczonym na miejscu. Dużo oliwy, oliwki, mnóstwo przystawek po zjedzeniu których będący pierwszy raz w Grecji mówią „dziękuję, dobranoc” myśląc, że to już koniec uczty.
Zapachy Rodos to bryza morska, na przykład podczas rejsu łódką wzdłuż wybrzeża. Zapach wiatru, słońca, wody i tego czegoś nienazwanego. Wolności? Tak można na przykład wypłynąć z portu w Kolymbia na dziką czerwoną plażę. Kolymbia to również słynna aleja eukaliptusowa pamiętająca czasy okupacji Włochów. Zapach świec w licznych monastyrach takich jak Skiadi z ikoną Matki Boskiej z brunatnymi plamami. W XV w jakiś szalony heretyk rzucił nożem w święta ikonę i z obrazu popłynęła krew. Zapach ambrowców w zielonej Dolinie Motyli. A i do słuchu wyspa przemawia wspaniale. Jak przystało na wyspę położoną na styku trzech kontynentów, usłyszysz wspaniałą grecką muzykę, która tak jak dumny „zejbekikos” porusza duszę, czy jak skoczne „sirtaki” porywa do tańca. Usłyszysz też szum wiatru nad morzem, chlupot fal, zgrzyt piasku i dźwięk wznoszonych w toaście „jamas!” szklanek ouzo – wódki anyżowej. Usłyszysz mistyczną ciszę w monastyrach i kroki rycerzy Joanitów idących do Pałacu Wielkich Mistrzów ulicą rycerską starówki rodyjskiej.
Dotyku promieni słonecznych, ciepłego piasuk pod stopami, orzeźwienia krystalicznie przejrzystej wody doznasz na wielu pięknych plażach jak Glystra za Lardos, Agathi, Plimiri czy bardziej angielskie Faliraki.
Pozostaje jeszcze jeden, szósty zmysł. Ten, który sprawia, że są miejsca, gdzie po prostu wiesz, że chcesz być. Ten, który powoduje, że nie wiedzieć czemu czujesz się szczęśliwy na Rodos - wyspie, którą możesz pokochać.
Tekst: Ewa E. Pisera – psycholog, trener NLP i pilot wycieczek. Realizuje swoje pasje prowadząc treningi, szkolenia i pilotując grupy w te bardziej słoneczne miejsca na ziemi. Zwolenniczka psychologii pozytywnej i wszelkich technik skutecznego działania w pracy i w rozwoju osobistym. Praktyczna optymistka, od kilku lat zgłębia uwarunkowania ogólnie pojętego szczęścia. Podróżniczka z pasją, odwiedziła większość krajów Europy, północnej Afryki oraz Azji. Niektóre z jej licznych zainteresowań to książki, buddyzm, kuchnie świata, narty wodne i taniec brzucha. Z Rainbow Tours współpracuje od 2 lat.

Reklama

Zapraszamy do zapoznania się z ofertami Last Minute; miejsce pobytu: Rodos, termin wylotu 28 czerwca br.
Więcej o tych wycieczkach znajdziesz w dziale Rezerwacje

Reklama

opłaty obowiązkowe: Dopłata paliwowa - 35.00, Opłata lotniskowa - 250.00, Wycieczka First Minute - 0.00
Ceny z 21.06.2010 r. Ceny Last Minute ulegają częstym zmianom, dlatego polecamy sprawdzenie aktualnej ceny w dziale Rezerwacje.

Reklama
Reklama
Reklama